Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dowcipy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dowcipy. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 22 kwietnia 2014

Jak w 10 krokach poprawić piłkę nożną.


Już za niedługo Mundial w Brazylii, w mediach powoli zaczyna się gorączka związana z piłką nożną, już pojawiły się reklamy CocaColi i Pepsi, w których obiecują piłki za nakrętki więc pomyślałem, co można by zrobić, żeby tchnąć nieco świeżego powietrza w sport.

I tak:

  1. Pozwolić na starcia zawodników - to zakończyłoby problem z udawanymi faulami i wymuszaniem rzutów wolnych i sprawiłoby, że gra byłaby bardziej widowiskowa.
  2. Pozwolić graczom na noszenie ochraniaczy - to zmniejszyłoby liczbę kontuzji i zabezpieczyło przez ewentualnymi starciami wynikającymi z punktu pierwszego.
  3. Skrócić boisko to sprawiłoby, że dynamika gry jest większa, a żeby jeszcze poprawić dodałbym ścianę za bramkami, od której może odbijać się piłka.
  4. Zmniejszyć piłkę -to wymusiłoby bardziej precyzyjną kontrolę gry i grę podaniami, gra sałaby się jeszcze bardziej zespołowa.
  5. Zmniejszyć bramki - skoro piłka jest mniejsza to dlaczego nie zrobić mniejszych bramek i jednocześnie zainstalować elektroniczny system weryfikacji goli.
  6. Zmniejszyć liczbę graczy możliwych jednocześnie na boisku - to pozwoli łatwiej obserwować grę i wykluczy gości którzy stoją i czekają aż piłka do nich trafi.
  7. Zmiana podłoża z trawy na coś o mniejszym tarciu - to jeszcze bardziej zwiększyłoby dynamikę i widowiskowość.
  8. Zmienić kształt piłki - żeby było bardziej dynamicznie to najlepsze byłoby coś w kształcie dysku i zamiast dmuchanego raczej z twardej gumy, wtedy strzały byłyby pewniejsze.
  9. Zmodyfikowanie obuwia - zamiast korków/kolców na butach jakieś ostrza, żeby gracze mieli większą kontrolę na śliskiej nawierzchni.
  10. I żeby jeszcze poprawić precyzję i szybkość z jaką gracze kopią piłkę dać im kije, żeby mogli wykorzystywać większą dźwignie.

To powinno rozwiązać wiele problemów z którymi boryka się współczesna piłka :-)

Dodatkowo jakby tego było mało, to można zrobić ukłon w stronę sponsorów i każdą połowę podzielić na dwie, a zamiast żółtej kartki przymusowy czas na ławce dla gracza...

sobota, 5 stycznia 2013

[HUMOR] Czego nie chcialbyś usłyszeć

leżąc na stole chirurgicznym:

O, żesz to, jego mac...!
Czy ktos widzial moj zegarek?
Ale imprezowalismy tej nocy. Nie pamietam, kiedy ostatnio tyle wypilem.
Cholera, nie mam tej strony instrukcji!
Hmm, podrecznik nic o tym nie mowi... Z ktorego roku jest ta ksiazka?
Dobra, zrob jeszcze jedno zdjecie, takie rzeczy nie zdarzaja sie naprawde.
Nie wyrzucaj tych kawalkow, przydadza sie do sekcji.
Wracaj natychmiast! Niedobry kotek!
Zaraz, zaraz, jesli to jest sledziona, to..yyy.. co to jest???
Podaj mi to.. no.. tego.. to narzadko.
Niech no ja sobie przypomne, jak to robili na "Ostrym dyzurze" w ubieglym
tygodniu.
Czy komkolwiek juz podawano pol litra tego plynu na raz?
Cholera, nie ma swiatla!
Wiecie ile sa warte nerki! Przeciez ten gosc ma az dwie!
Nic nie ruszac, wypadlo mi szklo kontaktowe!
Czy to mogloby tak nie bic? Nie moge sie skoncentrowac!
Szkoda ze nie mam okularow.
Panowie, to bedzie eksperyment dla nas wszystkich!
Sterylne, sterylne, przeciez umyto podloge!
Co to ma znaczyc, ze to nie miala byc operacja zmiany plci???
Co to ma znaczyc, ze nie jest ubezpieczony?
On i tak juz ma dzieci, no nie?
Siostro, cz on zgodzil sie na oddanie narzadow po smierci?
Nie martw sie, chyba jeszcze da sie ciac tym skalpelem.
Cooo! Chcesz rozwoduuu!!!
Nie mam pojecia, co to jest, ale zapakuj to jak najszybciej do lodu!
Szybciej, bo zaczyna sie "Sloneczny Patrol".
Ten gaz znieczulajacy jest zajebisty, czy moge go jeszcze troche powdychac?
Otworz Ziutek ta torbe, bo on sie jeszcze rusza.
Oczywiscie siostro ze juz robilaem takie operacje!
Pali sie, wszyscy uciekac!

niedziela, 8 kwietnia 2012

[HUMOR] - Trochę dowcipów tekstowych

Bo dawno nie było, a to zawsze sympatyczne:

Ojciec rozmawia z dorosłym synem:
  - Nie myśl, że nie szanuję twoich upodobań, ale zastanawia mnie
dlaczego przy twoim wzroście, za każdym razem przyprowadzasz do domu
niskie dziewczyny?
  - Staram się mieć na uwadze to co mi wpajałeś od dziecka.
  - Cieszy mnie to, ale co masz na myśli?
  - Żeby zawsze wybierać mniejsze zło.


Rano w biurze:
- Stary, skąd masz takie limo pod okiem?!
- A, bo jak się wczoraj wieczorem modliliśmy przy stole i właśnie
mówiliśmy "ale zbaw nas ode złego", to niechcący spojrzałem na teściową...




Kiedyś, Gierek:
- Pomożecie? - Pomożemy! - To dobrze!
Teraz, Tusk:
- Dożyjecie? - Dożyjemy! - O k...a.


Wybory w latach 50-tych. Wiszący na ścianie portret Stalina przyciąga
uwagę starszej, niedowidzącej babci.
  - O! Piłsudski.
  - Nie Piłsudski towarzyszko, tylko Josef Wisarionowicz Stalin.
  - A co on takiego zrobił ten Stalin?
  - Wygnał Niemców z Polski.
  - Dałby Bóg, pogoniłby i Ruskich! 


Na przyjęciu rozmawia lekarz z prawnikiem. Co chwila ktoś im przeszkadza,
pytając lekarza o darmową poradę w sprawie jakiejś dolegliwości. Po
godzinie takiej przerywanej rozmowy zrozpaczony lekarz pyta prawnika:
- Co pan robi, żeby ludzie przestali pana pytać o sprawy zawodowe, kiedy
jest pan poza biurem?
- Daję im rady - mówi prawnik - a potem przesyłam im rachunek.
Lekarz trochę się zszokował, ale postanowił spróbować. Następnego dnia,
czując się nieco winnym, przygotował rachunki. Kiedy poszedł do swojej
skrzynki pocztowej, znalazł rachunek od prawnika.




Sprawa rozwodowa. Sędzia pyta (wciąż) żony:
- Nie rozumiem: o co ma pani pretensje do męża? Przecież mają państwo
wszystko: dom, dzieci, samochody...
- Wysoki Sądzie, on mnie nie zadowala!
Kobiecy głos z sali:
- Wszystkie zadowala, a jej nie!
Męski głos z sali:
- Jej to nikt nie zadowoli


On i ona żyją ze sobą na kocią łapę. Dzielą się sprawiedliwie obowiązkami.
Po kolacji on zmywa naczynia. Po chwili odwraca się do niej, patrzy
głęboko w oczy i pyta:
- Wyjdziesz za mnie...?
Ona ze łzami szczęścia w oczach:
- Tak!
On:
- ...ze śmieciami.... 


Taksówkarz wiozący marynarza gna na łeb na szyję we mgle jak zupa.
- Jak pan w takiej mgle potrafi tak szybko jeździć? - niepokoi się marynarz.
- A jak wy sobie radzicie we mgle na morzu?
- Pływamy według przyrządów.
- No właśnie, ja też - za siedemdziesiąt groszy będzie dworzec kolejowy.


Rozmawia przez telefon dwóch kumpli. Jeden się uskarża:
- Stary, ale mam kaca po wczorajszym! Wypiłem tyle, że nawet nie
pamiętam, jak wróciłem od ciebie do siebie do domu.
- To wpadnij do mnie na klinika.
- Nie ma mowy, odrzuca mnie.
- To chociaż odnieś mojego kota i weź swoją czapkę. 


- Panie kapitanie, taka piękna pogoda, morze spokojnie, a co noc tak
buja, że nie można wytrzymać, może mi pan to wytłumaczyć?
- Na dziobie zakwaterowaliśmy nowożeńców.


Dwóch amerykańskich pastorów podróżujących po Niemczech postanowiło
pójść na nabożeństwo. Nie znając niemieckiego uznali, że najbezpieczniej
będzie, jeśli będą robić to, co siedzący przed nimi dystyngowany pan.
Podczas nabożeństwa pastor coś ogłosił i dystyngowany pan powstał z
ławki. Obydwaj Amerykanie zerwali się na równe nogi budząc ogólną
wesołość. Po skończonym nabożeństwie przybysze odkryli, że pastor mówi
po angielsku i zapytali go, co tak rozśmieszyło zgromadzonych.
- Zapowiadałem chrzest i poprosiłem ojca o powstanie... 



Przy podpisywaniu umowy kredytowej:
- Wykształcenie?
- Wyższe.
- Stan cywilny?
- Czy ja muszę odpowiadać na to pytanie?
- Niestety umowa tego wymaga.
Klientka nachyla się i szeptem mówi:
- Dziewica...


Stacja paliw.
Młoda dziewczyna podchodzi do kolegi do kasy i pyta:
- Dzień dobry czy ma pan może rajstopy?
Na co kolega zupełnie poważnie odpowiada:
- Przykro mi, dzisiaj nie założyłem. 


- Halo. Czy to Stacja Krwiodawstwa?
- Nie . Izba Skarbowa.
- A to przepraszam, pomyłka.
- Nie szkodzi. Dużo się pani nie pomyliła.


Wraca zmęczony grabarz do domu, ledwie żywy, pada z nóg. Żona pyta:
- Co ci Stefciu, ile miałeś pogrzebów dzisiaj?!
A on:
- Jeden, ale chowaliśmy naczelnika urzędu skarbowego.
- No i co z tego?!
- No niby nic, ale jak go tylko zakopaliśmy, to zerwały się takie brawa,
że musieliśmy 7 razy bisować... 


Pracownik często spóźniał sie do pracy, bo zasypiał. Kierownik zagrozili
chłopu zwolnieniem i biedak kupił sobie kilka budzików. Któregoś dnia budzi
sie rano 8:15 (do pracy na 8). Budziki nawet nie gdaknęły. Przerażony leci
do sąsiada - dentysty i mówi:
 - Rwij pan 4 zęby z przodu i pomaż pan mi twarz krwią, powiem, że miałem
wypadek.
 Po zabiegu, pyta dentysty ile sie należy, ten mówi 400 zł. Gość zdziwiony
mówi, że normalnie jest 40 zł. od sztuki, dentysta na to:
 - Tak ale dzisiaj jest niedziela...


Prezes wielkiej międzynarodowej korporacji wezwał do siebie jednego ze
swoich ludzi:
 - Słuchaj - mówi. -Pół roku temu zaczynałeś u mnie jako kurier, po miesiącu
zostałeś kierownikiem działu, następnie kierownikiem regionu, a potem
głównym koordynatorem na terenie Polski. Po czterech miesiącach pracy
awansowałeś na wiceprezesa. Postanowiłem odejść na emeryturę i chcę żebyś to
Ty został prezesem. Co Ty na to?
 - Dziękuję.
 - Tylko dziękuje?
 - Dziękuje tato. 


Złapal wilk zająca.
- Proszę, proszę wilku, nie zabijaj mnie, zrobię co zechcesz!
- To zrób mi loda!
- Nie umiem!
- Rób loda!!
- Kiedy nie umiem!!
- To rób, jak umiesz!
- Chrup, chrup, chrup


Żona do męża:
  - Kochanie to nasza 14 rocznica ślubu.
  Mąż na to :
  - Nie przypominam sobie, że stłukłem 2 lustra... 


Zapadła wiocha...
Ławka przed spożywczo-monopolowym "U Hanki".
Miejscowa Elyta odbija owocowe-mocne.
Wszyscy ciągną z gwinta - jeden nie pije.
- Dlaczego nie pijesz? - pytają zdziwieni.
- Nie mogę. Hipnoza i kodowanie... - wyjaśnia abstynent.
Następnego dnia - na wielkim kacu - jeden z uczestników libacji przychodzi
do abstynenta:
- Słuchaj! Chciałbym się także zahipnotyzować i zakodować... Już nie mogę
tak dalej... Daj mi adres tego lekarza...
- Jakiego lekarza? To nasz kowal.
Facio podziękował i udał się do kowala:
- Chciałbym przestać pić... Podobno pomaga hipnoza i kodowanie... proszę...
- Zdejmuj spodnie i wypnij się - odpowiada kowal.
Facio zdziwił się, ale zdejmuje spodnie i wypina się w stronę kowala.
Ten przyciąga chłopa do siebie i w żelaznym uścisku dyma go przez pół
godziny.
Wreszcie kończy, podciąga spodnie i mówi:
.
.
.
.
.
.
.
-Popatrz mi w oczy! Wypijesz - całej wsi opowiem....

poniedziałek, 5 września 2011

Żarty z współpracowników

Wielu z was pracuje w różnych korporacjach, czasami koledzy nie blokują komputerów i wtedy można zrobić różne "dowcipy".

Standardem jest print screen ekranu i schowanie wszystkich dokumentów oraz skrótów do jakiegoś jednego folderu. W wersji delux możemy jeszcze ukryć pasek zadań i patrzyć jak się delikwent męczy.

Ale ten żart większość ludzi zna i pewnie 90% z nas już go przerabiała ;-)

Poniżej powiem wam jak zrobić coś mega świńskiego.

1. Otwieramy notatnik i tworzymy plik system.vbs (ważne jest rozszerzenie, a nie to co przed nim, plik równie dobrze może się nazywać rampapapm.vbs)

2. Kopiujemy następujący kod:

Set wshShell =wscript.CreateObject("WScript.Shell")
do
wscript.sleep 6000
wshshell.sendkeys "{CAPSLOCK}"
wscript.sleep 6000
wshshell.sendkeys "{numLOCK}"
loop

3. Zapisujemy

4. Odpalamy delikwentowi na komputerze.

Co to robi?
Co 6000 milisekund, czyli co 60 sekund będzie włączało Capslock po 60 sekundach Numlock, potem wyłączy Capslock i wyłączy Numlock. I tak w kółko ;-) żeby to wyłączyć, należy nacisnąć Ctrl+Alt+Del i w menedżerze zadań zabić proces wscript.

W wersji pro możemy komuś to wgrać w autostarcie i mieć niezły ubaw codziennie, dopóki się nie zorientuje ;-)

Miłej zabawy ;-)

poniedziałek, 27 września 2010

I tak nie zadowolisz kobiety. (ang.)

A man was sitting on the edge of the bed, observing his wife turning back and forth, looking at herself in the mirror. Since her birthday was not far off he asked what she'd like to have for her birthday.

"I'd like to be six again," she replied, still looking in the mirror.

On the morning of her birthday, he arose early, made her a nice big bowl of Lucky Charms, and then took her to Six Flags theme park. What a day! He put her on every ride in the park; the Death Slide, the Wall of Fear, the Screaming Monster Roller Coaster, everything there was. Five hours later they staggered out of the theme park. Her head was reeling and her stomach felt upside down.

He then took her to a McDonald's where he ordered her a Happy Meal with extra fries and a chocolate shake.

Then it was off to a movie, popcorn, a soda pop, and her favorite candy, M&M's. What a fabulous adventure! Finally she wobbled home with her husband and collapsed into bed exhausted. He leaned over his wife with a big smile and lovingly asked, "Well Dear, what was it like being six again??"

Her eyes slowly opened and her _expression suddenly changed. "I meant my dress size, you dummy!"

The moral of the story: Even when a man is listening, he is gonna get it wrong.

wtorek, 17 sierpnia 2010

Rzecz o Policjantach

bo Policjant też człowiek:


"Niech jakiś wolny radiowóz pojedzie do parku. Lata tam jakaś goła
kobieta.
Tylko nie jedźcie tak jak ostatnio, wszyscy na raz!"


Policjant zatrzymał blondynkę jadącą motocyklem w wełnianej czapce i pyta:
- Dlaczego Pani nie ma kasku?
- Bo ja, proszę pana, zrobiłam wczoraj eksperyment.
Z 3 piętra zrzuciłam czapkę i kask.
Kask pękł, a czapka nie.


"Podjedź na ul. Grunwaldzką, tam jakieś dzieciaki
rzucają petardy. Wytłumacz im, gdzie mają sobie je wsadzić..."


"51, jak będziesz wolny, to podjedź do parku. Tam w krzakach jest jakaś
para. Podejdź dyskretnie i posłuchaj, czy ta pani mówi, że jej dobrze, czy
może krzyczy ratunku..."


"Przyślij mi tu grupę, bo na ulicy leży facet i wygląda, że mu coś
strzeliło do głowy... Co takiego!? Nie znam się na tym, ale wygląda mi to
na dwie kule kaliber 9 mm."


"Podjedź pod domy towarowe, tam czai się nasza obserwacja i biją ich
chuligani. Trzeba im pomóc."


"Na placu Wolności stoi czerwony zaporożec z niemieckimi znakami bojowymi.
Zobacz co to jest."


"Chciałbym przypomnieć, że nie wolno używać słów przez radiostację! - To
jak mam mówić?"


"Przed chwilą sprzed komisariatu skradziono radiowóz.Oznakowany. Wygląda
tak jak każdy inny."


"Jakiś pijany chodzi, samochodom w jeździe przeszkadza. Nadaj mu kierunek.
Ostrobramska przy PCO, na pasie zieleni leży. Tu trzeba trójek.
("trójki"-3033-policyjna nyska do zbierania pijaków). Trójki? Tak,
zgłaszam się. Podjedź i zabierz leżaczka do "Betlejem". No cóż, taki los
taksówki bagażowej."

"Jagiellońska 42, ma ją gwałcić. Zdążyła przedzwonić..."


"Przy mieszkaniu leży i śpiewa. Może artysta? Sprawdź, czy go do izby, czy
na festiwal."


- Kiedy wreszcie dowieziesz zatrzymanego do prokuratury? Tam czekają już 3
godziny!
- Jak tylko pomocnik dowiezie mi benzynę tramwajem. Gdzie stoisz?
- Nie wiem, nigdy tu nie byłem.


Opowiedziane przez policjantów:

Kiedyś dyżurny mojej KPP wysłał radiowóz na interwencję mówiąc do nas "po
radiostacji": jedźcie do parku, bo tam facet konia bije. Załoga popatrzyła
na siebie i nie wiedzieli zbytnio, co mają zrobić. Jak się okazało ktoś
zadzwonił na policję, widząc, jak jakiś facet załadował na wóz skoszoną
trawę, a że koń nie mógł tego ciągnąć, to go batem potraktował!


... a czy słyszeliście, żeby dyżurny sam siebie kryptonimem wywołał, a
później wrzeszczał, że mu się nie zgłasza nikt ? To dopiero ubaw - mówi
policjant z Podkarpacia.


Jest cieplutka noc. 3.30. Wokół otwarte osiedle. Wielu ludzi jeszcze nie
śpi, okna mają otwarte. Słyszą o czym rozmawiają policjanci, a najlepiej
słyszą radiostację. Patrol legitymuje. Jedynego nieszczęśliwca, jaki
pojawił się w polu widzenia - tuż przed własnym blokiem. Musieli trochę za
nim gonić, bo był daleko. Legitymowanie. Sprawdzają, czy nie poszukiwany.
Dyżurny pyta jeszcze raz o nazwisko, bo mu się coś nie zgadza.
Przeliterowuje nazwisko. OK - "F" lub jak kto woli "NP".

Policjanci po powrocie do jednostki mówią dyżurnemu, że będzie na niego
skarga?! Dlaczego?! Za sposób sprawdzania i komentarz w radiostacji. Co
zatem zaszło?! Dyżurnemu nie pasowało nazwisko sprawdzanego:

- Kotas ? - Tak. I pomimo że usłyszał wyraźnie, naciska na "sitko"
ponownie: - Nazwisko Kotas? Tak jak Kutas, tylko przez "O"?! - Tak! -
usłyszał cichutko i nieśmiało. - To nie mam takiego ... w komputerze.
Zabrzmiało pięknym, wielokrotnym echem po ciasnej zabudowie sypialnianej
dzielnicy, tuż pod oknami mieszkania nieszczęśnika i jego sąsiadów.


"Hmmm. Jako młody przestraszony patrolowiec w jednostce w Leżajsku
zatrzymałem do kontroli panią będącą pod wpływem alkoholu, która z uporem
próbowała rozjechać białe myszki biegające po ulicy... Niestety, nie
dysponowaliśmy stosownym urządzeniem, tzn. alkomatem. - Dyżurny
zadysponował: "to zabrać tę panią i przedmuchamy ją na komisariacie..."
Szkoda, że nie widzieliście miny kobitki. Momentalnie wytrzeźwiała.


Korespondencja po przeprowadzonej interwencji do dyżurnego: "Słuchaj on
jest bezdomny. Ja go pouczyłem i poszedł sobie do domu..."

Jak to na Zakaukaziu bywa

"Mała wioska gdzieś na Kaukazie, zamieszkana i przez prawosławnych, i przez muzułmanów. W czasie modlitwy wchodzi pop do meczetu. Pop cały zakrwawiony, ledwo się na nogach trzyma, ale mówi:
- Jest jakiś odważny muzułmanin?
Muzułmanie patrzą się po sobie, po dłuższej chwili wychodzi jeden chwacko zbudowany. Wychodzą z popem przed meczet. Tam pop tłumaczy:
- Wczoraj u nas było święto i myśmy sobie troszkę popili. Dzisiaj żona mówi: "Zarżnij barana". Próbowałem, ale tylko go naciąłem. Krwią wszystko zachlapał, wyrwał się, biega po wybiegu. Sam go nie złapię. Żona poradziła, żebym muzułmanina do pomocy poszukał, bo wy nie pijecie.
Poszli razem. Biega wielki baran po obejściu, próbują go to tak, to siak złapać. Parę razy było już prawie-prawie, ale się nie udało, tylko ich obu juchą pobrudził jeszcze bardziej. W końcu muzułmanin mówi do popa:
- Sami nie damy rady. Trzeba jeszcze kogoś do pomocy. Idź do meczetu.
Pop poszedł. Wchodzi do meczetu. Jeszcze bardziej okrwawiony, jeszcze bardziej zdyszany... i sam. I pyta:
- Jest jakiś odważny muzułmanin?
Muzułmanie patrzą się po sobie, po dłuższej chwili wychodzi najstarszy z nich, klęka przed popem i mówi:
- Ty żeś ostatniego zarezał. Myśmy tu wszyscy na chrzest już gotowi"

środa, 14 lipca 2010

Krasnoludki u Papieża [humor]

Sławne nasze bądź co bądź krasnoludki odwiedzając Rzym wstąpiły do papieża
- Bardzo przepraszam Wasza Ekscelencjo, ale mam pytanie : Istnieją w Rzymie krasnoludki-zakonnice?? - pyta się Tom, najstarszy z krasnali.
- Hm, nie, nie - odpowiada z uśmiechem papież, w Rzymie nie ma żadnych krasnoludków-zakonnic. Z tyłu reszta krasnali zaczyna wesoło się uśmiechać.
- A , przepraszam Wasza Ekscelencjo, a może jakieś krasnoludki-zakonnice żyją gdzieś indziej we Włoszech??? - pyta się dalej Tom.
- Nie, nie , drogi Tomie, we Włoszech też nie ma krasnoludków - zakonnic, odpowiada papież.
Reszta krasnali zaczyna się głośno śmiać.
- Hm, a może żyją jakieś krasnoludki - zakonnice w Europie??? - nie daje spokoju Tom
Papież , któremu powoli te pytania szły na nerwy, mówi:
- Drogi Tomie, naprawdę nie ma w Europie żadnych krasnoludków-zakonnic.
Krasnoludki w tyle zaczynają się tarzać ze śmiechu.
- Chce mi Wasza Wielebność powiedzieć, ze na całym świecie nie istnieją żadne krasnoludki-zakonnice???
Papierz załamany mówi:
- Nigdzie drogi Tomie nie istnieją krasnoludki - zakonnice !!!!
Przy tej odpowiedzi , krasnoludki zaczynają się w tyle wyć i zwijać ze śmiechu i ryczą:
- Tom zerżnął pingwina, Tom zerżnął pingwina, Tom zerżnął pingwina !!

poniedziałek, 23 listopada 2009

O tym jak pozbyć się alkoholu...

W mojej małej piwniczce trzymałem 18 butelek whisky. Pewnego dnia żona kazała
mi wszystkie wylać do zlewu, albo ona...
Wolałem nie słyszeć, co będzie, jeżeli tego nie zrobię, więc wziąłem się do roboty. Wyciągnąłem korek z pierwszej butelki i wylałem jej zawartość do zlewu, nie licząc jednej szklanki, którą wypiłem. Następnie wyciągnąłem korek z drugiej butelki i postąpiłem z nią podobnie, nie licząc jednej szklanki, którą wypiłem. Następnie wyciągnąłem korek z trzeciej butelki i wylałem whisky do zlewu, którą wypiłem. Następnie wyciągnąłem korek z czwartej butelki do zlewu i wylałem zawartość do szklanki, którą wypiłem. Następnie wyciągnąłem butelkę z następnego korka i wypiłem z niego jeden zlew, a resztę wylałem do szklanki. Następnie wyciągnąłem zlew z następnej szklanki i wylałem korek do butelki. Następnie wylałem zlew do korka, wyciągnąłem zawartość i wypiłem. Na koniec wykorkowałem zlew do szklanki, zabutelkowałem szklankę i zawartościowałem korek. Kiedy już wszystko opróżniłem, przytrzymałem dom jedną ręką, drugą policzyłem szklanki, korki, butelki i zlewy, których było razem 29 i gdy dom akurat przebiegał obok policzyłem je jeszcze raz i w końcu miałem wszystkie domy w jednej butelce, którą wypiłem.
Wcale nie jestem pod wypływem kolaholu niekjaktórzy w zaś pogli momyśleć. Nie niestem jawet w piłowie tak pojany jak pożecie mymyśleć. Jem wiedno: impijaniej tu stoję, tym jestem dłuższy...

piątek, 11 września 2009

[HUMOR] Dowcipy na dziś... part 7

Po meczu policja złapała Niemca, Czecha, Węgra i Polaka. Wszyscy czterej mieli po 2 promile alkoholu. Niemiec wypił jednego szłapsa, Czech 3 piwa, Węgier pół litra śliwowicy, a Polak.... nie pił 3 dni

Wchodzi facet do sklepu zoologicznego, aby kupić myszkę dla swego pytona. Obok pojemnika z myszkami - klatka z papugą. Facio podchodzi bliżej, a papuga jak nie ryknie:
- Rozporrrrek otwarrrty
Gościu się czerwieni i zamyka rozporek.
- Dziurrrrra w porrrtkach!
Gostek robi się bordowy i majta rękami po portkach.
- Sznurrrrrówka rozwiązannnna!
Facio pochyla się, by zawiązać but.
- Pierrrrrdnąłeś!
Gościu, bordowy ze wstydu, spierdziela ze sklepu. Papuga odwraca się w stronę klatki z myszami:
- Innocenty, już OK. Ale stawka jak zwykle!

Kawaleria powietrzno-desantowa w samolocie. Ostatnie poprawki przy spadochronach, pełne skupienie. Nagle jeden z żołnierzy wstaje, podchodzi do instruktora i mówi:
- Nie będę dzisiaj skakać, sierżancie.
- Dlaczego? - pyta zdziwiony instruktor.
- Matka przysłała mi sms-a, że jej się śniłem i że mi się spadochron nie otworzył! Nie będę skakać.
- No dobra, zamienimy się spadochronami i wszystko będzie dobrze - zaproponował sierżant.
Jak powiedzieli tak zrobili. Żołnierze jeden po drugim wyskakują z samolotu. Wyskakuje i ten od sms-a. Spadochron otworzył się normalnie, żołnierz odetchnął z ulgą i rozkoszuje się lotem. Nagle tuż obok sruuu, przelatuje ze świstem instruktor krzycząc:
- Kur** twoja mać!!!

Kacze Doły w pobliżu Lublina. Dyskoteka znana w całej gminie. Zabawa noworoczna w pełni. Żona zniecierpliwiona długą nieobecnością męża przy stoliku postanowiła go poszukać. Wychodzi na zewnątrz i pierwsze co widzi to własnego męża całującego się z młodą wiejską dziouchą w cieniu dekoracji noworocznych. Widząc to załkała, chwyciła się za serce, oczy jej zaszły mgłą i z tego wszystkiego potknęła się i chwytając równowagę zrzuciła stojącą na parapecie okna starą, zakurzoną butlę po miejscowym bimbrze. Z butelki wyskoczył dżin i dziękując kobiecie prosi ją o trzy życzenia. Kobieta ocierając ukradkiem łzy wskazuje dżinowi własnego męża obłapiającego dziouchę i mówi:
- Widzisz? To jest mój mąż. Tak więc pierwsze moje życzenie jest takie, żeby oni udali się do miejscowego wychodka i żeby ona jemu zaczęła robić laskę....
- Hmmm - dziwne życzenie - mruknął dżin.
- A na drugie życzenie bym prosiła, że gdy on zacznie krzyczeć "aaa...aaaaa....aaaaaaaaaa!!!!" to spraw, by to odczucie zapamiętał na całe swoje dalsze życie!!!
- Hmmm... hmmm - zdziwił się jeszcze bardziej dżin ale sprawił, że niewierny mąż z miejscową dzidzią udali się do wychodka i dziewczyna zaczęła mu robić laskę.
- A jeśli on nie powie "aaa...aaaaa....aaaaaaaaaa!!!!" - zapytał po chwili dżin.
- No właśnie. Dlatego jest potrzebne trzecie życzenie – odpowiedziała kobieta. - Potrzebny jest jeszcze najsilniejszy atleta z okolicy, który po cichu podejdzie do niego i walnie go z całej siły bejsbolem po jajcach...

Poranek. Mąż budzi się skacowany. Żona mówi:
- Ja cię nie będę pytać, gdzie byłeś...
- Jesteś cudowna...
- ...i nie będę cię pytać, z kim byłeś...
- Moja ty złociutka...
- ...ale jedno pytanie muszę zadać:
- ???
- Czy od tej pory pieniądze na dom będziesz ZAWSZE mi wsadzać za gumkę od majtek?!

Schludne mieszkanie w Poznaniu. Jegomość w "średnim" wieku odbiera dzwoniący telefon:
- Słucham?
- Dzień dobry, czy mogę rozmawiać z Haliną?
- A co pan chce przekazać mojej córce?
- Yyyyy... chciałem ją zaprosić na rucha... brryy chciałem ją wyruchać na herbatę... ojjjjjjjjjj... A niech pana ch*j zastrzeli, wszystko mi się przez pana pomieszało...

Posłała zła macocha pasierbicę do lasu po choinkę. Dzień przeszedł - nie ma. Dwa - nie ma. Wraca pasierbica na trzeci dzień, z niemowlakiem. Macocha w krzyk:
- Gdzie byłaś tyle czasu, skąd dziecko?!
- Szłam po lesie, zabłądziłam. Już ściemniło się. Zamarzałam już. Nagle widzę - ognisko. Podeszłam bliżej. I widzę jak na polanie pali się duże ognisko i siedzi wokoło niego dwanaście miesięcy. Przygarnęli, ogrzali, nakarmili, spać położyli... No i przy dziewiątym urodziłam...

Rozmowa przez komunikator internetowy:
Klaudia: - Chcesz seksu, Leszek?
Leszek: - Tak.
Klaudia: - Ja też, ale tylko tu, w necie!
Leszek: - Oka, ale bez gry wstępnej. Zaczynaj!
Klaudia: - Ok... Zdejmuję majteczki, są wilgotne i pachną mną...
Leszek: - Oka, już! Skończyłem i palę.

Amerykańscy specjaliści wyprodukowali nowy rodzaj alkoholu, jednak był on tak mocny, że kilkoro ludzi po wypiciu umarło w konwulsjach. Postanowili jednak jechać do Europy, sprawdzić to tam bo jak wszech miar wiadomo w Europie to dopiero piją.
Więc specjaliści przylecieli najpierw do Francji, spotkali w ciemnej uliczce Paryża jakiegoś menela to i dają mu. Ten spróbował, zdążył tylko powiedzieć
- Mooocneeee......... dostał drgawek i padł nieżywy na ziemie.
Amerykańscy specjaliści pokiwali tylko głowami i myślą gdzie tu tak jeszcze piją w Europie. Pojechali do Włoch. Na ulicy w Rzymie spotkali menela no i dali mu się napić. Ten spróbował, przeszedł dwa metry, oczy wylazły mu z orbit, para poszła z uszu, no i padł martwy w konwulsjach zalewając się pianą.
Kurka, mocny ten alkohol, myślą sobie Amerykanie. Ale co tam, jeszcze sprawdzimy Rosjan. Oni to podobno piją, że hej.
Pojechali do Rosji no i patrzą, a tam na polu Wania w kufajce i czapce uszatce jeździ na traktorze i orze pole. Faja w zębach, gęba zapijaczona, nos fioletowy.
No zobaczymy jak on zareaguje. Wołają Wanię i dają mu szklanę.
- Że co, że mam to wypić? - pyta Wania
- Tak, prosimy bardzo.
- Ale za darmo??
- Oczywiście.
No i Wania pociągnął ze szklany, wsiadł na traktor i jedzie dalej. Amerykanie czekają, 5 minut, 10 minut... 30 minut, a tu nic.
Nagle widzą z daleka jak Wania w traktorze zaczyna machać rękoma.
- Oooo bierze go! - biegną do traktora. Podbiegają, a tam Wania klepie się w rękaw i mówi.
- Kur*a, kufajka mi się zapaliła.

Mąż do żony:
- Zrobimy to na "urząd skarbowy"?
- A jak to jest na "urząd skarbowy"?
- Ty będziesz miała związane ręce, a ja dobiorę ci się do dupy...

Ostatnio bardzo zaoszczędziłem na wypożyczaniu komedii z wypożyczalni.
Po prostu zacząłem rozmawiać z moją dziewczyną.

[z czatu]
- Wiecie co? Idę dziś sobie po Krakowskim. Wyglądam super - makijaż, fryzura, mini. I wiecie kogo spotykam? Zgadnijcie!
- Klienta?

Rozmawia dwóch nawalonych w trupa biskupów.
- No i widzisz, wybudowałem tę największą świątynię w kraju za pieniążki wiernych...
- Wybudowałeś...
- Mam 3 zajefajne posiadłości, a pojutrze kupuję czwartą na Mazurach...
- Wiem, po sąsiedzku ze mną...
- Rydzyk ma Maybacha, a ja mam aż 2 takie fury...
- Ano masz...
- A wiesz stary co mnie najbardziej wku*wia?
- Co?
- Że nie mogę tego wszystkiego synowi zapisać w spadku.

- Nakładam na pana mandat w wysokości 500 zł za obrazę urzędnika państwowego!
Chce pan coś powiedzieć?
- Chcieć - to bym chciał, ale przy takich cenach...

- Tato, kiedy straciłeś więcej kasy: w czasie kryzysu w '98 czy w '08?
- W '06, jak się rozwodziłem z twoją matką.

W barze gość pije z nowo poznaną dziewczyną. Oboje piją drina za drinem a panna cały czas trzeźwa. W końcu gościowi urwał się film. Budzi się na balkonie, cały nagi, przewieszony na poręczy. Ręce ma związane z nogami kajdankami. Obraca głowę i widzi olbrzymiego kolesia który zaczyna się do niego dobierać od tyłu.‘
Drze się w niebogłosy: - Ał, ajaj, ała, to boli !!!
Koleś się obraca do dziewczyny z baru: - Krycha przynieś skalpel, trzeba
rozciąć bo boli...
Gość z barierki wykręca głowę jak tylko może i z błagalnym głosem: - Może Pan
spróbować jeszcze raz...?

- Co jest najlepsze w seksie oralnym?
- 10 minut ciszy...

Pewien człowiek przeczytał w mądrej książce, że jeśli chce żyć długo, to powinien codziennie rano jeść płatki owsiane z odrobiną prochu strzelniczego. Facet postanowił tego przestrzegać i dożył wieku 98 lat. Pozostawił po sobie 6 dzieci, 17 wnucząt, 31 prawnucząt i 5-metrową dziurę w ścianie krematorium.

Tak sobie myślałem, myślałem i doszedłem w końcu do wniosku, że Pinokio aby być naprawdę skuteczny to musiał na przemian kłamać i mówić prawdę, kłamać i mówić prawdę.

Co jest białe i leci do góry
Je**ęty płatek śniegu

Niektórzy mają zwyczaj za pieniądze, których nie mają, kupować rzeczy, które nie są im potrzebne, aby zaimponować w ten sposób tym, których nie lubią.

Dziecko biega sobie po bibliotece, głośno tupiąc udaje konia w galopie. Podchodzi bibliotekarka i opiernicza malucha:
- Uspokój się chłopczyku! Ludzie nie mogą czytać!!!
- Nie mogą? - dziwi się chłopczyk - to po ch*j tu siedzą!?

Dzwoni facet na sekslinię. Słyszy w słuchawce ponętny głos:
- Cześć, kotku. Marzę o tobie, spełnię twoje każde życzenie...
- Każde?
- Taaak, każde...
- Dobra, to uważaj...
- Nie mogę się doczekać, cała drżę z podniecenia...
- Oddzwoń do mnie.

Na targu:
- Gieniuś! Co Ty!? Koguta będziesz sprzedawał??
- E, nie.
- To po coś go tu przywiózł?
- Kury bez niego nie chciały jechać!

- Dziadziu, dziadziu!!! Opowiedz mi jesce raz, jak spotkałeś krasnoludków!!!
- Wnusiu... Ile razy mam ci tłumaczyć, że to nie były krasnoludki!?
- Ale psecies oni wołali do ciebie:"Hej ho, hej ho!!!"...
- Nie, wnusiu, oni wołali:"Hande hoch!!!"

Kacze Doły. Jedyny hotel w gminie.
Do recepcji podchodzi znużony podróżny:
- Pokój chciałem....
- Nie ma, wszystkie zajęte - odpowiada mu recepcjonistka w ludowym stroju lubelskim.
- Może chociaż jakieś poddasze, komórka... - prosi.
- No mamy taką jedną klitkę - odpowiada mu po chwili recepcjonistka. - Ale ona ma bardzo złą sławę!
- ?
- No już tam się ośmiu ludzi powiesiło...
- Głupota! - odpowiada zmęczony podróżny. - Niech mnie Pani zaprowadzi to tej klitki!
Poszli, recepcjonistka otwiera klitkę, oprowadza po pomieszczeniu, tutaj TV, tutaj WC, tutaj barek...
- Super! Niech mi jeszcze Pani powie, jak oni się tu powiesili?
- Na tej klamce - odpowiada recepcjonistka pokazując na drzwi.
- To jest niemożliwe!!! - śmieje się podróżnik. Na tej rachitycznej klamce?
Następnego dnia pokojowa otwiera drzwi, żeby posprzątać pokój i widzi lokatora wiszącego na klamce z wywieszonym językiem:
- Jeszcze jeden, ku*wa, niedowiarek!!!

W pewnej parafii, na wsi był pijak. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że cała wioska nie piła, a on owszem. Tak więc ten pijak działał wszystkim na nerwy, a zwłaszcza miejscowemu proboszczowi. I tak pewnego dnia proboszcz spotkał pijaka nad rzeką. Podszedł do niego i grożąc palcem powiedział:
- Synu, za dużo pijesz! Chodź, ochrzczę Cię w wodzie niczym Jan, a wtedy odnajdziesz Jezusa.
A że proboszcz na wsi ma autorytet, to pijak się zgodził. Zresztą i tak był w takim stanie, że nie bardzo mógł protestować. Weszli więc po pas do rzeki, a proboszcz chwycił pijaka za kudły i sruuuuu... jego głowę pod wodę. Potrzymał go tam z 5 sekund, wyciągnął i pyta:
- Synu, czy odnalazłeś już Jezusa?
Na co pijak czknął i pokręcił przecząco głową. Wtedy ksiądz znowu go pod wodę. Tym razem na 10 sekund. Po czym wyciąga go i pyta:
- Synu, czy odnalazłeś już Jezusa?
Pijak pociągnął nosem i znowu pokręcił przecząco głową. Wtedy proboszcz się wkurzył chwycił go za łeb i do wody. Na pół minuty! Następnie wyciąga go i krzycząc pyta:
- SYNU! CZY ODNALAZŁEŚ JUŻ JEZUSA?!
Na co pijak podniósł palec do góry, wypluł wodę i spokojnie zapytał:
- A jeszt ksiąc pefien, sze tu wpadł?!

3 najpopularniejsze słowa na świecie?
- Made in China

Tuż po rykowisku. Łania zwraca się do partnera:
- Nie teraz kochanie, boli mnie głowa.
- Boli cię głowa, to co niby ja mam k... powiedzieć - odpowiada jeleń.

Wieczór przed Sylwestrem w pewnej firmie. Wszyscy już popili i zaczęli tańczyć, a co bardziej podchmieleni zaczęli się tulić do siebie... Z kąta biura słychać głos:
- Och! Rysiu! Rysiuuu! Och! Jeszcze nigdy tak się ze mną nie kochałeś! Mmmm...
Aaaach... To pewnie dlatego, że jutro Sylwester, takie święto...
- Nie - odpowiada drugi głos - raczej dlatego, że ja nie jestem Rysiek...

Przyszedł facet do firmy na rozmowę kwalifikacyjną. Firma poszukiwała menadżera.
Pokazuje szefowi firmy swoje dyplomy - magister finansów i zarządzania, ukończone kursy, zdobyte uprawnienia itp. Szef na to:
- Pięknie, pięknie. Właśnie tak wykształconej osoby potrzebuję. Będzie pan musiał wziąć na swoje barki najważniejszą kwestię w naszej firmie - finanse.
- Cóż, panie prezesie, z moim wykształceniem, to nie problem. Jeszcze tylko chciałbym się dowiedzieć ile będę zarabiał?
- Hmmm... W sumie posiada pan odpowiednie wykształcenie, jednak na początek, myślę, nie więcej niż 10 000 dolarów.
- Co? Ale skąd taka mała firma bierze środki, żeby płacić tak wysokie wynagrodzenia?
- Właśnie. To będzie pierwsze zadanie, z którym się pan zmierzy.

Małe cygańskie dziecko znalazło na podwórku łyżeczkę do herbaty. Nie wiedząc co to, pobiegło do mamy i pyta:
- Ja młoda jestem i głupia - odpowiada mama. - Idź spytaj taty.
- Tato, mama młoda jest i głupia, kazała spytać ciebie, co to?
- Oo, nie wiem dziecko, idź spytaj dziadka, swoje przeżył, wiedzę ma.
Dziadek zobaczył, przyjrzał się i krzyczy do dziecka:
- Wyrzuć to jak najprędzej! To może być nasionko łopaty!

Szlak morski u wybrzeży Somali. Do olbrzymiego tankowca zbliża się wydrążona z pnia baobabu łódka. W środku czarnoskóry gość z łukiem przewieszonym przez plecy:
- Ej tam, na statku - krzyczy. - Macie natychmiast zebrać wszystkie pieniądze jakie posiadacie do jednej walizki i płynąć za mną.
Z jednego z bulajów wychyla się głowa w kapitańskiej czapce:
- Spier*j głupi czarnuchu - wrzeszczy.
Wioślarz wzdycha głęboko i mruczy pod nosem:
- Ku*wa, znowu nie wypaliło.

Stirlitz siedzi w gabinecie Bormana i rozciera bolące oko:
- I po co ci to było, Stirlitz, myślałeś że Helmut nie będzie sypał?
Stirlitz nic nie mówił. Zastanawiał się dlaczego nikt z centrali nie uprzedził go o nadjeżdżającej piaskarce.

Wrócił chłopak wieczorem do domu. Wcześniej z kolegami wypalił kilka skrętów, więc zastanawia się jak nie wpaść przed rodzicami. Postanowił pójść do salonu - sądząc, że o tej porze nikogo już tam nie będzie.
Otwiera drzwi - a tam ojciec siedzi. Szybko zamknął drzwi i myśli dalej. Stwierdził, że pójdzie do kuchni.
Otwiera drzwi - a tam ojciec siedzi. Szybko zamknął drzwi i postanowił pójść do sypialni.
Otworzył drzwi - a tam też ojciec siedzi i krzyczy do niego:
- Gówniarzu, zatłukę cię jak jeszcze raz otworzysz drzwi od kibla!

John jak zwykle w sobotę udał się na partyjkę golfa.
Żona zaczęła się martwić gdy nie wrócił o zwykłej porze. Robiło się później i później. W końcu wybiła 20.00 kiedy mąż przyjechał. Wystraszona wybiega mu na spotkanie i pyta:
- Co się stało? Dlaczego tak późno wracasz?
- Aaa, Jerry miał zawał przy trzecim dołku.
- Coo??? To straszne!!!
- Wiem. Ale jakoś daliśmy radę - przymierzyć, uderzyć piłkę, przeciągnąć
Jerrego, przymierzyć, uderzyć piłkę, przeciągnąć Jerrego...

- Ale jak ty możesz się tak dobrze bić, skoro nosisz okulary!?
- Na początku uważnie się przyglądam, a potem leję na pamięć...

Pijane dziewczyny łatwiej doprowadzić do orgazmu niż do domu...

[autentyk] Dwoje ludków wzięło ślub w październiku. Pan Młody wpadł wcześniej na jakże romantyczny pomysł: wygrawerujmy coś sobie na obrączkach. Ale nie daty czy imiona, tylko coś od siebie. Ustalili, że każde z nich wygraweruje obrączkę tego drugiego.
Jak ustalili, tak zrobili.
Po wymianie obrączek, już na weselu, czytają, co im to drugie wypisało na obrączce.
Panna Młoda zdejmuje i czyta:
"Zawsze będę Cię kochał. B."
Oczy i achy na sali, jakie to miłe...
Pan Młody zdejmuje i czyta:
"18 października kup kwiaty".

Pewna gazeta zorganizowała konkurs na najpopularniejszy toast.
Wyróżnienia przyznano:
- 100 lat!
- Na zdrowie!
- Pijemy, by nasze dzieci miały bogatych rodziców!
- Chlup, w ten głupi dziób!
A wygrało:
- Pij, ku*wa!

Idzie dwóch Etiopczyków przez pustynię. Jeden mówi:
- Ej, srać mi się chce !
- Nie szpanuj, co?!

Microsoft wypuścił wirusa. Ten zadziałał już po trzecim service-packu.

Po konferencji prasowej Juszczenko wzywa szefa ochrony i mówi:
- Znajdź tę małpę w czerwonym, która zapytała ile trzeba mi zapłacić żebym
wyjechał z kraju.
- I co, aresztować?
- A skądże! Najpierw zapytać, czy to zwykła złośliwość, czy uczciwa propozycja biznesowa.

Czelabińscy faceci są tak twardzi, że w czasie kryzysu nie tylko nie zakąszają, ale i nie piją.
Czelabińskie dzieci są tak twarde, że w czasie kryzysu się nie rodzą.
Czelabińskie samochody są tak twarde, że w czasie kryzysu jeżdżą na uran.
Czelabińskie koty są tak twarde, że w czasie kryzysu żywią się psami.
Czelabińscy studenci są tak twardzi, że uczą wykładowców.

Siedzi dwóch meneli na ławce:
- Ty, wiesz, że w kraju jest kryzys?
- Kryzys? A niby jak to nas ma dotyczyć?
- Masz znajomych bankierów?
- Nie.
- To będziesz miał.

- Co pan maluje, mistrzu?
- To, co widzę.
- Szkoda, że pan nie widzi tego, co maluje

Przyjęcie we francuskiej ambasadzie. High life, bon ton, savoir vire, szał ciał i uprzęży. Facet na przyjęciu czuje się nijako - bo nikogo nie zna, języka też nie, wina nie lubi - jak żyć?? W końcu dopadł wódki. Wypił setkę, drugą, trzecią - świat zaczął pięknieć... Czwarta. Piąta...
Wtem - patrzy... w drzwiach staje ONA. Ciemnoczerwona długa suknia, spokój bijący z każdego ruchu, posągowa. Faceta jakby piorun strzelił - bo ONA wyróżnia się z tłumu jeszcze tym, że jest- coś niespotykanego - skromna. Nie wyzywająca, nie wydekoltowana - ręce nie rozrzucone, spokojny, powolny krok... Zapadła cisza, po niej znów pomruk rozmów..
Facet - oszołomiony, ale po połóweczce - wiec śmiały.
Podchodzi do niej i pyta
- Czy zechciałaby Pani zaszczycić mnie tańcem?
Ona nic.
Facet raz jeszcze z pytaniem -
ona... cicho, spokojnie - Nie, proszę pana. I uśmiech.
Facet z rozdzierającym żalem - Ależ DLACZEGO?
Ona - Przynajmniej z trzech powodów, proszę pana.... I uśmiech.
Facet - nieprzytomny prawie - Proszę mi je podać!
Ona - pierwszy z nich jest taki, że pan jest kompletnie pijany, proszę pana...
Facet - aleszzzz niebarzzzzooooo.... dlaszego tak pani mooofffiii
Ona - Bo odkąd rozmawiamy pan już trzy razy upadł i wstał..
On - Bo ja, proszzzzzpani szypkoooo wstający jezstemmmmm.... a drugi powód?
Ona - Proszę pana, bo to, co grają to hymn Francji...
Facet - Hmm.... no tak - tu trudno coś powiedzieć... a trzeci? Prosssszzz
pani... ja prosssszzzzzeeee...
A ona - Proszę pana, nie tańczę, jestem kardynałem.

Zapis wywiadu, jakiego spikerce Narodowego Radia Publicznego w USA udzielił jeden z amerykańskich generałów, Reinwald, sponsorujący wizyty skautów w bazach wojskowych:
- Generale Reinwald - pyta spikerka - jakich rzeczy zamierza pan uczyć tych młodych chłopców, którzy odwiedzą pańską bazę?
- Będziemy prowadzić zajęcia ze wspinaczki, kajakarstwa, łucznictwa i strzelectwa.
- Strzelectwo! To chyba trochę nieodpowiedzialne?
- Dlaczego? Na strzelnicy wszyscy będą pod odpowiednim nadzorem.
- Ale nie sądzi pan, że to bardzo niebezpieczne uczyć dzieci strzelać?
- Nie widzę powodu do obaw: zanim dostaną broń palną do rąk, uczeni są zasad i dyscypliny.
- Jednak wyposaża ich pan do bycia mordercami!
- Pani jest wyposażona do bycia prostytutką, ale nie jest nią pani, prawda?
[Po czym nastąpiła długa chwila ciszy]

Podjeżdża kark beemką pod okna na blokowisku i się drze:
-Zajebala! Zajebala!! Za-je-ba-laaaa!!
Z okna wychyla sie laska:
- Izabela, durniu, Izabela!

niedziela, 7 czerwca 2009

[HUMOR] Dowcipy na dziś... part 6

Rozmowa kwalifikacyjna na niepaństwowej uczelni. Kierunek - prawo.
Temat - wiedza o społeczeństwie. Żeby była jasność - orłów się tam nie
spodziewają....
Pytanie: - Proszę opowiedzieć o obradach Okrągłego Stołu.
Odpowiedź: - No więc Król Artur...

Blondynka zwierza się:
- Nie wiem co w tamtych czasach kobiety widziały w mężczyznach?
- W tamtych czasach, to znaczy kiedy?
- Zanim wynaleziono pieniądze...

Wchodzi student na egzamin, profesor pyta:
- I co?
- Koniak.
- Koniak? To DOBRZE.
- Nie, panie profesorze. To BARDZO DOBRY koniak.

- Wiesz, Kamil, wydaje mi się, że świruję!
- Po czemu wnosisz?
- Widzisz tam po lewo przycupniętego susełka?
- Nie, nie widzę.
- I ja nie widzę. A on tam, kurw*a, jest!

Bar w centrum Lublina.
Nieprzyzwoicie piękna dziewczyna siedzi samotnie przy stoliku przy filiżance
czarnej kawy i jakby nigdy nic, maluje sobie paznokcie.
Nagle z trzaskiem otwierają się drzwi do baru i do środka wkracza
nieprzyzwoicie piękny, młody mężczyzna. Rozgląda się wokół i bez pytania siada
przy stoliku zajętym przez samotną dziewczynę, która bez żadnej reakcji nadal,
spokojnie maluje sobie paznokietki.
Facet kładzie nogi na stole, wyciąga cygaro, zapala je i zaciągając się mówi:
- Bond. James Bond.
Dziewczyna nie podnosząc głowy, nadal zajęta malowaniem paznokci odpowiada:
- Ch*j. Paszoł na ch*j!!!

Szachy to życiowa gra. Jak nie chcesz poświęcić królowej to musisz przewidywać
trzy ruchy do przodu. Zupełnie jak w czasie stosunku przerywanego.

Podczas seksu kobieta chce usłyszeć cztery słowa: "Będę kochał Cię zawsze".
Natomiast mężczyzna, również chciałby usłyszeć cztery słowa, lecz brzmią one:
"Możesz włożyć go wszędzie"

Trochę wcześniej wrócił mąż z delegacji i co?
Tak jest. Zastał w małżeńskim łożu żonę z obcym facetem. Mężunio tak się
wściekł, że wyciągnął gościa z pościeli za włosy rzucił na podłogę i zaczął go
lać po pysku:
- Dołóż mu, dołóż kochanie - krzyczy żona - ten podrywacz do wszystkich bab w
okolicy zalatuje pod nieobecność mężów i uwodzi je łobuz jeden.
Nagle sytuacja zmienia się diametralnie.
Kochanek otrząsa się z pierwszego szoku, chwytem judo strąca z siebie
przeciwnika i teraz on leje po pysku słabnącego z każdym ciosem gospodarza
domu.
- W mordę go, dziada - krzyczy kobieta - Sam nie r*cha i drugiemu nie da.

Policjant zatrzymuje faceta za przekroczenie prędkości. Kiedy podchodzi do
samochodu, widzi, że ten jest bardzo zdenerwowany.
- Dobry wieczór panu. Wie pan, dlaczego pana zatrzymałem?
- Tak, panie władzo... Za przekroczenie prędkości, ale to sprawa życia i
śmierci.
- Ach, tak? Dlaczego?
- Naga kobieta czeka na mnie w domu.
- Nie rozumiem, dlaczego miałaby to być sprawa życia i śmierci.
- Jeśli nie dotrę tam przed moją żoną, będę martwy.

- Dlaczego nazywają cię Człowiek-Pająk?
- Raz w kompocie muchy nie zauważyłem...

Stoi mąż nad grobem małżonki i monologuje:
- Kochanie, wiem, że niewiele miłych słów powiedziałem Ci w czasie naszego
pożycia. Wybacz, zrozumiałem to po czasie. Dziś więc powiem Ci, że w gruncie
jesteś cudowną kobietą...

Dlaczego Francuzi nie chcą tarczy antyrakietowej?
- Bo ich Carla Bruni.

Są dwa rodzaje plastra: taki, który się nie chce przykleić i taki, który się
nie chce odkleić.

Do dziewczyny w barze podchodzi zawiany gość i pyta:
- Szanowna Pani! Zagadka, co to jest: ma jedno oko, mówi po francusku i chce
Panią zerżnąć?
- Nie wiem...
Facet (zatykając dłonią jedno oko): - Moi!

Klient w burdelu nie był zadowolony z usług jednej z pracownic i wzbraniał się
zapłacić należność. Jako że nie najmłodsza już panienka nalegała i nie była
skłonna do ugody, spór znalazł swój finał przed sądem.
Prowadzący sprawę sędzia już na wstępie stwierdził lekko strapiony:
- Szanowni Państwo, mamy pewien problem. Dzisiaj mamy u nas w sądzie "Dzień
otwartych drzwi" i za chwilę pojawi się tu na sali wycieczka z gimnazjum. W
związku z tym proszę, ze względu na młodzież, o założenie, że dzisiejsza sprawa
ma charakter nie obyczajowy a mieszkaniowy. Czyli chodzi o lokal do
wynajęcia...
Stronom procesu nie pozostaje nic innego jak zgodzić się z sugestią sędziego i
już po chwili, w obecności młodzieży, zaczyna się przesłuchanie stron. Zagaja
sędzia:
- Oskarżony, proszę nam wyjaśnić, dlaczego nie uiścił pan opłaty za wynajęty
lokal?
- Proszę wysokiego Sądu - tłumaczy klient - wbrew zapewnieniom wynajmującej
okazało się, że chodzi tu o zaniedbany lokal w starym budownictwie o typowym
dużym metrażu i nadmiernej wilgoci.
- To są znaczące zarzuty - posumował sędzia - co druga strona na to?
- Proszę sądu - zaczęła prostytutka - to że mój lokal to żadna "nówka" to
widział lokator jeszcze przed wprowadzeniem. W każdym razie na pewno nie ruina.
Wilgoć pojawiła się już po tym jak się wprowadził, a zarzut że mieszkanie zbyt
obszerny to czysta kpina. Widział kto za duże mieszkanie?! Meble po prostu za
małe ze sobą przytaszczył...

Spotyka się dwóch górali. Józek opowiada koledze, jak jego żona umierała:
- Siedze przed chałpą i kurze fajke, a baba mi umiero w pościeli. Nagle słyse:
"Józuś, a choć do mnie".
To podchodze, a ona mi godo: "Józuś, cięzko by mi sie umierało, jak byk ci nie
powiedziała, że Jasiu nie jest twoim dzieckiem".
Wk....m sie, ale ide kurzyć fajke dalej. Znowu słyse: "Józuś, choć do mnie".
Podchodze, a ona godo: "Józuś, cięzko by mi sie umierało, jak byk ci nie
powiedziała, że Marysia tyz nie jest twoim dzieckiem".
Wk...m sie jesce bardziej, ale ide i kurze fajke dalej. Znowu słyse: "Józus,
choć do mnie".
Jak zech podszedł, jak pie..noł, to od razu jej sie lzej zmarło.

Kto robi modele żaglowców w butelkach?
Emerytowani ginekolodzy.

Prawie dwanaście rund wytrzymał przeciwnik Nikołaja Wałujewa zanim udało się go
wyciągnąć na ring...

- Mamusiu, mamusiu! Kup mi szczeniaczka!
- Nie. Jeszcze ci myszki nie zdechły.

- Mosze! Jakiż piękny masz zegarek!
- Tate mi sprzedał jak umierał....

Zaczęła się elementarna nauka Jasia. Ojciec posłał go do szkoły publicznej.
Po miesiącu nauczycielka wzywa ojca Jasia i mówi mu, że Jasiu jest diabłem
wcielonym wszyscy się go boją, dziewczynki nie mogą spać po nocach po jego
wybrykach i w związku z tym usuwa Jasia ze szkoły.
Ojciec więc zapisał Jasia do szkoły prywatnej. Po miesiącu nauczycielka wzywa
ojca i opowiada podobną historię jak poprzednia nauczycielka Jasia - o
znerwicowanych kolegach i koleżankach o połamanych meblach w szkole itp.
Nauczycielka zasugerowała przeniesienie Jasia do innej szkoły.
Ojciec podumał podumał i wymyślił żeby Jasia zapisać do szkoły Jezuitów (że Bóg
to ostatnia deska ratunku dla Jasia). Jak wymyślił tak i zrobił. Po miesiącu
wzywają jezuici ojca Jasia na wywiadówkę. Ojciec przygotowany na najgorsze
przychodzi i słyszy, że dawno takiego porządnego ucznia jak Jasiu nie mieli.
Pomaga kolegom, zawsze jest przygotowany, uczy się pilnie itp.
Ojciec w szoku, że syn takiej przemiany doznał więc postanowił Jasia zapytać co
spowodowało, że nagle stał się zupełnie innym dzieckiem.
Jaś mu mówi:
- ojciec, bo tam jest tak: wchodzisz do szkoły a tam na korytarzu człowiek na
krzyżu, idziesz na stołówkę - wisi człowiek na krzyżu, u dyrektora człowiek na
krzyżu. Ojciec, tam się z ludźmi nie pier*olą.

W ustronnym miejscu ona - młoda dziewczyna i on - wyglądający na
doświadczonego, decydują się na wszystko.
- Ale ja tego nigdy nie robiłam z mężczyzną - odzywa się ona.
- Naprawdę nigdy nie robiłaś tego z mężczyzną? - szepce on.
- Naprawdę!
- A ja robiłem.

- Mam dla pani złą wiadomość. Pani mąż wyskoczył z okna.
- Co? Dlaczego? Przecież nie miał powodu!
Na to druga:
- Też tak pomyślałam, dopóki pani nie zobaczyłam.

czwartek, 26 lutego 2009

[HUMOR] Dowcipy na dziś... part 5

Kelner pyta nowo przybyłego do baru klienta:
- Co pan pije?
- Codziennie rano szklankę soku owocowego, miksturkę na łupanie w krzyżu, a
w sobotę kufel piwa w gronie przyjaciół.
- Chyba nie zrozumieliśmy się do końca - mówi uprzejmie kelner. - Pytałem
co by pan chciał?
- Mój Boże... Chciałbym być bogaty, mieć domek nad morzem, podróżować po
świecie...
- Może jeszcze raz zadam pytanie: Czy chce się pan napić?
- Czemu nie... a co pan ma?
- Ja? Niewiele. Kłopoty. Drużyna której kibicuję przegrała, kiepsko mi tu
płacą, doskwiera mi samotność...


Do morderczej, brutalnej walki na śmierć i życie wystawiono przeciw sobie jeża
i żółwia. Jeż błyskawicznie zwinął się w kulkę i nastroszył kolce, żółw
zademonstrował twardą jak skała skorupę. Dzielące ich pół metra aż skrzyło od
wrogości...
- I co?
- Przeżył żółw.
- Jak pokonał jeża?
- Przecież mówię: przeżył go.

- Jesteście braćmi?
- Nie, bliźniętami!
- ?...Przecież wszystkie bliźniaki to bracia...
- Nie wiem jak u was, ale my jesteśmy siostrami

Do dyrektora cyrku zgłasza się kandydat na posadę trenera lwów:
- Ma pan jakieś doświadczenie?
- Tak, mój ojciec był treserem lwów, od dzieciństwa mu pomagałem.
- Potrafi pan nakłonić lwa do skoku przez płonącą obręcz?
- Jasne.
- Potrafi pan ustawić sześć lwów w piramidę?
- Tak, oczywiście.
- Wkładał pan kiedyś głowę do paszczy lwa?
- No, raz...
- Raz? Jak to?
- Jakby to panu... Ojca szukałem.

Przychodzi babeczka do mięsnego, przygląda się mrożonym kurczakom. Wybiera,
przekłada, miesza lecz nie znajduje dostatecznie dużego. Woła ekspedientkę.
- Jutro będą większe?
- Nie, ku*wa, nie będą. Są martwe.

- Jak tam twój mąż?
- Jako słońce.
- O, to ci zazdroszczę!
- Doprawdy, nie ma czego. Jak wieczorem wyjdzie, to rano wraca.

Wiecie jak wybić połowę dresów w tym kraju? To proste, wystarczy zakopać parę
min w parkach, na osiedlach itp. i wystawić pośrodku pola minowego ogrooomny
napis: "SŁAWOMIR UTAS Twoim posłem!" Zakład, że przy 90% trupów będzie puszka
farby w sprayu?

Policjant przeszukuje samochód, znajduje kij baseballowy, pyta kierowcy, łysego
karka:
- Po co wam to?
- Grywam czasami w baseballa...
Policjant trzepie dalej, znajduje torebkę z białą substancją, otwiera,
próbuje...
- Widzę, że i chemią organiczną się pan interesuje... To będzie pana kosztować
300 funtów.
- Ale dlaczego funtów?!
- Bo ja się interesuję numizmatyką.

Izba porodowa, radosny słoneczny ranek, pod oknami grupki mężczyzn z
obowiązkowymi kwiatkami w rękach. Oddychają świeżym powietrzem, i wykrzykują
żonom stojącym w oknach:
- Oluniu, ja ciebie kocham!!!
- Monisiu, pokaż!
- Kasieńko do kogo podobny?!
- Małgosiu, chłopak czy dziewczynka?
Nagle dziki krzyk:
- Wiecha!!!
Wszyscy cichną i wymieniają spojrzenia. Stoi chłopek w ubraniu roboczym, w
gumofilcach i wrzeszczy:
- Wiecha!!! Świniom witaminy dzisiaj podawać?!...

Zapier*ala ślimak w dół, na łeb na szyję z wieży Eiffla. Skoczył bo chce mieć
śmierć bohatera. Całe życie wdrapywał się na jej szczyt. Dzień za dniem tydzień
za tygodniem. Cóż, tak sobie wyliczył, że dotrze tam pod koniec życia, skoczy -
i rozpieprzy się efektownie na chodniku. Cóż za śmierć! Cóż za piękna śmierć!!
Leci więc teraz uśmiechnięty, wiatr świszczy w uszach. Leci minutę, dwie,
kwadrans, pół godziny... metr przeleciał. Zdechł. Cóż za pojeba*a śmierć...

Z delegacji wraca bardzo głodny mąż. Otwiera mu nieznajomy mężczyzna.
- Kim pan jest? - pyta nieznajomy.
- Gospodarzem tego domu.
- A co się stało?
- Głodny jestem.
- A zje pan wczorajszy barszcz?
- Zjem.
- To niech pan przyjdzie jutro.

Kursy przygotowawcze do egzaminów na Politechnikę Lubelską. Profesor matematyki
dyktuje kandydatom na studentów zadanie:
- Na sznurku wisi metalowa sztabka. Kula, wystrzelona z pistoletu, przebija
sztabkę i leci dalej, tracąc połowę prędkości. Proszę obliczyć kąt odchylenia
sztabki.
Dziewczę z pierwszej ławki podnosi rączkę i pyta:
- Panie profesorze, a nie miałby pan może zadania z wiewióreczką i orzeszkami?
- Mam. Na sznurku wisi wiewiórka...

- Doktorze, wszyscy mówią, że jestem tępy.
- Proszę o więcej szczegółów.
- Znaczy co?

- Czemu zatrudniłeś striptizerkę z wyższym wykształceniem?
- Trzeba łączyć przyjemne z pożytecznym.

W sklepie zoologicznym kobieta wkłada palec do klatki z papugą:
- Ty, zieloniutka, a gadasz ty?
Na co papuga:
- Madame, szczerość za szczerość. A pani znosi jajka?

- Doktorze, w poczekalni jest człowiek z okrwawionym kijem baseballowym, mówi,
że jego siostrę porwali obcy...
- Do psychuszki go.
- Dobrze. A, doktorze, jeszcze jedno: na intensywnej terapii jest grupa
poobijanych obcych i mówią, że chcieliby tę siostrę oddać.

Pierwszego września wyprawili rodzice synka na pierwszy dzień szkoły do
pierwszej klasy. Wystrojony w bielusieńką koszulę, spodnie na kancik,
czyściutki, pachnący, uczesany. Czekają powrotu. Godzina 14, 15, 16, a jego
ciągle nie ma. Tuż przed 22 ładuje się z hukiem do domu, potargany, brudny i
pijany:
- Wy tu siedzicie i nic nie wiecie! A siusiaczek, to tak naprawdę CH*J!!!

Córka do matki:
- Mamo, jestem już tak duża, że chyba możesz mi powiedzieć co nieco o
prostytutkach.
- Widzisz, córuś, to bardzo złe kobiety... To jest... jakby ci tu... O!
najstarszy zawód świata.
- Mamo, a co one robią?
- Hmmm... no, one... sprzedają swoje ciało.
- O! A mają wolne?
- ... tak, kiedy mają okres.
- O! A kiedy na emeryturę odchodzą?
- Noo... Wtedy, kiedy już nie dostają okresu...
- A ile one dostają za noc?
- A o to, córeczko, to musisz ojca zapytać.

- Ożeniłem się!
- Gratulacje! Jednego onanistę mniej... Pokaż fotkę żony.
- Masz...
- Oj, brzydka!!!
- No, może i piękna nie jest, ale ładniejsza niż moja ręka.
- No ładniejsza... Ale może byłoby taniej i prościej wyczyścić brud spod
paznokci?

Wieś. Wczesny ranek. Kobieta zbudziła się, posprzątała w domu, wydoiła krowę,
wygnała na pastwisko, zbudziła dzieci, nakarmiła, naostrzyła kosę, poszła na
łąkę, nakosiła trawy, przyszła do domu, narąbała drew, przygotowała obiad,
nakarmiła dzieci, poszła w pole, kosiła do zmierzchu, przyprowadziła krowę,
wydoiła, przygotowała kolację, nakarmiła dzieci, wykąpała, położyła spać, sama
się wykąpała, chwyciła kromkę chleba ze stołu, przekąsiła i, w poczuciu dobrze
spełnionego obowiązku, położyła się spać. Nagle zrywa się z krzykiem:
- O Boże!!! A mąż... od rana nier*chany!!!

"Drogie Bravo! Zrobiłam sobie pierwszą w życiu depilację i okazało się, że mam
krzywe nogi! Co robić?!"

W czasie egzaminu na pielęgniarkę padło pytanie:
- Jak spowodować wymioty u pacjenta gdy wszystkie inne metody zawiodą?
- Palec wskazujący lewej ręki wsadzić w gardło chorego, a palec wskazujący
prawej ręki do odbytnicy!
- A jeśli i to nie pomoże?
- Zamienić ręce.

Małżeństwo, nowy dom... piękna łazienka z wieloma lustrami.
On poszedł zaprosić na parapetówkę, a ona naga zaczęła tańczyć w łazience
patrząc na swoje piękne ciało. Zrobiła szpagat i się przyssała!
Mąż wraca, patrzy, łapie pod pachy, próbuje podnieść.... nic!
Dzwoni po majstra. Ten patrzy i mówi:
- Panie, kurwa trzeba kuć!
- Co Pan, kurw_a? Gres z Włoch za 4tys euro!
- Jest inna metoda, ale może się nie spodobać...
- Panie, wszystko ale nie gres...
Master ślini palce, łapie ją za sutki i zaczyna delikatnie kręcić...
- Co Pan, kur*a odpier*lasz? - pyta mąż
- Panie... zwilży się, przesuniemy do pokoju i tam skujemy!

Pies przewodnik zgubił właściciela. Teraz przyprowadza do domu kogo popadnie.

W ostatniej chwili przez już zamykające się drzwi do ruszającego autobusu wpada
kobieta, trzymając w ręku koronkowe majtki.
- Pani, gdzie takie dają? - pyta, wskazując na majtki jedna z pasażerek
- Nigdzie... To ja dałam, a założyć nie zdążyłam...

Armia Szkocka. Sierżant na apelu:
- McGregor, dlaczego wasza spódnica jest o 10 cm dłuższa niż regulaminowa?
- A jak Pan myśli... dlaczego, sierżancie?

- Jaka choroba ma bardziej przykry przebieg od syfilisa?
- Syfilis, z którego musisz wytłumaczyć się żonie.

Napalony nastolatek do kumpla:
- Mówię ci stary!!! Taka d*pa!!! Na samą myśl o niej mam wytrysk!!!
- No to musisz się koło niej zakręcić...
- A propos... Masz może chusteczkę jednorazową?

Na dyskotekę się wybrałem, pierwszy raz w życiu. Wchodzę, światło przygaszone,
umcy-umcy, część się giba, reszta w mroku, z drinami. Spróbuję zatańczyć może.
Wchodzę w cień, zahaczam jedną panienkę, coś tam się jąkam, potem drugą,
trzecią, czwartą. I dopiero z ostatnią udało mi się zatańczyć, a już trzy razy
loda zrobionego miałem.

Natasza mówi do porucznika Rżewskiego:
- Poruczniku ? Gramy w "niedomówienia"?
- A jak w to się gra?
- No na przykład jak powiem, że porucznik mnie ma pocałować w "R" to znaczy, że
porucznik mnie ma pocałować w "Rękę".
- A dobra .. jasne ...
- To niech porucznik zaczyna ...
- Niech Natasza weźmie mojego kut**a w obie "R" i mocno potrząsa...

Młoda dziewczyna przepycha się na początek kolejki:
- Przepuśćcie, dobrzy ludzie, jestem w ciąży!
Na to odzywa się babka w średnim wieku:
- Jak żeś ciężarna, to gdzie masz brzuch? A jeśliś wczoraj rypnięta, to ja też
i się nie chwalę!

Dwóch kompletnie zalanych facetów wytacza się z knajpy.
- Jedziemy na k*rwy!
- Nie, słuchaj, niedawno się ożeniłem. Żonka młoda, ładna...
- OK, zrozumiałem, jedziemy do ciebie!

Nie jest wielką sztuką poderwać fajną lachę, a już zwłaszcza wielką lachą
poderwać fajną sztukę...

Nie taka straszna matka, jak ją rysują pierwszoklasiści.

Jak umarł Zachariasz?
- Wpadł pod pociąg, bo jest napisane 'I przyszła kolej na Zachariasza'

Wnuczek z miasta przyjeżdża na wieś do dziadka. Obejrzał całe gospodarstwo,
posmutniał i zatęsknił za domem. Dziadek mówi:
- A może tak wziąłbyś strzelbę, psy i poszedł do lasu postrzelać?
Wnuczek ucieszył się i poszedł. Wraca po godzinie rozochocony:
- Dziadek! A jeszcze jakieś psy masz?

niedziela, 18 stycznia 2009

[HUMOR] Dowcipy na poniedzialek

Coraz bardziej zaciekła bitwa pomiędzy atakującą dziczą a obrońcami
grodu. Krew się leje wokół, obrońcy padają jak muchy, szala zwycięstwa
przechyla się w stronę atakujących.
Przywódca napadających z triumfem podnosi w górę flagę swojej watahy.
Rozlega się dziki wrzask atakującej czeredy. Resztka obrońców rejteruje
z placu bitwy.
Miasto zdobyte!
Dowódca trzymając dumnie drzewce flagi krzyczy:
- Zwyciężyliśmy!!!
Wszyscy:
- URAAAAA!!!
- Teraz to nasze miasto!!!
Wszyscy:
- URAAAAA!!!
- I teraz to miasto nazwiemy Yrmery!!!
Wszyscy:
- ???
Dowódca wyciąga komórkę, wykręca numer i krzyczy:
- No, Wania! Wywinąłem się! Miasto Yrmery! Teraz Twój ruch. Miasto na
literę Y. Czekam!

- Jednego.
- Ilu jasnowidzów potrzeba do zmienienia żarówki? 

Pewna gmina żydowska miała bardzo surowego rabina. Kładł on szczególny nacisk u
młodzieży na znajomość Pisma.
- Saro - pyta córkę bankiera Rozencwajga - kim był Mojżesz?
- Mojżesz, Mojżesz... czy to nie był ten nieślubny syn egipskiej księżniczki?
Ta odpowiedź doprowadziła rabina do białości.
- Saro! Oszalałaś!? Przecież w Piśmie wyraźnie stoi, że księżniczka znalazła
Mojżesza w koszyku na rzece Nil.
Na to Sara rezolutnie:
- Na jej miejscu też bym tak powiedziała.

Pijany w sztok facet wychodzi z baru, wykonuje kilka tanecznych kroków i
zatrzymuje się przy krawężniku z kluczykami w dłoni. Stoi tak sobie i się
kiwa... Podchodzi do niego policjant, klepie w ramię i pyta:
- Może w czymś pomóc?
- Taaak! Tak! Chtoooś mi uuchrat samooo...chóóót!
- No... A gdzie był ten samochód, kiedy ostatnio go pan widział?
- Ooo.. tuuuu! Na choońsssuuu teecho chluuszyyycha!
W tym momencie policjant zauważa, że facet ma rozpięty rozporek i cosik mu tam
wystaje.
- Czy jest pan świadomy tego, że się pan obnażył?!
Facet spogląda w dół:
- Oooo... poszszszsz! I dzieszszszyyynę teszsz saprallliii! 

Rozmawiają dwie gwiazdy filmowe:
- Ogarnia mnie przerażenie na samą myśl o pięćdziesiątce...
- Moja droga, a co ci się wtedy przydarzyło?!

Niedaleko pada elektryk od kombinerek...

Wiele dziewczyn pragnęło kiedyś wyglądać jak Britney Spears.
W końcu się doczekały.

Zauważyłem mrówkę faraona na blacie w kuchni. Niosła jakiś okruszek.
Zagrodziłem jej drogę palcem. Zawróciła. Znowu zagrodziłem. Znowu zawróciła.
Potem stanęła w bezruchu. Nie reagowała, więc wziąłem leżącą obok lupę i
korzystając z promieni słonecznych postanowiłem trochę ją przysmażyć... Jednak
kiedy przykładałem szkło zauważyłem, że coś do mnie pokazuje... Coś tam machała
łapkami, ale nie zdołałem dostrzec. One są, wiecie, dość małe. Przetrząsnąłem
szuflady i znalazłem mocniejsze szkło. Wtedy stało się jasne, że oto wyciągnęła
ona skądś mikroskopijnej wielkości spłachetek papieru czy coś i pokazuje mi
abym na niego spojrzał. Kurde, ależ to było malutkie. Jakbym się nie
gimnastykował - nic nie mogłem na nim dojrzeć. Przykryłem mrówkę szklanką i
pobiegłem poszukać szkolnego mikroskopu mego syna. Po pół godzinie znalazłem.
Wyregulowałem ostrość i powiększyłem obraz. Tak, na karteczce było pismo.
Jeszcze powiększyłem. Już prawie widziałem... jeszcze ostrość... jeszcze...
jeszcze trochę... uff.. ależ byłem podniecony. Jeszcze... już! Mogę odczytać!
Taaa... pięknie...
"POCAŁUJ MNIE W DUPĘ!"

U psychoanalityka:
- Mówi pan, ze każdego dnia widzi pan bakterie na swoim sedesie?
- Tak!!!
- A zdaje pan sobie sprawę z tego co one widzą w tym samym czasie?!

Jednostka wojskowa. Spadochroniarze. Wszyscy piją i balują. Nagle przychodzi
informacja, że nazajutrz ma przyjechać komisja, aby ocenić postępy w szkoleniu
spadochroniarzy. Popłoch w jednostce, bo przecież nikt nigdy tu jeszcze nie
skakał. Jeden z dowódców mówi:
- Szykujcie worki z piachem! Poprzywiązujemy je do spadochronów i będziemy z
samolotów zrzucać, a sami pochowamy się po krzakach i będziemy z nich
wyskakiwać po kolei. Komisja daleko siedzi - może nic nie zauważą.
Następnego dnia siedzi komisja, samolot leci, "spadochroniarze" wyskakują jeden
po drugim. Nagle jeden z worków odwiązał się od spadochronu i runął jak kamień
w krzaki. Z krzaków wyskakuje żołnierz ze słowami:
- K*rwa!!! Przecież tak to się zabić można!

- Wino robi z ciebie diablicę!
- Ja nie piłam wina!
- Ale ja piłem.

Do Spółdzielni Mieszkaniowej przyszło pismo:
"Naprzeciw mojego okna znajduje się solarium, a ściślej biorąc przebieralnia. Z
mojego okna wszystko widać, to mnie rozprasza, a dodatkowo wprowadza moralny
niepokój w moje uporządkowane życie. Uprzejmie proszę o zmianę mieszkania."
Pod wskazany adres wybrała się komisja. Patrzą w okno:
- Nic nie widać.
- Niech pan na szafę wlezie!
- No wlazłem. Dalej nic nie widać!
- Niech pan się w lewo przesunie!
- No nic nie widać.
- Jeszcze trochę w lewo!
Tu przedstawiciel komisji z hukiem spada na podłogę. Na to lokator:
- Widzi pan!? A ja tak mam cały dzień!

Biznesmen z Łomży jedzie taksówką w Warszawie:
- Słuchaj, świetny kierowca jesteś. Długo jeździsz?
- 5 lat.
- No mistrz normalnie. Słuchaj, a ile zarabiasz?
- 5000 zł miesięcznie.
- Dawaj, ja ciebie zatrudnię u siebie w firmie jako kierowcę. Będziesz woził
tylko mnie. Zapłacę 10 tysięcy miesięcznie.
Jadą po Łomży. Biznesmen:
- Skręcaj w lewo teraz.
- Przecież znak stoi - zakaz skrętu w lewo!
- Skręcaj, mówię, ja tu 40 lat mieszkam...
Zaraz za zakrętem stał patrol drogówki. Kierowca:
- No to sobie pojeździliśmy...
Biznesmen na to:
- Ty siedź, a ja zaraz wszystko załatwię...
Wysiadł, podszedł do patrolu, coś tłumaczy, wymachując rękami, policjant
spuszcza głowę, biznesmen odwraca się i odchodzi. Wsiada do auta:
- Jedziemy.
- A co pan mu powiedział?
- Powiedziałem, że jeździłeś 5 lat na taksówce w Warszawie i nie będzie byle
gnojek ciebie przepisów uczył...

W pubie o bardzo ciemnym wnętrzu siedzi przy barze znudzony facet i popija
drinka.. Czuje ze obok tez ktoś siedzi i zagaduje:
- Eee, opowiedzieć ci dowcip o blondynce?
Na to głos (kobiecy):
- No możesz.. Ale musisz wiedzieć, ze jestem blondynka 1,80 wzrostu i 70 kg
wagi i jestem naprawdę silna. A obok mnie siedzi tez blondynka 1,90 wzrostu, 80
kg wagi i podnosi na co dzień ciężary. A jeszcze dalej przy barze siedzi tez
blondynka, 2 metry wzrostu, mistrzyni w kick-boxingu..
Dalej chcesz opowiedzieć ten dowcip?
Facet pociąga powoli ze szklanki, myśli i mówi:
- Nie, już nie.. pier**le, nie będę go trzy razy tłumaczył...

- Dlaczego mężczyźni wybierają kobiety, które ciągle płaczą i potrzebują
godzin, żeby się ubrać?
- Bo innych nie ma.

niedziela, 23 listopada 2008

[HUMOR] Dowcipy na dziś... part 4

Kolejna dawka dowcipów, czasem lepszych, czasem gorszych, niekiedy niecenzuralnych ;-)

Ludzie są bardziej przeciwni futrom niż samym skórom gdyż łatwiej się dokucza
bogatym paniusiom niż motocyklistom. 

Rośnie nam nowe pokolenie kotów, którym nie będzie dane poleżeć na ciepłym
monitorze. 

Ognisko integracyjne pewnej firmy. Do ognistej sekretarki Natalii podchodzi
starszy ekspert Maciej.
- Może przyniosę ci piwko?
- Och, chętnie.
Po chwili przyniósł piwo, potem wódkę, wino, znów piwo, drinka, a potem poszedł
za własną potrzebą w pobliskie toi-toie.
Wraca i widzi jak do Natalii wsuwa się z kaszanką z grilla specjalista Robert.
Zdenerwowany ekspert Maciej z oburzeniem pijackim odsuwa specjalistę Roberta:
- Wynoś się! Ja ją sobie upiłem.

Przychodzi facet do pracy mocno spóźniony, szef go pyta:
- No i co teraz powiesz na swoje usprawiedliwienie, panie amatorze picia?
- To, że takim profesjonalistą jak szef, to ja nie jestem... 

- Tato, co to jest filia?
- Hmm... Masz swój nocnik?
- Mam.
- To jest synu filia naszego klopa!

Park Kasprowicza w Poznaniu. Późny wiosenny wieczór. Z drugiej zmiany w fabryce
wraca, skracając sobie drogę do domu młoda kobieta. Przechodzi właśnie jedną z
nieoświetlonych alejek, gdy zza krzaków rozlega się groźny męski głos:
- Stój!!!
Kobieta staje jak wryta. Męski głos rozkazująco:
- Kładź się!!!
Przerażona babeczka wykonuje rozkaz
- Czołgaj się!!
Polecenie zostaje wypowiedziane takim tonem, że zniewolona kobieta prawie
bezwiednie zaczyna pełznąć w najlepszym wojskowym stylu. Nagle ten sam głos,
ale już brzmiący dużo łagodniej pyta:
- Czy pani się źle czuje? Może zadzwonić po pogotowie?
Kobieta podnosi oczy i widzi mężczyznę w "średnim" wieku pochylającego się nad
nią i uważnie przyglądającego się jej przez okulary w srebrnych oprawkach.
- Nnniee. - szepce zbielałymi wargami - Nie trzeba.
- To może panią odprowadzę do wyjścia, bo tu jest dość niebezpiecznie -
proponuje facet - Tylko muszę złapać swojego nowego wyżła, bo gdzieś sukinsyn
poleciał, a ja tutaj od paru dni próbuję go nauczyć reagowania na podstawowe
komendy.

W przepełnionym autobusie:
- Panie, ja nie jestem kobietą, jestem mnichem w habicie!
Po kilku minutach:
- I co? Przekonał się pan wreszcie? 

Nowy Ruski planuje odpoczynek na Cyprze.
Najpierw przyjeżdża jego sekretarz i łazi za właścicielem 5-gwiazdkowego hotelu
po plaży.
- Co to jest?
- Jak to co? Kamienie. Plażę mamy kamienistą nieco...
- Szef nie lubi kamieni. Kamienie wywieźć, wszystko posypać białym piaskiem.
- Przecież to będzie majątek kosztować!
- My płacimy (dostał paczkę gotówki, rozliczył się).
Następnego dnia wszystko jest posypane białym piaskiem.
- A to co?
- Jak to co, morze!
- Jakie morze? Brudna kałuża! Znaczy tak, morze wyczyścić, kamienie zabrać,
fala ma wpadać na brzeg co 30 sekund na 55 centymetrów od brzegu!
- Czy Pan rozumie, że do tego są potrzebne podwodne prace inżynieryjne, bardzo
kosztowne?
- My płacimy! (dostał paczkę gotówki, rozliczył się).
Za 2 dni wszystko jest tak, jak trzeba.
- A to co?
- Mewy.
- Żadnych mew. Wszystkie zabrać. Zostawić dwie, niech spacerują po plaży i w
żadnym przypadku nie latają.
- Ależ to takie ubytki dla ekologii, ponadto jeszcze tresura mew. Straszne
koszty!
- My płacimy! (dostał paczkę gotówki, rozliczył się).
Wreszcie przyjechał szef. Przeszedł się po czystym piasku do morza, popatrzył
na 2 mewy, które dumnie spacerowały po skrawku plaży, usiadł na leżaku, zrobił
głęboki wdech świeżego morskiego powierza i zwracając się do swojego sekretarza
mówi:
- Boże! Czy takie piękno można kupić za pieniądze?!

Napis na poduszce bezpieczeństwa:
"Teraz twoje auto stało się deko tańsze".

Jeżeli ceny benzyny dalej będą tak rosły, najpopularniejszym gadżetem
wiejskiego tunningu stanie się atrapa wskaźnika poziomu paliwa pokazująca pełny
bak...

Jasiu wpada spóźniony do szkoły. Na schodach stoi dyrektor i woła:
- Dziesięć minut spóźnienia!
- Ku*wa, ja też! - stwierdza Jasiu ze zrozumieniem.


- Jaka jest najszybsza droga do serca mężczyzny ?
- Przez klatkę piersiową, ostrym nożem.


Telefon do biura Mistrzów: - Józek spadł z rusztowania i się zabił!
- Wyjmijcie mu ręce z kieszeni! Żeby to wyglądało na wypadek!

- Co powiedzieć żonie, która ma fioletowe oczy?
- Nic. Przecież mówiłeś jej to już dwa razy...

- Co leży po łóżkiem i ma tiki?
- Kłębek nerwów.

- Co wspólnego mają kobiety i prezerwatywy?
- 99% czasu spędzają z Twoim portfelem, a 1% na Twoim ch..

- Skąd pasterz bierze NAPRAWDĘ czystą wełnę?
- Z NAPRAWDĘ brzydkiej owcy...

- Co powiedział ślepy gdy pierwszy raz skakał na bungee?
- "Dla mnie super, ale mój pies się porzygał..."


Ksiadz - osoba, do ktorej wszyscy ludzie zwracaja sie "ojcze" oprocz jego wlasnych
dzieci, ktore uzywaja zwrotu "wujku"

Do firmy przyszedł hydraulik naprawić WC.
  Wszedł do kancelarii i pyta sekretarkę:
  -No to gdzie jest ten sroc?
  Sekretarka nieśmiało odpowiada:
  - Pan dyrektor jest włanieśna obiedzie.
  - Ale pani mnie źle zrozumiała - mam na myśli te dwa zera.
  - Zastępcy dyrektora mają naradę.
  - Ale pani złota, ja się pytam, gdzie tu się robi gówno?
  - Aha, ... rachunkowość jest o piętro niżej...


Uwaga ostry:

W domu wariatów salowy widzi jednego z pacjentów, który biega po
korytarzu udając samochód.
- Co pan robi panie Marianie?
- A właśnie jadę do Gdańska.
Salowy poszedł dalej, wszedł do pokoju Mariana żeby zmienić pościel i widzi jego współlokatora
masturbującego się na łóżku.
- Co pan wyprawia?
- Ciiii, Marian pojechał do Gdańska, a ja posuwam jego żonę...

środa, 5 listopada 2008

[HUMOR] Trochę o 44. prezydencie USA - Baracku Obamie

Ameryka przeszła długą drogę: Przez 150 lat, chata wuja Toma rozrosła się do baraku Obamy.

Smutnym faktem jest, że jeśli John McCain zostanie wybrany na prezydenta, może nie przeżyć następnych czterech lat. Smutniejszym faktem jest, że jeśli Barack Obama zostanie wybrany na prezydenta, to wtedy Ameryka może nie przetrwać kolejnych czterech lat.


Sztab Baracka Obamy twierdzi, że John McCain oszukiwał podczas pierwszej debaty między kandydatami, ponieważ dawał proste odpowiedzi na pytania. Politycy nie powinni tego robić.

Kandydat Barack Obama mówił „Tak możemy zrobić". Co będzie mówił nam prezydent Obama? - Tak musicie to zrobić.

- Dlaczego Jimmy Carter będzie głosować na Baracka Obamę?
- Ponieważ Jimmy nie chce być najgorszym prezydentem w historii.

- Dlaczego Jane Fonda będzie głosować na Baracka Obamę?
- Ponieważ Ho Chi Min nie żyje.

- Dlaczego Jay Leno będzie głosował na Baracka Obamę?
- Ponieważ już nie starcza mu żartów na George'a Busha.

- Dlaczego Britney Spears będzie głosowała na Baracka Obamę?
- Bo już nie wie, jakie inne zwariowane rzeczy robić.

- Dlaczego Barack Obama z siebie nie żartuje?
- Bo to by był rasism.

- Dlaczego Barack Obama wystartował w wyborach, jako Demokrata?
- Bo partia komunistyczna ma za małe poparcie

- Jaki jest problem z żartami o Obamie?
- Jego stronnicy nie uważają ich za śmieszne, a inni myślą, że to nie są żarty.

- Dlaczego Barack Obama zmienił imię z Barry na Barack?
- Barry brzmiało zbyt amerykańsko.

- Dlaczego samolot Barack Obamy będzie źle latał?
- Bo będzie miał tylko lewe skrzydło.

- Georga W. Busha pytają, co wie o Obamie.
- Bush: Obama to jeden ze stanów USA

Medwiediew mówi do Putina
- Jeśli w Stanach Busha zastąpi McCain, powiem, że ich demokracja jest podobna do naszej. A co powiedzieć, jeśli wygra Barack Obama? Putin pomyślał i odpowiada: - Powiedz, że USA pomyliły się i zamiast eksportować kolorowe rewolucje, zaczęli je importować.

- Dlaczego John McCain przeszedł drogę?
- Bo po drugiej stronie był bufet.
- Dlaczego Barack Obama przeszedł drogę?
- Żeby pomóc drugiej stronie.

To tak w temacie wyborów prezydenckich w USA.

No i gratulacje panie senatorze, teraz przed panem 4 bardzotrudne lata albo 8 jeszcze trudniejszych. Powodzenia ;-)

wtorek, 14 października 2008

[HUMOR] Krach, czyli rzecz o bankierach inwestycyjnych

- Co to jest dwunastu bankierów inwestycyjnych na dnie oceanu?
- To jest dobry początek.

- Co to jest przesadny optymizm?
- To bankier inwestycyjny prasujący pięć koszul w niedzielę wieczorem...

Bankier inwestycyjny dzwoni do kolegi
- Czesc Stary,Co słychac? Jak sypiasz?
- Normalnie jak niemowle.
- Jak to?
- Np. ostatniej nocy się popłakałem i dwa razy się zesrałem...


Jak słyszeliście jakieś nowe to koniecznie zostawcie je w komentarzach.
Pozdrawiam
a.

czwartek, 25 września 2008

[HUMOR] Dowcipy na dziś... part 3

Przychodzi 8-letni synek do tatusia i mówi, że chce rowerek.
Tatus na to:
- Nie mogę Ci kupić rowerka bo zaciagnelismy duży kredyt na
dom a na dodatek mama w zeszłym tygodniu straciła pracę.
Następnego dnia tatus wstaje i widzi, że synek się spakował i
chce się wyprowadzać więc go pyta dlaczego?
Synek na to:
- wczoraj wieczorem przechodziłem obok waszej sypialni i
słyszałem jak mama powiedziała, że już odlatuje a ty za chwilę
powiedziałes, że też zaraz dojdziesz.
Musiałbym być zdrowo pierdolnięty, żeby zostać tu sam z takim
wielkim kredytem i bez rowerka ...


Na wieżowcu w Karolinie Południowej stoi na dachu facet i chce skoczyć,
na dach wchodzi policyjny negocjator.
- Nie skacz, pomyśl o swojej matce!
- Nie mam matki!
- To pomyśl o ojcu!
- Nie mam ojca!
- To pomyśl o generale Lee!
- A kto to jest?
- To skacz pieprzony jankesie!


W autobusie.
- Panie! co się pan tak o mnie ociera? Ma pan na mnie ochotę?
- Nie... skądże...
- To odsuń się pan bo może inni mają. :)

W pewnej telewizji stoją w holu mężczyźni i czekają na nagranie.
Nieopodal stoi facet z żoną. Podchodzi prowadzący i pyta, wskazując na
małżonkę:
- A ta pani tu po co?
- Przyszła ze mną na nagranie, przecież mnie zaprosiliście!
- Proszę pana, my będziemy nagrywać medyczny program dla mężczyzn w
formie talk-show. W tytule odcinka "Życie ze zgagą" chodziło nam
wyłącznie o problematykę gastrologiczną....

- Co to takiego matriarchat?
- Matriarchat jest wtedy, kiedy żona odwraca się do ściany i chrapie, a Ty -
cały we łzach - zabierasz dzieci i jedziesz do swojego ojca.

Jestem maksymalistą - ile postawią, tyle wypiję...

Nie ma kobiet idealnych. Są tylko takie, które potrafią nam przesłonić swoje
wady swoimi cyckami...

Mężczyźni są najsilniejszymi stworzeniami na świecie. Mogą przetrwać
niezliczoną ilość czasu mając do dyspozycji tylko piwo i baterie do pilota.

Twardziel obezwładnia zwykłego faceta gołymi rękami. Laska gołymi nogami...

Spotykają się dwie blondynki:
- Słyszałaś, znowu podrożało paliwo.
Na to druga:
- E...mnie to nie dotyczy...ja i tak zawsze tankuję za 50 zł.

Idzie sobie puszysty, malutki zajączek wzdłuż ruczaju. Patrzy, a w trawce
zieloniutkiej coś się błyszczy. Podchodzi pluszaczek blisko - złota rybka.
- Wpuść mnie do rzeczki, zajączku, bo umrę tu - prosi rybka.
- Nie, nie wpuszczę. - droczy się zajączek.
- Wpuść, a spełnię twoje życzenie.
- OK. - mówi zajączek i wpuszcza rybkę do wody.
- A życzenie? - pyta radośnie rybeczka.
- Zdychaj, kurwo!

- Czym robią sobie dobrze niedźwiedzice polarne?
- Pingwinem ogolonym do gołej skóry.
- Dlaczego akurat ogolonym?
- Bo taki pingwin trzęsie się cały z zimna.

W aptece:
- Ma pani prezerwatywy?
- Mam.
- No to idziemy!

Prezydent Putin wyprawił pożegnalne przyjęcie w ekskluzywnej restauracji w
Paryżu z okazji zakończenia swojej ostatniej kadencji prezydenckiej. Zaprosił
swoich najlepszych przyjaciół: byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych - Billa
Clintona i byłego prezydenta Meksyku - Ernesto Zedillo.
Do stolika podchodzi kelner:
- L'aperitif? - pyta.
Wszyscy kiwają głowami:
- Oui!
Kelner zwraca się do prezydenta Meksyku:
- Le tequila?
- Oui - odpowiada Ernesto Zedillo.
Kelner odwraca się do Władimira Putina:
- Le vodka?
- Oui - odpowiada prezydent.
I w końcu kelner zwraca się do Billa Clintona:
- Le whisky?
- Wypraszam sobie! Ile razy mam powtarzać? Między nami już nic nie ma!!!

- Babciu, dlaczego masz takie wielkie oczy?
- Żeby cię lepiej widzieć, moje dziecko.
- Babciu, dlaczego masz takie wielkie uszy?
- Żeby cię lepiej słyszeć, moje dziecko... A może byś, Kapturku, rozebrała
babcię do kąpieli?!?!
- Babciu, a dlaczego ty masz tyle tych guziczków?
- ...
- Pierwszy, drugi, trzeci, czwarty, piąty... trzynasty... Aaaa... Niech będzie
pochwalony...

Wieczór.
Spotyka się porucznik Rżewski z młodą dziewczyną na balu.
- Poruczniku. Zagramy w taką jedną śmieszną grę?
- Jaką?
- Ja zacznę frazę, a Wy, poruczniku, ją zakończycie.
- Dobrze.
- Pocałuj moje pier...
- ...si!!! - kończy porucznik.
- Co Wy, poruczniku! Grubianin jesteś! Pocałuj moje pierścionki - miało być!
Przegraliście poruczniku! Gramy dalej: - Pocałuj moją du...
- ...pę!!! - wykrzykuje zadowolony porucznik.
- Straszny z was grubianin, poruczniku! Miało być - pocałuj moją dużą
bransoletkę na ręce. Znowu przegraliście.
- To niesprawiedliwe! Teraz ja zaczynam, a Wy kończcie, paniusiu! - proponuje
Rżewski.
- Dobrze.
- Chwyć mnie za ch*j dwoma ręka...

Gościu wchodzi do klubu, widzi przy barze kumpla.
- Cześć! Czekasz na kogoś?
- Tak, na dziewczynę. Potem idziemy się ostro ruch*ć.
- Łooo! Fajnie masz. Długo czekasz?
- Czy ja wiem, jakieś trzy "spierd*laj", dwa "pojeb*ło cię?" i jedno "spójrz w
lustro, frajerze!"...

- Najsławniejszy przecinek?
- Kurwa.

Mąż wchodzi na wagę łazienkową i z całej siły wciąga brzuch. Żona patrzy na to
z politowaniem i pyta:
- Myślisz jałopie, że ci to pomoże?
- Oczywiście, że pomoże. Tylko w ten sposób mogę zobaczyć ile ważę.

Z życia (policyjnego) wzięte.
Rozmowa Dyżurnego z dyżurantem:
- Pani X skradziono z terenu posesji drabinę. Trzeba pojechać i przyjąć od niej
zawiadomienie.
- A czy Pani X nie może przyjechać do KP?
- Nie, ma ponad 60 lat i nie chodzi.
- To po co jej drabina ???

Spotykają się dwaj muzycy jazzowi i jeden mówi do drugiego:
- Wiesz wydałem płytę!
- Świetnie, a ile sprzedałeś?
- Eee, niewiele - dom, samochód...

piątek, 29 sierpnia 2008

[HUMOR] Dowcipy na dziś... part 2

Przestępca w czasie napadu na bank wziął kilkunastu zakładników. Pyta się
pierwszego z nich:
- Widziałeś jak brałem pieniądze ze skarbca?
- Widziałem!
Rabuś zabija zakładnika. Pyta się drugiego:
- Widziałeś jak brałem pieniądze ze skarbca?
- Ja nie... ale moja żona widziała!!

Trzej bracia Lech, Czech i Rus przedzierali się przez puszcze szukając miejsca,
gdzie mogliby się osiedlić. Nagle zobaczyli wzgórze, na którym na starym
samotnym dębie w gnieździe siedział orzeł. Wtedy Lech powiedział: "Tego orła
białego przyjmuję za godło ludu swego, a wokół dębu zbuduję gród swój i od
orlego gniazda Gnieznem go nazwę". Pozostali bracia poszli dalej szukać miejsca
dla swoich poddanych; Czech podążył na południe, a Rus na wschód. Czech założył
u zbiegu rzek Wełtawy i Berounki, swoją stolicę, która dała początek Pradze. A
Rus chodzi, chodzi, chodzi i ostatnio widziano go w Gruzji...

70 letni multimilioner ożenił się z 20-letnią blondi... Noc poślubna. On leży i
czeka na nią w łóżku. Ona wychodzi spod prysznica. Wchodzi do sypialni...
naga... Widząc ją gość podnosi prawą rękę z wyprostowanymi trzema palcami ...
- Hmmm ... kochanie zamierzasz to zrobić dzisiaj ze mną trzy razy?
- No coś Ty ... jeden raz ... wybierz którym!!!

Siedzi sobie krasnoludek. Cały goły, pozycja lotosu, głowa spuszczona, raz po
raz pociąga z fajki i wydmuchuje dym pomiędzy nogi. Podchodzi Gapcio.
- Co robisz? - pyta.
- Medytuję - odpowiada krasnal i wypuszcza kolejną chmurkę.
Podchodzi trzeci krasnoludzik. Staje obok Gapcia, trąca go łokciem.
- Ty, co on robi?
- Mendy truje - opowiada ze znawstwem Gapcio.

Jeśli mężczyzna po seksie czule obejmuje kobietę i coś tam jej w dodatku
szepcze do ucha, to jest więcej niż pewne, że skurczybyk gada we śnie...

Dziś za wszystko trzeba płacić. Jeśli nie płaciłeś za laskę, to znaczy, że
robiłeś ją ty.

Pałac króla Francji, Ludwika XV. Trwa remont generalny. Ludwik i jego żona oraz
nadworny architekt decydują, jaki kolor ma mieć sufit w królewskiej sypialni.
Ludwik chce niebiesko-fioletowy, a królowa - różowo-biały. Nie ma szans na
kompromis.
Król się wkurwi*ł i zwraca się do architekta:
- Pańskie zdanie, jako specjalisty będzie decydujące - mówi Ludwik XV. - Jakim
kolorem pomalować sufit?
- Królu - odpowiada dizajner. - Królowej kolor powinien być na suficie, gdyż
ona częściej będzie nań spozierać.
- Monsieur... - mruczy król. - Może i jest pan dobrym architektem, ale Francuz
z pana - chujow*y!

- Wiesz, w walentynki zrobiono w naszej firmie ankietę i okazało się, że jestem
najbardziej pożądanym facetem w robocie.
- No to powinieneś się cieszyć!
- Ni cholery, u nas pracują sami mężczyźni.

Uciekł z więzienia w Czarnym drobny złodziej, Leszek. Biegł, biegł, aż dobiegł
do wioski w Borach Tucholskich. Na skraju wioseczki stała chata. Akurat krzątał
się wokół niej facet.
- Cześć, jestem Leszek, właśnie zbiegłem z pierdla. Ukryjesz mnie?
- Cześć mam na imię Roman, jestem... hm... chłopem. Ukryję cię, Leszku, ale w
zamian będę cię i się zaspokajał seksualnie, doodbytniczo trzy razy na dobę.
- Zgoda, Romanie.
No i ukrył Roman więźnia Leszka. I czynił, co obiecał - trzy razy dziennie. Po
dwóch miesiącach "ukrywania" Leszek nie wytrzymał:
- Romuś, a może ja tym razem cię puknę?
Roman, zdejmując gacie:
- Oj kochany Lesiu, już myślałem, że nigdy nie przełamiesz nieśmiałości...

Spotyka się dwóch żydowskich kupców. Rozmawiają o sprawach zawodowych i w końcu
przechodzą do prywatnych.
- Co tam słychać u twoich trzech córek - pyta jeden z nich
- Najstarsza sprzedana ... - informuje drugi - ...na najmłodszą są już
zamówienia. Najgorzej z tą średnią - chyba zostanie mi na stanie...

Pewien amerykański turysta żydowskiego pochodzenia wybrał się z wycieczką do
Jerozolimy. Zwiedził co było do zwiedzenia, pozostała mu jeszcze Ściana Płaczu
czyli Zachodni Mur. Wsiada do taksówki i nie może sobie przypomnieć jaką nazwę
nosi to najbardziej znane miejsce modlitw wszystkich Żydów.
- Proszę mnie zawieźć tam gdzie wszyscy Żydzi płaczą i gdzie wznoszą modły...
Taksówkarz zawiózł go przed Urząd Finansowy...

Facet odzyskuje przytomność w szpitalu. Jest w opłakanym stanie. Złamania,
liczne stłuczenia, uszkodzona śledziona. Lekarz pyta go:
- Co się takiego stało? Był pan na jakimś meczu? Awantura w knajpie?
Facet kręci tylko głową:
- Nic z tych rzeczy, panie doktorze. Przypominam sobie tylko, że grałem z żoną
w golfa. Wiele z naszych piłeczek wylądowało na pobliskiej łące, na której
pasły się krowy. Po skończonej grze poszedłem je pozbierać. Ze zdziwieniem
dostrzegłem, że jedna z piłeczek utkwiła do połowy w krowim odbycie. Widoczny
był jeszcze na niej monogram mojej żony. Nie mogłem w to uwierzyć, podniosłem
krowi ogon i wskazując palcem na piłeczkę powiedziałem do zbliżającej się
małżonki:
- Zobacz kochanie, ta tu wygląda jak Twoja...!
Co było dalej, nie pamiętam...

- Dlaczego pingwiny nie latają?
- Bo nie mają śmigiełek!

Podobno w Etiopii była ostatnio wielka masakra na stadionie.
Sędzia wyciągnął żółtą kartkę i wszyscy myśleli że to herbatnik

Porucznik Rżewski pyta adiutanta:
- Słuchaj no, co takiego mam zrobić, żeby mnie dzisiaj na przyjęciu wszyscy
podziwiali?
- Powinien Pan, poruczniku doprowadzić do tego, żeby księżna Woroncewa
publicznie zaklęła.
- To niemożliwe! Ona takich słów nawet nie zna!
- To bardzo prosta sprawa mówi adiutant: Podchodzi Pan, poruczniku do księżnej
i pyta:
- Księżno, była Pani w Pskowskiej Gubernii? Gdy odpowie "tak", pyta pan
porucznik dalej:
- A w Michajłowskiej guberni też księżna była? I gdy znowu odpowie "tak" pyta
Pan porucznik dalej:
- To znaczy, że zna księżna hrabiego Janichu?
I wtedy księżna odpowie "Nie, Janichu ja nie znam! I tu ją Pan, panie
poruczniku masz!
Wieczór, przyjęcie. Porucznik podchodzi do księżnej Woroncewej i pyta:
- Księżno, była pani w pskowskiej guberni?
- Nie - odpowiada księżna.
- (Zdziwiony) To i w Michajłowskiej guberni też księżna nie była?
- Nie.
- To Wy co, nichuja nie znacie?!

Poszedł facet do lasu. Tak łaził i łaził, że w końcu zabłądził.
Chodzi więc po lesie i krzyczy. W pewnym momencie coś go szturcha z tyłu
w ramię.
Odwraca głowę, patrzy, a tu stoi wielki niedźwiedź, rozespany, wkurwiony
piana z pyska mu leci, i mówi:
- Co tu robisz?
- Zgubiłem się - odpowiada facet
- Ale czego się kurwa tak drzesz? - pyta znowu wściekły niedźwiedź.
- Bo może ktoś usłyszy i mi pomoże.... - mówi gość.
- No to kurwa ja usłyszałem. Pomogło ci?

Mosze otworzył sklep na Nalewkach - Trąbki, saksofony, bębny, trumny,
noże i pistolety.
- Jak idzie geszeft, Mosze? pyta Srul. Taki nietypowy towar...
- Bardzo idzie! Bardzo. Przedwczoraj sprzedałem trąbę, wczoraj pistolet,
dzisiaj trumnę.

Siedzi psychiatra na dyżurze - nudno, cicho, wariaci śpią chyba. Nagle
otwierają się cicho drzwi i wpełza na kolanach człowiek omotany w coś -
w zębach, na rękach, nogach i jeszcze parę metrów tego za sobą ciągnie...
Doktor zagaduje: - O... żmijka mała do nas przyszła... Co żmijko, jak ci
pomóc?
Czlowieczek bulgocze coś i kiwa przecząco głową.
- To może żółwik jesteś? Co? Jesteś małym żółwikiem?
Człowieczek znów kręci głową...
- To może mały robaczek, co się właśnie wykluwa z kokonu?
W końcu człowiek wypluwa to co ma w zębach:
- Panie, co Pan do ch**a z tym robaczkiem! Jestem wasz admin sieciowy,
kable rozciągam...!

Do znakomitego lekarza specjalisty przychodzą rodzice pewnego młodego
człowieka i biadolą:
- Panie doktorze, nie możemy odciągnąć syna od komputera.
- No cóż - wyrokuje lekarz - trzeba będzie go leczyć.
- Ale czym?!
- Normalnie! Dziewczętami, papierosami, piwem...

czwartek, 28 sierpnia 2008

[HUMOR] Dowcipy na dziś...

W chwili wolnej na poprawę humoru:

Kynolog odwiedził znajomych, którym niedawno urodziły się trojaczki. Długo
przyglądał się maleństwom, po czym wskazując palcem:
- Ja bym zostawił tego.

Hrabia u lekarza.
- Panie doktorze, coś mi się z członkiem stało.
- Proszę okazać, panie hrabio.
- Chwileczkę... Janie, szkatuła!

- Ojcze! Jak się krety orientują pod ziemią? Skąd wiedzą, gdzie mają kopać?
- No synku, mają bardzo dobry słuch! I słyszą, gdzie rośnie marchewka.
- A po co im marchewka, tato?
- Na wzrok dobrze robi...

Poranek na okręcie podwodnym. Wszyscy na niemożebnym kacu. Kapitan pyta:
- Nawigator, gdzie my, do licha, jesteśmy?
- Uuuu... eeee... [rzyg w kącie].
- Oficer wachtowy! Peryskop w górę i sprawdzić, co jest na horyzoncie!
- [po dłuższej chwili] Statek pod banderą liberyjską na lewej burcie, odległość
8 mil.
- Pierwszy aparat torpedowy... pal! Radzik! Jak ta łajba będzie nadawała
komunikat SOS, spiszcie koordynaty! I żeby mi to było ostatni raz!

Nowy dyrektor cmentarza zrobił zebranie pracowników.
- Moi Drodzy. Musimy zacząć myśleć o redukcji kosztów. Nasz Cmentarz jest co
prawda drogi jak cholera, ale nic ostatnio na nim nie zarabiamy. Jakieś
sugestie??
- Szefie! Możemy zacząć chować trumny w pionie... będzie więcej miejsca!
- Trafna uwaga zapisuję!
- Możemy chować ich bez trumien! Obklejmy ciała cementem... stawiamy w pionie
na ziemi, bez kopania... no i od razu gotowe nagrobki będą!
- Świetny pomysł! Zapisuję! Coś jeszcze??
- I jak się będą te nagrobki za ręce trzymać i je postawimy w odpowiednim
miejscu, to mamy w końcu gotowe ogrodzenie cmentarza!!!

Sierżant dopieka szeregowcowi:
- Szeregowy Kartofel, pobiegnijcie tam do krzaków i sprawdźcie, czy mnie tam
nie ma!
Po chwili szeregowy Kartofel przybiega zdyszany:
- Panie sierżancie, melduję posłusznie, że pan tam jest, nawet przykryty dla
kamuflażu papierem...

Sahara. 50 stopni C. przez piaskowe wydmy pełzną dwie ledwo żywe jaszczurki.
Mimo upału jedna z nich ciągnie za pasek wielką strzelbę, a druga plecak.
Dochodzą do oazy, w środku której stoi stara, kamienna studnia z przybitą
drewnianą tabliczką z napisem "czarodziejskie źródełko". Jaszczurki wpatrują
się przez chwilę w arabski tekst:
- Napluję do środka - mówi ta ze strzelbą.
- Ku*wa, Józek - złości się druga - nie wystarczy ci, że rano nasrałeś do lampy
Alladyna?

Facet w roboczym ubraniu, ubrudzony cementem, w autosalonie:
- A ile kosztuje Bentley GT coupe?
- 250 000 euro.
- Cholera... A na kredyt? Na rok?
- 25 000 euro miesięcznie.
- Dużo, kurde... A na dwa lata?
- 12 500 euro miesięcznie.
- Blaszka, też niemało...
- To może miałby pan ochotę na tańszy samochód?
- Ochotę bym miał, ale płyta nam się przewróciła na taki...

Dwóch wybitnych pracowników stołecznego banku pojechało na delegację na głęboką
prowincję i oczywiście zajrzało do miejscowego baru.
Piją spokojnie piwko, kiedy do baru wchodzi miejscowy pijaczek - zarośnięty,
brudny, z mętnym wzrokiem wyrażającym bezmiar cierpienia, trzymający w
trzęsących się rękach Play Station.
- Czy ktoś by chciał kupić tę konsolę? - odzywa się z nadzieją w głosie.
Jeden bankier nachyla się do drugiego i mówi szeptem:
- Ty, patrz! Ta konsola niczego sobie! Kupiłbym dla mojego Piotrusia. Ale
musimy go podejść, żeby nam ją za bezcen sprzedał!
- A ile chcesz za te konsolę? - pyta się drugi przyjezdny.
- 500 złotych - odpowiada miejscowy.
- Chodź Pan do nas - zaprasza go z uśmiechem. - Wypijemy po setce...
Facio z radością przyjmuje zaproszenie, siada przy stoliku i z wielką rozkoszą
wypija podstawioną mu setkę czystej. Przyjezdni poklepują go po plecach i
mówią:
- Słuchaj, przyjacielu! Ale 500 złotych to za dużo. Musisz coś opuścić!
- No, dobra... Niech będzie moja strata - 450!!!
- Też drogo, przyjacielu! Może jeszcze po setce?
- Jak najbardziej...
Wypijają znowu. Potem miejscowy właściciel konsoli obniża cenę do 400 złotych,
potem do 300 złotych, w końcu obniża cenę do 100 złotych.
Ale przyjezdnym jeszcze i to było za dużo.
- Może jeszcze po setce?
Facio wypija i mówi:
- Dzięki Wam bardzo, dobrzy ludzie. Nawet nie wiecie, jak mnie łeb napier*alał
po wczorajszej imprezie. Teraz już lepiej! Gdyby nie Wy, to bym musiał tę
konsolę dziecka sprzedać...

Ciemna noc. W parkowej alejce do przechodnia podchodzi facet i wyciągając nóż,
pyta:
- Masz kasę?
Tamten wyciąga spod płaszcza siekierę:
- Bo co?
- Nic, nic. Rozmienić chciałem.

Wiejski proboszcz daje się ogolić lokalnemu golibrodzie. Ten przez swoją
niezdarność i trzęsące się ręce zacina księdza kilkakrotnie. W końcu Sługa Boży
nie wytrzymuje:
- Mój synu, i tak to właśnie wygląda, gdy się non stop chleje...! Fryzjer
przytakuje: - Zgadza się, proszę księdza, skóra się robi przez to taka
porowata...