piątek, 11 września 2009

[HUMOR] Dowcipy na dziś... part 7

Po meczu policja złapała Niemca, Czecha, Węgra i Polaka. Wszyscy czterej mieli po 2 promile alkoholu. Niemiec wypił jednego szłapsa, Czech 3 piwa, Węgier pół litra śliwowicy, a Polak.... nie pił 3 dni

Wchodzi facet do sklepu zoologicznego, aby kupić myszkę dla swego pytona. Obok pojemnika z myszkami - klatka z papugą. Facio podchodzi bliżej, a papuga jak nie ryknie:
- Rozporrrrek otwarrrty
Gościu się czerwieni i zamyka rozporek.
- Dziurrrrra w porrrtkach!
Gostek robi się bordowy i majta rękami po portkach.
- Sznurrrrrówka rozwiązannnna!
Facio pochyla się, by zawiązać but.
- Pierrrrrdnąłeś!
Gościu, bordowy ze wstydu, spierdziela ze sklepu. Papuga odwraca się w stronę klatki z myszami:
- Innocenty, już OK. Ale stawka jak zwykle!

Kawaleria powietrzno-desantowa w samolocie. Ostatnie poprawki przy spadochronach, pełne skupienie. Nagle jeden z żołnierzy wstaje, podchodzi do instruktora i mówi:
- Nie będę dzisiaj skakać, sierżancie.
- Dlaczego? - pyta zdziwiony instruktor.
- Matka przysłała mi sms-a, że jej się śniłem i że mi się spadochron nie otworzył! Nie będę skakać.
- No dobra, zamienimy się spadochronami i wszystko będzie dobrze - zaproponował sierżant.
Jak powiedzieli tak zrobili. Żołnierze jeden po drugim wyskakują z samolotu. Wyskakuje i ten od sms-a. Spadochron otworzył się normalnie, żołnierz odetchnął z ulgą i rozkoszuje się lotem. Nagle tuż obok sruuu, przelatuje ze świstem instruktor krzycząc:
- Kur** twoja mać!!!

Kacze Doły w pobliżu Lublina. Dyskoteka znana w całej gminie. Zabawa noworoczna w pełni. Żona zniecierpliwiona długą nieobecnością męża przy stoliku postanowiła go poszukać. Wychodzi na zewnątrz i pierwsze co widzi to własnego męża całującego się z młodą wiejską dziouchą w cieniu dekoracji noworocznych. Widząc to załkała, chwyciła się za serce, oczy jej zaszły mgłą i z tego wszystkiego potknęła się i chwytając równowagę zrzuciła stojącą na parapecie okna starą, zakurzoną butlę po miejscowym bimbrze. Z butelki wyskoczył dżin i dziękując kobiecie prosi ją o trzy życzenia. Kobieta ocierając ukradkiem łzy wskazuje dżinowi własnego męża obłapiającego dziouchę i mówi:
- Widzisz? To jest mój mąż. Tak więc pierwsze moje życzenie jest takie, żeby oni udali się do miejscowego wychodka i żeby ona jemu zaczęła robić laskę....
- Hmmm - dziwne życzenie - mruknął dżin.
- A na drugie życzenie bym prosiła, że gdy on zacznie krzyczeć "aaa...aaaaa....aaaaaaaaaa!!!!" to spraw, by to odczucie zapamiętał na całe swoje dalsze życie!!!
- Hmmm... hmmm - zdziwił się jeszcze bardziej dżin ale sprawił, że niewierny mąż z miejscową dzidzią udali się do wychodka i dziewczyna zaczęła mu robić laskę.
- A jeśli on nie powie "aaa...aaaaa....aaaaaaaaaa!!!!" - zapytał po chwili dżin.
- No właśnie. Dlatego jest potrzebne trzecie życzenie – odpowiedziała kobieta. - Potrzebny jest jeszcze najsilniejszy atleta z okolicy, który po cichu podejdzie do niego i walnie go z całej siły bejsbolem po jajcach...

Poranek. Mąż budzi się skacowany. Żona mówi:
- Ja cię nie będę pytać, gdzie byłeś...
- Jesteś cudowna...
- ...i nie będę cię pytać, z kim byłeś...
- Moja ty złociutka...
- ...ale jedno pytanie muszę zadać:
- ???
- Czy od tej pory pieniądze na dom będziesz ZAWSZE mi wsadzać za gumkę od majtek?!

Schludne mieszkanie w Poznaniu. Jegomość w "średnim" wieku odbiera dzwoniący telefon:
- Słucham?
- Dzień dobry, czy mogę rozmawiać z Haliną?
- A co pan chce przekazać mojej córce?
- Yyyyy... chciałem ją zaprosić na rucha... brryy chciałem ją wyruchać na herbatę... ojjjjjjjjjj... A niech pana ch*j zastrzeli, wszystko mi się przez pana pomieszało...

Posłała zła macocha pasierbicę do lasu po choinkę. Dzień przeszedł - nie ma. Dwa - nie ma. Wraca pasierbica na trzeci dzień, z niemowlakiem. Macocha w krzyk:
- Gdzie byłaś tyle czasu, skąd dziecko?!
- Szłam po lesie, zabłądziłam. Już ściemniło się. Zamarzałam już. Nagle widzę - ognisko. Podeszłam bliżej. I widzę jak na polanie pali się duże ognisko i siedzi wokoło niego dwanaście miesięcy. Przygarnęli, ogrzali, nakarmili, spać położyli... No i przy dziewiątym urodziłam...

Rozmowa przez komunikator internetowy:
Klaudia: - Chcesz seksu, Leszek?
Leszek: - Tak.
Klaudia: - Ja też, ale tylko tu, w necie!
Leszek: - Oka, ale bez gry wstępnej. Zaczynaj!
Klaudia: - Ok... Zdejmuję majteczki, są wilgotne i pachną mną...
Leszek: - Oka, już! Skończyłem i palę.

Amerykańscy specjaliści wyprodukowali nowy rodzaj alkoholu, jednak był on tak mocny, że kilkoro ludzi po wypiciu umarło w konwulsjach. Postanowili jednak jechać do Europy, sprawdzić to tam bo jak wszech miar wiadomo w Europie to dopiero piją.
Więc specjaliści przylecieli najpierw do Francji, spotkali w ciemnej uliczce Paryża jakiegoś menela to i dają mu. Ten spróbował, zdążył tylko powiedzieć
- Mooocneeee......... dostał drgawek i padł nieżywy na ziemie.
Amerykańscy specjaliści pokiwali tylko głowami i myślą gdzie tu tak jeszcze piją w Europie. Pojechali do Włoch. Na ulicy w Rzymie spotkali menela no i dali mu się napić. Ten spróbował, przeszedł dwa metry, oczy wylazły mu z orbit, para poszła z uszu, no i padł martwy w konwulsjach zalewając się pianą.
Kurka, mocny ten alkohol, myślą sobie Amerykanie. Ale co tam, jeszcze sprawdzimy Rosjan. Oni to podobno piją, że hej.
Pojechali do Rosji no i patrzą, a tam na polu Wania w kufajce i czapce uszatce jeździ na traktorze i orze pole. Faja w zębach, gęba zapijaczona, nos fioletowy.
No zobaczymy jak on zareaguje. Wołają Wanię i dają mu szklanę.
- Że co, że mam to wypić? - pyta Wania
- Tak, prosimy bardzo.
- Ale za darmo??
- Oczywiście.
No i Wania pociągnął ze szklany, wsiadł na traktor i jedzie dalej. Amerykanie czekają, 5 minut, 10 minut... 30 minut, a tu nic.
Nagle widzą z daleka jak Wania w traktorze zaczyna machać rękoma.
- Oooo bierze go! - biegną do traktora. Podbiegają, a tam Wania klepie się w rękaw i mówi.
- Kur*a, kufajka mi się zapaliła.

Mąż do żony:
- Zrobimy to na "urząd skarbowy"?
- A jak to jest na "urząd skarbowy"?
- Ty będziesz miała związane ręce, a ja dobiorę ci się do dupy...

Ostatnio bardzo zaoszczędziłem na wypożyczaniu komedii z wypożyczalni.
Po prostu zacząłem rozmawiać z moją dziewczyną.

[z czatu]
- Wiecie co? Idę dziś sobie po Krakowskim. Wyglądam super - makijaż, fryzura, mini. I wiecie kogo spotykam? Zgadnijcie!
- Klienta?

Rozmawia dwóch nawalonych w trupa biskupów.
- No i widzisz, wybudowałem tę największą świątynię w kraju za pieniążki wiernych...
- Wybudowałeś...
- Mam 3 zajefajne posiadłości, a pojutrze kupuję czwartą na Mazurach...
- Wiem, po sąsiedzku ze mną...
- Rydzyk ma Maybacha, a ja mam aż 2 takie fury...
- Ano masz...
- A wiesz stary co mnie najbardziej wku*wia?
- Co?
- Że nie mogę tego wszystkiego synowi zapisać w spadku.

- Nakładam na pana mandat w wysokości 500 zł za obrazę urzędnika państwowego!
Chce pan coś powiedzieć?
- Chcieć - to bym chciał, ale przy takich cenach...

- Tato, kiedy straciłeś więcej kasy: w czasie kryzysu w '98 czy w '08?
- W '06, jak się rozwodziłem z twoją matką.

W barze gość pije z nowo poznaną dziewczyną. Oboje piją drina za drinem a panna cały czas trzeźwa. W końcu gościowi urwał się film. Budzi się na balkonie, cały nagi, przewieszony na poręczy. Ręce ma związane z nogami kajdankami. Obraca głowę i widzi olbrzymiego kolesia który zaczyna się do niego dobierać od tyłu.‘
Drze się w niebogłosy: - Ał, ajaj, ała, to boli !!!
Koleś się obraca do dziewczyny z baru: - Krycha przynieś skalpel, trzeba
rozciąć bo boli...
Gość z barierki wykręca głowę jak tylko może i z błagalnym głosem: - Może Pan
spróbować jeszcze raz...?

- Co jest najlepsze w seksie oralnym?
- 10 minut ciszy...

Pewien człowiek przeczytał w mądrej książce, że jeśli chce żyć długo, to powinien codziennie rano jeść płatki owsiane z odrobiną prochu strzelniczego. Facet postanowił tego przestrzegać i dożył wieku 98 lat. Pozostawił po sobie 6 dzieci, 17 wnucząt, 31 prawnucząt i 5-metrową dziurę w ścianie krematorium.

Tak sobie myślałem, myślałem i doszedłem w końcu do wniosku, że Pinokio aby być naprawdę skuteczny to musiał na przemian kłamać i mówić prawdę, kłamać i mówić prawdę.

Co jest białe i leci do góry
Je**ęty płatek śniegu

Niektórzy mają zwyczaj za pieniądze, których nie mają, kupować rzeczy, które nie są im potrzebne, aby zaimponować w ten sposób tym, których nie lubią.

Dziecko biega sobie po bibliotece, głośno tupiąc udaje konia w galopie. Podchodzi bibliotekarka i opiernicza malucha:
- Uspokój się chłopczyku! Ludzie nie mogą czytać!!!
- Nie mogą? - dziwi się chłopczyk - to po ch*j tu siedzą!?

Dzwoni facet na sekslinię. Słyszy w słuchawce ponętny głos:
- Cześć, kotku. Marzę o tobie, spełnię twoje każde życzenie...
- Każde?
- Taaak, każde...
- Dobra, to uważaj...
- Nie mogę się doczekać, cała drżę z podniecenia...
- Oddzwoń do mnie.

Na targu:
- Gieniuś! Co Ty!? Koguta będziesz sprzedawał??
- E, nie.
- To po coś go tu przywiózł?
- Kury bez niego nie chciały jechać!

- Dziadziu, dziadziu!!! Opowiedz mi jesce raz, jak spotkałeś krasnoludków!!!
- Wnusiu... Ile razy mam ci tłumaczyć, że to nie były krasnoludki!?
- Ale psecies oni wołali do ciebie:"Hej ho, hej ho!!!"...
- Nie, wnusiu, oni wołali:"Hande hoch!!!"

Kacze Doły. Jedyny hotel w gminie.
Do recepcji podchodzi znużony podróżny:
- Pokój chciałem....
- Nie ma, wszystkie zajęte - odpowiada mu recepcjonistka w ludowym stroju lubelskim.
- Może chociaż jakieś poddasze, komórka... - prosi.
- No mamy taką jedną klitkę - odpowiada mu po chwili recepcjonistka. - Ale ona ma bardzo złą sławę!
- ?
- No już tam się ośmiu ludzi powiesiło...
- Głupota! - odpowiada zmęczony podróżny. - Niech mnie Pani zaprowadzi to tej klitki!
Poszli, recepcjonistka otwiera klitkę, oprowadza po pomieszczeniu, tutaj TV, tutaj WC, tutaj barek...
- Super! Niech mi jeszcze Pani powie, jak oni się tu powiesili?
- Na tej klamce - odpowiada recepcjonistka pokazując na drzwi.
- To jest niemożliwe!!! - śmieje się podróżnik. Na tej rachitycznej klamce?
Następnego dnia pokojowa otwiera drzwi, żeby posprzątać pokój i widzi lokatora wiszącego na klamce z wywieszonym językiem:
- Jeszcze jeden, ku*wa, niedowiarek!!!

W pewnej parafii, na wsi był pijak. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że cała wioska nie piła, a on owszem. Tak więc ten pijak działał wszystkim na nerwy, a zwłaszcza miejscowemu proboszczowi. I tak pewnego dnia proboszcz spotkał pijaka nad rzeką. Podszedł do niego i grożąc palcem powiedział:
- Synu, za dużo pijesz! Chodź, ochrzczę Cię w wodzie niczym Jan, a wtedy odnajdziesz Jezusa.
A że proboszcz na wsi ma autorytet, to pijak się zgodził. Zresztą i tak był w takim stanie, że nie bardzo mógł protestować. Weszli więc po pas do rzeki, a proboszcz chwycił pijaka za kudły i sruuuuu... jego głowę pod wodę. Potrzymał go tam z 5 sekund, wyciągnął i pyta:
- Synu, czy odnalazłeś już Jezusa?
Na co pijak czknął i pokręcił przecząco głową. Wtedy ksiądz znowu go pod wodę. Tym razem na 10 sekund. Po czym wyciąga go i pyta:
- Synu, czy odnalazłeś już Jezusa?
Pijak pociągnął nosem i znowu pokręcił przecząco głową. Wtedy proboszcz się wkurzył chwycił go za łeb i do wody. Na pół minuty! Następnie wyciąga go i krzycząc pyta:
- SYNU! CZY ODNALAZŁEŚ JUŻ JEZUSA?!
Na co pijak podniósł palec do góry, wypluł wodę i spokojnie zapytał:
- A jeszt ksiąc pefien, sze tu wpadł?!

3 najpopularniejsze słowa na świecie?
- Made in China

Tuż po rykowisku. Łania zwraca się do partnera:
- Nie teraz kochanie, boli mnie głowa.
- Boli cię głowa, to co niby ja mam k... powiedzieć - odpowiada jeleń.

Wieczór przed Sylwestrem w pewnej firmie. Wszyscy już popili i zaczęli tańczyć, a co bardziej podchmieleni zaczęli się tulić do siebie... Z kąta biura słychać głos:
- Och! Rysiu! Rysiuuu! Och! Jeszcze nigdy tak się ze mną nie kochałeś! Mmmm...
Aaaach... To pewnie dlatego, że jutro Sylwester, takie święto...
- Nie - odpowiada drugi głos - raczej dlatego, że ja nie jestem Rysiek...

Przyszedł facet do firmy na rozmowę kwalifikacyjną. Firma poszukiwała menadżera.
Pokazuje szefowi firmy swoje dyplomy - magister finansów i zarządzania, ukończone kursy, zdobyte uprawnienia itp. Szef na to:
- Pięknie, pięknie. Właśnie tak wykształconej osoby potrzebuję. Będzie pan musiał wziąć na swoje barki najważniejszą kwestię w naszej firmie - finanse.
- Cóż, panie prezesie, z moim wykształceniem, to nie problem. Jeszcze tylko chciałbym się dowiedzieć ile będę zarabiał?
- Hmmm... W sumie posiada pan odpowiednie wykształcenie, jednak na początek, myślę, nie więcej niż 10 000 dolarów.
- Co? Ale skąd taka mała firma bierze środki, żeby płacić tak wysokie wynagrodzenia?
- Właśnie. To będzie pierwsze zadanie, z którym się pan zmierzy.

Małe cygańskie dziecko znalazło na podwórku łyżeczkę do herbaty. Nie wiedząc co to, pobiegło do mamy i pyta:
- Ja młoda jestem i głupia - odpowiada mama. - Idź spytaj taty.
- Tato, mama młoda jest i głupia, kazała spytać ciebie, co to?
- Oo, nie wiem dziecko, idź spytaj dziadka, swoje przeżył, wiedzę ma.
Dziadek zobaczył, przyjrzał się i krzyczy do dziecka:
- Wyrzuć to jak najprędzej! To może być nasionko łopaty!

Szlak morski u wybrzeży Somali. Do olbrzymiego tankowca zbliża się wydrążona z pnia baobabu łódka. W środku czarnoskóry gość z łukiem przewieszonym przez plecy:
- Ej tam, na statku - krzyczy. - Macie natychmiast zebrać wszystkie pieniądze jakie posiadacie do jednej walizki i płynąć za mną.
Z jednego z bulajów wychyla się głowa w kapitańskiej czapce:
- Spier*j głupi czarnuchu - wrzeszczy.
Wioślarz wzdycha głęboko i mruczy pod nosem:
- Ku*wa, znowu nie wypaliło.

Stirlitz siedzi w gabinecie Bormana i rozciera bolące oko:
- I po co ci to było, Stirlitz, myślałeś że Helmut nie będzie sypał?
Stirlitz nic nie mówił. Zastanawiał się dlaczego nikt z centrali nie uprzedził go o nadjeżdżającej piaskarce.

Wrócił chłopak wieczorem do domu. Wcześniej z kolegami wypalił kilka skrętów, więc zastanawia się jak nie wpaść przed rodzicami. Postanowił pójść do salonu - sądząc, że o tej porze nikogo już tam nie będzie.
Otwiera drzwi - a tam ojciec siedzi. Szybko zamknął drzwi i myśli dalej. Stwierdził, że pójdzie do kuchni.
Otwiera drzwi - a tam ojciec siedzi. Szybko zamknął drzwi i postanowił pójść do sypialni.
Otworzył drzwi - a tam też ojciec siedzi i krzyczy do niego:
- Gówniarzu, zatłukę cię jak jeszcze raz otworzysz drzwi od kibla!

John jak zwykle w sobotę udał się na partyjkę golfa.
Żona zaczęła się martwić gdy nie wrócił o zwykłej porze. Robiło się później i później. W końcu wybiła 20.00 kiedy mąż przyjechał. Wystraszona wybiega mu na spotkanie i pyta:
- Co się stało? Dlaczego tak późno wracasz?
- Aaa, Jerry miał zawał przy trzecim dołku.
- Coo??? To straszne!!!
- Wiem. Ale jakoś daliśmy radę - przymierzyć, uderzyć piłkę, przeciągnąć
Jerrego, przymierzyć, uderzyć piłkę, przeciągnąć Jerrego...

- Ale jak ty możesz się tak dobrze bić, skoro nosisz okulary!?
- Na początku uważnie się przyglądam, a potem leję na pamięć...

Pijane dziewczyny łatwiej doprowadzić do orgazmu niż do domu...

[autentyk] Dwoje ludków wzięło ślub w październiku. Pan Młody wpadł wcześniej na jakże romantyczny pomysł: wygrawerujmy coś sobie na obrączkach. Ale nie daty czy imiona, tylko coś od siebie. Ustalili, że każde z nich wygraweruje obrączkę tego drugiego.
Jak ustalili, tak zrobili.
Po wymianie obrączek, już na weselu, czytają, co im to drugie wypisało na obrączce.
Panna Młoda zdejmuje i czyta:
"Zawsze będę Cię kochał. B."
Oczy i achy na sali, jakie to miłe...
Pan Młody zdejmuje i czyta:
"18 października kup kwiaty".

Pewna gazeta zorganizowała konkurs na najpopularniejszy toast.
Wyróżnienia przyznano:
- 100 lat!
- Na zdrowie!
- Pijemy, by nasze dzieci miały bogatych rodziców!
- Chlup, w ten głupi dziób!
A wygrało:
- Pij, ku*wa!

Idzie dwóch Etiopczyków przez pustynię. Jeden mówi:
- Ej, srać mi się chce !
- Nie szpanuj, co?!

Microsoft wypuścił wirusa. Ten zadziałał już po trzecim service-packu.

Po konferencji prasowej Juszczenko wzywa szefa ochrony i mówi:
- Znajdź tę małpę w czerwonym, która zapytała ile trzeba mi zapłacić żebym
wyjechał z kraju.
- I co, aresztować?
- A skądże! Najpierw zapytać, czy to zwykła złośliwość, czy uczciwa propozycja biznesowa.

Czelabińscy faceci są tak twardzi, że w czasie kryzysu nie tylko nie zakąszają, ale i nie piją.
Czelabińskie dzieci są tak twarde, że w czasie kryzysu się nie rodzą.
Czelabińskie samochody są tak twarde, że w czasie kryzysu jeżdżą na uran.
Czelabińskie koty są tak twarde, że w czasie kryzysu żywią się psami.
Czelabińscy studenci są tak twardzi, że uczą wykładowców.

Siedzi dwóch meneli na ławce:
- Ty, wiesz, że w kraju jest kryzys?
- Kryzys? A niby jak to nas ma dotyczyć?
- Masz znajomych bankierów?
- Nie.
- To będziesz miał.

- Co pan maluje, mistrzu?
- To, co widzę.
- Szkoda, że pan nie widzi tego, co maluje

Przyjęcie we francuskiej ambasadzie. High life, bon ton, savoir vire, szał ciał i uprzęży. Facet na przyjęciu czuje się nijako - bo nikogo nie zna, języka też nie, wina nie lubi - jak żyć?? W końcu dopadł wódki. Wypił setkę, drugą, trzecią - świat zaczął pięknieć... Czwarta. Piąta...
Wtem - patrzy... w drzwiach staje ONA. Ciemnoczerwona długa suknia, spokój bijący z każdego ruchu, posągowa. Faceta jakby piorun strzelił - bo ONA wyróżnia się z tłumu jeszcze tym, że jest- coś niespotykanego - skromna. Nie wyzywająca, nie wydekoltowana - ręce nie rozrzucone, spokojny, powolny krok... Zapadła cisza, po niej znów pomruk rozmów..
Facet - oszołomiony, ale po połóweczce - wiec śmiały.
Podchodzi do niej i pyta
- Czy zechciałaby Pani zaszczycić mnie tańcem?
Ona nic.
Facet raz jeszcze z pytaniem -
ona... cicho, spokojnie - Nie, proszę pana. I uśmiech.
Facet z rozdzierającym żalem - Ależ DLACZEGO?
Ona - Przynajmniej z trzech powodów, proszę pana.... I uśmiech.
Facet - nieprzytomny prawie - Proszę mi je podać!
Ona - pierwszy z nich jest taki, że pan jest kompletnie pijany, proszę pana...
Facet - aleszzzz niebarzzzzooooo.... dlaszego tak pani mooofffiii
Ona - Bo odkąd rozmawiamy pan już trzy razy upadł i wstał..
On - Bo ja, proszzzzzpani szypkoooo wstający jezstemmmmm.... a drugi powód?
Ona - Proszę pana, bo to, co grają to hymn Francji...
Facet - Hmm.... no tak - tu trudno coś powiedzieć... a trzeci? Prosssszzz
pani... ja prosssszzzzzeeee...
A ona - Proszę pana, nie tańczę, jestem kardynałem.

Zapis wywiadu, jakiego spikerce Narodowego Radia Publicznego w USA udzielił jeden z amerykańskich generałów, Reinwald, sponsorujący wizyty skautów w bazach wojskowych:
- Generale Reinwald - pyta spikerka - jakich rzeczy zamierza pan uczyć tych młodych chłopców, którzy odwiedzą pańską bazę?
- Będziemy prowadzić zajęcia ze wspinaczki, kajakarstwa, łucznictwa i strzelectwa.
- Strzelectwo! To chyba trochę nieodpowiedzialne?
- Dlaczego? Na strzelnicy wszyscy będą pod odpowiednim nadzorem.
- Ale nie sądzi pan, że to bardzo niebezpieczne uczyć dzieci strzelać?
- Nie widzę powodu do obaw: zanim dostaną broń palną do rąk, uczeni są zasad i dyscypliny.
- Jednak wyposaża ich pan do bycia mordercami!
- Pani jest wyposażona do bycia prostytutką, ale nie jest nią pani, prawda?
[Po czym nastąpiła długa chwila ciszy]

Podjeżdża kark beemką pod okna na blokowisku i się drze:
-Zajebala! Zajebala!! Za-je-ba-laaaa!!
Z okna wychyla sie laska:
- Izabela, durniu, Izabela!