wtorek, 19 lutego 2008

Tacy byliśmy...

... w latach 80 i 90... dostałem wczoraj spamem biurowym taką prezentację i postanowiłem się nią podzielić. Niestety znowu autor nieznany...



99 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Dorastałem w latach 80/90 (jestem z 84go) i miałem Amigę, Playstaton i X-box'a, kolega miał alergię na trawę i ciągle jestem szczęśliwy i odwiedzam moich znajomych przyjeżdżając na rowerze. Tutaj chodzi badziej o to, że NIKT dziś już nie ma wolnego czasu, skończyło się beztroskie życie i każdy biegnie za pieniądzem po łbach do celu. Nooo... prawie każdy :)
...a niech se biegają, przed 40tką będą już bardzo zmęczeni, nie osiągną tych wyimaginowanych marzeń, ale to ich sprawa. Trzeba się nauczyć dostrzegać piękno każdego dnia a nie tylko w tym co było kiedyś... Carpe diem!

Anonimowy pisze...

Ja '89, ale i tak myślę, że moje dzieciństwo było lepsze nisz to, z czym mają do czynienia obecni 10-cio latkowie.

Anonimowy pisze...

ja rocznik 78 - tamte czasy wspominam z wielką nostalgią. przerażająca jest degrengolada współczesnej dzieciarni :)

Anonimowy pisze...

Ja z 1972 i było dokładnie tak, jak jest napisane :-)
A 17 letnia pasierbica nie wierzy, że brak TV, komórki czy internetu to nie koniec świata.
Pozdrawiam

antygon pisze...

Ja jestem z '82 i też mam masę fajnych wspomnień z tamtych lat. Eh... Jak obejrzałem tą prezentacje po raz pierwszy to mi się jakoś tak fajnie zrobiło... :D

Anonimowy pisze...

ja jestem rocznik 80 - faktycznie jak byłem mały to z odromnymi ilościami innych dzieci bawiliśmy się ciągle na dworze a teraz praktycznie się tego nie widuje. Ale nie jest tak źle nadal spotykam się z przyjaciółmi ( nie tak często już ale jednak ), jak jest ciepło to jade po kumpli na rowerze i gdzieś w trase się też pojedzie.

Anonimowy pisze...

Rocznik `77 - chyba najlepszy :-) ?
radio magnetofon Grundig czy Kasprzak a nie mp3. Atari 800XL na kasety a nie G-forcy, dyski z z setkami GB danych. Strzelanie z rogatek do butelek, a nie z legalnie posiadanych wiatrówek gładko-lufowych do ludzi. Wigry 3 którymi przejeżdżało się dziesiątki km , a nie super wypasione górale które stoją w piwnicach (bo trza przejść kolejna grę na pececie) Jeśli sie grzeszyło to przypalając papieroska "Klubowe" czy "Radomskie" z filtrem z bibułki, a nie wciąganie amfy czy palenie trawy przez trzynastko latków. i można by tak było pisać bez końca. Ale po co i tak tego nie zatrzymamy , a w pośpiechu i pędzie nie zauważymy nawet że zapędziliśmy sie w kozi róg.

Anonimowy pisze...

szkoda że ktoś małoletni kto nie załapał sie na lata 70 - 80 przerobił ten pokaz slajdów na lata 80 - 90 pewnie za 5 lat zostanie przerobione przez jakiegoś niepełnosprytnego na lata 90-00 i ktoś zapyta "przecież w latach 90 były już pasy, komputery i cała reszta"

dzisiaj plagiat i kradzież w necie nie ma granic i tylko osoby które pamiętają tamte czasy wiedzą o co chodzi a rzesza pozerów próbuje sie dopisać a sami nie wiedzą jak to było naprawdę...

Anonimowy pisze...

a jeszcze jedno jak osoba urodzona w latach 90 czyli na przykład 1995 ma pamiętać ptysia z PRAWDZIWYM cukrem i wiedzieć jak wyglądała prawdziwa butelka od orężady???

jak ktoś kradnie czyjś pomysł niech chociaż pomyśli a nie głupio zmienia

antygon pisze...

Czuje się poniekąd wywołany do odpowiedzi.

1. Nie wiem kto jest autorem, dostałem tą prezentacje spamem biurowym i ją po prostu wrzuciłem tutaj, żeby więcej osób ją zobaczyło, bo wydała mi się wartościowa.

2. Z tą oranżadą to nie do końca - Jurajska sprzedaje oranżadę w butelkach 0,33 i uwaga smakuje tak jak tamta z lat 80 czy początków 90 ;P nie dalej jak 4 tygodnie temu piłem... Bardzo nostalgiczny trunek... :D

Anonimowy pisze...

zbyt nerwowo zareagowałem na ten pokaz slajdów przepraszam

kiedyś go widziałem w oryginale(przynajmniej tak mi sie wydaje z datą 70-80)

chodziło mi o butelki 1,5 l z przetłoczeniem na szyjce które są jak dla mnie symbolem.
urodziłem sie w 84 i dla mnie ten pokaz slajdów nie jest do końca tym czym jest dla ludzi urodzonych w latach 70 do 80. po prostu komunizmu nie pamiętam i tamtych czasów bo byłem za mały a co dopiero mają mówić osoby urodzone po 88.

a plagiat w internecie strasznie mnie drażni jako twórce stron, gdzie co chwile ktoś kradnie moje pomysły i potem przed sądem jest walka, a 90% kodu jest taka sama nawet kolory gdzie zmienić można o jeden bit ... i już bym nic nie udowodnił...

antygon pisze...

Spoko, nie ma problemu, mnie też on ruszył trochę i wywołał lawinę wspomnień. A jeśli chodzi o adresatów to on jest dla tych którzy pamiętają koniec 70, całe 80 i początek 90 :D

Jeśli chodzi o webmasterke i internetowe plagiaty to też mnie to gryzie i zawsze jak mam źródło to je podaje...

=)

Anonimowy pisze...

Rocznik 76, dzieciństwo w PRL, czasami ponuro ale ciekawie. Sami wymyślaliśmy gry i zabawy. Otyłych nie było prawie wcale.
Jednak co było to minęło. Powracanie do niej niczego nie zmieni a może tylko utrudnić życie w "dziś".

Anonimowy pisze...

dzieciństwo 20 lat temu było zdecydowanie biedniejsze, ale wtedy tak się o tym nie myślało. Nie mieliśmy zabawek, ale robiliśmy sobie z kolegami karabiny z patykówi i ganialiśmy po podwórku od rana do wieczora. było inczej, nie wiem, czy gorzej, czy lepiej, po prostu inaczej. pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Ja 81 rocznik i to co bylo juz niestety nie wroci ale jest sie szczesliwym ze sie to przezylo xD

Anonimowy pisze...

Żenujące i nudne.

Anonimowy pisze...

Kurcze zarąbista prezentacja pamiętam jak dziś z kolegami wsiadaliśmy na rowery i jechaliśmy do parku poszaleć albo chodziliśmy na place zabaw i ganiali w koło blokowisk i jak dziś pamiętam jak mój tato co drugą niedziele brał nas całą rodziną na lody wtedy za gałkę płaciło się znacznie mniej niż dziś i pamiętam mleko w szklanych butelkach zamykanych aluminiowym kapslem które trzeba było zwracać po opróżnieniu no i oranżada w szklanych butelkach gdzie jak się kupiło to było święto już nie mówiąc o Coli czy pierwszych butelkach Pepsi ehh aż się łza w oku kręci że dziś już tego nie ma i już nie wróci wtedy pieniądz miał swoją wartość każdy żył godnie może bez ekstrawagancji ale miał co do ust włożyć i byliśmy szczęśliwi

Anonimowy pisze...

Ojej lekka przesada ale... na pewno było bezpieczniej a przestępcy bali się policji a nie na odwrót :)

Unknown pisze...

no prezentacja super. lezka w oku sie kreci... ale po co ci do cholery autor!!! na moim podworku nikt nie dbal o autorow ;)

Anonimowy pisze...

Ja jestem z '78. Pamietam jak razem z bratem gralismy w wyscigi kapslami w piaskownicy.Mielismy "Kasprzaka","szpulowca" i adapter. Pamietam te nasze tance z kolezankami przy adapterze.Bylo bosko.W wakacje wstawalo sie wcesnie,jadlo sniadanie i szlo na dwor na trzepak albo nad rzeczke.I tak do obiadu,a po obiedzie na podworku bylo sie do wieczora albo jak zawolala nas mama :)

Anonimowy pisze...

hehehhee dobre usmialam sie jestem z rocznika 1968, ale pamietam swoje super lata. Pozdrowionka cieplutke i dziekuje za te stronke papappapa. Grazyna

Anonimowy pisze...

A teraz 'polityczna poprawność' zastępuje zdrowy rozsądek... Coraz więcej bzdur się rodzi.

Anonimowy pisze...

jestem z 75, pokaz b.fajny, tez tak wspominam dzieciństwo, ale wtedy nie mówiło się tyle, może nie było tyle osób skrzywionych, które mogłyby skrzywdzić dziecko w sposób o którym wolelibyście nie myśleć, dziś jako matka, boję się o swoje dziecko, a druga sprawa - zawsze dobrze się wspomina czasy dzieciństwa i beztroskiej młodosci jaka by ona nie była, czy będą to lata 60 czy 00 tego wieku ale slajdy jak najbardziej ok, pozdr. :))

Anonimowy pisze...

słabe, serio.

nie zaciekawilo mnie wogle.

sadze ze jakby zamiast tych czerstwych rysunków wrzucic jakies smieszne zdjecia wszystko byloby wiele lepsze.

Anonimowy pisze...

hmm. Jestem rocznik 85'. I większość stron tej prezentacji to "wypisz - wymaluj" moje słodkie dzieciństwo. Brak komórki i chodzenie do koleżanek bez zapowiedzi, zabawy podwórkowe zamias siedzenia przed kompem. No i picie tej oranżaty z jednej butelki bo lekcji wf-u. I rower ciągle się psuł bo .... był używany. Ach...

Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Ahhh.... te dobre czasy... cale dnie spedzalem na dworze... Wychodzilo sie na lawke na trzepak i bez konkretnych planow na dzien... A dzisiaj piszac do kogos czy wyjdzie na lawke pogadac to 90% osob odpisuje mi "a po co?" ehh zalosne... Najbardzij chcialbym aby tak wszystkim wziasc komputery fony Tv i inne pierdoly :D moze byloby lepiej?:D POZDRO fajna prezentacja ale mogla byc troche lepsza i dluzsza :D

Unknown pisze...

Prezentacja ta przywołuje wspomnienia z dzieciństwa, przenosi w czasie, skłania do refleksji, nie mniej jednak to pierdoły.
Fakt że komórki i butelki PET to nowość, ale to, że teraz nikt z nas nie jeździ na rowerze bez hamulców lub nie wybija sobie zębów, nie oznacza że młodzież w wieku szkolnym tego nie robi, dodam że niekiedy widuję dzieci bawiące się w irracjonalnie mało bezpieczny sposób (: i szczerze wątpie by któreś z nich zakładało kask gdy wsiada na rower.
Strach przed warunkami pogodowymi lub podawanie ludzi do sądu to już personalna cecha charakteru,
alergie były, są i będą, ludzie nadal dorastają i nadal mają swoje wzloty i upadki, nadal dążą do sukcesu, nadal bywają szczęśliwi, nawet gdy juz wyrośli z biegania za latawcem.
Prezentacja nielogiczna, subiektywna, niezwykle płytka, czuję wyraźny niesmak.

bekkouche pisze...

Jak czujesz niesmak Teodor to umyj sobie zęby. Dla mnie strzał w 10kę. Jestem z '79 i jak dzis pamietam jak mnie Ojciec z balkonu po zmroku wolał na cale gardlo żebym wracał do domu. Dzisiaj wystarczyłby pieprzony SMS. Ktos pamięta podchody??? Całe miasto się lazilo rysując kawałkiem kredy strzałki na ziemi. Kompletny bezsens z perspektywy czasu ale ile frajdy i ruchu!!! Wracało się umorusanym po czubek nosa i nikt nie miał pretensji... Niestety media czynią obecny świat tak niebezpiecznym, że strach mówić, a to się odbija na świadomości rodziców bojących się o swoje pociechy. Ajjj, przeżyć to jeszcze raz...

Anonimowy pisze...

81. a ja z gier i zabaw to pamietam jak juz ktos pisał kolarzyki czyli kapse wypełnione plasteliną i naklejone flagi z atlasu od góry i trasy tworzone cegłowką na chodnikach i ulicach, pamietam też gre w kowiora czyli wydłubana dziurke w ziemi i rzucało sie monetami z odległości - taki mały hazard, no i wiadomo: chowanego, 7 patyków, policjanci i złodzieje, syfa, dziewczyny sie bawiły w sklep czy lodziarnie, kolory i wieeeele innych ktorych juz nie pamietam a nie mam czasu bo lece na basen pozdro

Anonimowy pisze...

ja jestem z 85 i dokładnie tak wyglądało moje dorastanie, ta prezentacja mnie rozwaliła normalnie mistrzostwo pozdrawiam autora i wszystkich którzy żyli bez tel.komórkowego, komputera, i 100 kanałów tv

Anonimowy pisze...

Jestem rocznik 69 i myślę że to były super czasy.Miałam mały magnetofon i byłam bardzo szczęśliwa jak udało mi się zdobyć jakiś przebój żeby go słuchać bez końca.Były spotkania z przyjaciółmi,imprezy-ale nie po to żeby się naćpać,albo kogoś natłuc bez powodu.Myślę,że ta prezentacja jest potwierdzeniem o "pozytywnej inności" tamtych czasów.

Anonimowy pisze...

Rocznik 82.Podworko i okolice od rana do wieczora.zoorganizowane akcje. Wyobraznia pracowala. Całodniowe eskapady.Tacy mali a tak sobie swietnie radzilismy. Dzisiejsze dzieciaki bez pc,ps albo innego badziewia nie potrafia nic zoorganizowac(nie uogolniam). Jek dzis pamietam jak z bratem w wieku 10/12 lat jechalismy na motorynce 20 km do babci jedna z ruchliwszych tras.Było inaczej, wspołczuje wspólczesnej mlodziezy.;)Pozdrawiam.

eskey pisze...

Ja jestem z tego pokolenia ('74), na które usłyszałem kiedyś ciekawe określenie: "pokolenie z kluczem na szyi".
Też można je kojarzyć z większą beztroską, większym zaufaniem do ludzi, mniejszą ilością zagrożeń tamtych czasów, które w dużej części opisuje ta prezentacja.

Będzie o czym opowiadać własnym dzieciakom, choć dla nich to będzie trochę z pogranicza "miejskich legend" ;)

100sik pisze...

Przeżyłem. Na fajerce i pod ramą jazda (dołóż!), w kiczki i w klipę się grało pod magistratem. A kapiel w rzece od kwietnia - 11 kwietnia to mój rekord! Byliśmy normalni, bo nie było religii, a na ścinie był bielik piastowski - bez korony. Choć nie ma to znaczenia, ale patrzę w niebo i chcę zobaczyć ptaka w koronie... Wiem, powiecie, trzeba patrzeć niżej, jak mile z piórek jest obdzierany :))) PS. Qrwa, nas po polsku uczyli, a nie liturgii... Pozderko!

Unknown pisze...

KARIMIE drogi, widzę że prezentacja ta otworzyła drzwi do twoich wspomnień z dzieciństwa, rozmarzyłeś się trochę, prawda?
Takie wspomnienia są niezwykle cenne, zapewne właśnie dlatego nie przywołujesz ich zbyt często tylko trzymasz na specjalne okazje.
Sam mam ogromny sentyment do pamięci chwil spędzonych z kolegami na podwórku, do ogromnie wartościowych momentów dorastania, do czasów które nie znały telefonii komórkowej.
Te 26 obrazów stanowi kapsułę czasową, do której nie wchodzisz sam; To jest coś takiego, że przeżywasz absolutnie piękne chwile z twojego dzieciństwa wraz z nieznanymi ci rówieśnikami, internautami do których zaadresowano ten przekaz. Czemu muszę przyznać klasę, to zdolności autora do przekazywania emocji, czego dowodem jest sentymentalny nastrój widoczny w większości komentarzy. Zwróć jednak uwagę na brak logiki tego przekazu. Być może to właśnie fałszywe generalizacje i brak spójności wewnętrznej sprawiły że nie popłynąłem z tą refleksją i że teraz nie wspominam gier w które grałem w podstawówce.
Fantastycznie jest przypomnieć sobie na tyle miłe momenty...
Nawet jeżeli nikt z nas nie posiada zdjęć, zawsze pozostają miejsca gdzie się dorastało, drzewa po których się chodziło, koledzy z którymi się dzwoniło na domofon aby później uciec pękając ze śmiechu. Widziałem bardziej wartościowe slajdy w sieci, ta prezentacja to kicz.

Anonimowy pisze...

hmmm...jak to czytam to az chce mi sie plakac....za swiatem bez koma,neta i tv...tylko ja,koledzy z osiedla/bloku,co rusz to nowe czasami niebezpieczne pomysly,zero kontroli jesli juz sie wyszlo...jak tak patrze za siebie wstecz to uporczywie swita mi pytanie "gdzie to sie podzialo?te wszystkie wspolne chwile spedzone z rowiesnikami,gdzie te chwile spedzone nad rzeka(w moim przypadku nad odrą)czy w parku gaszac pospiesznie ognisko i uciekajac czasem przed policja...?czlowiek ma tyle wspomnien....zadnych utrwalonych bo kto mial wtedy aparat jakikolwiek?a jesli mial to komu by przyszla mysl do glowy zeby podprowadzic rodzicom i cykac foty?ale czas pedzi nie ublaganie do przodu,zmienia nas,naszych przyjaciol..jednych w obojetnych wobec nas ludzi a innych jeszcze bardziej z nami zwiazanych..czas pedzi nie ublaganie...skonczyly sie wypady na "ryby",czy eskapady na rowerach 5 km od domu...troche sie rozpisalem ale jak to przeczytalem to az mi zal d***e scisnal...czytajac ten pokaz slajdow cofnalem sie o 10 lat ,15 lat wstecz...tp byly piekne czasy kiedy "zima" to byla zima a nie wczesna wiosna....

Anonimowy pisze...

ach.... narodziłem się w 1990, ale 'na szczęście" wschodnie (bardzo wschodnie) podlasie zawsze było zacofane i u mnie w roku 98 GRY TELEWIZYJNE jak to nazywaliśmy były czymś niesamowitym.

Anonimowy pisze...

Hej dla wszystkich, ja rocznik '79, jak oglądałem te slajdy to poczułem się jakbym znowu stał się kilkulatkiem. To wszystko to prawda, całymi dniami ganianie po dworze, jazda rowerem, "zabawa w wojnę", skakanie po pociągach, itp. Jak chciałeś sobie coś kupić, a starzy nie chcieli dać kasy lub nie mieli to była opcja w postaci zbierania butelek, mycia ich i zaniesienia do monopolowego lub do punktu skupu. Było zajebiście, warto było to przeżyć. Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Jestem z rocznika 93...
I chciałym żyć w tym czasach gdy nie było komputerów, telefonów, internetu i innych tego typu rzeczy :(

Anonimowy pisze...

Napisze krótko i zwięźle. Jestem z rocznika 1981. Lata 80. to były naprawde fajne czasy. Wszyscy byli równi i tak samo wartościowi. Nie było segregacji na podstawie posiadanych gadżetów. Lepszy był ten kto miał bardziej zwariowane pomysły, itd. A nie kurcze, kto ma lepszą komórke, czy kto szybciej rozpracuje gre na kompie (i nie ważne, że ma krzywy kręgosłup, kształty maciory i okulary jak Stępień). Nie było alergii, straszenia sądem czy podobnych dziwactw. Przeżyliśmy to i radzimy sobie w życiu. I nikt sie nie wieszał z powodu pały z matmy, bo na całe szczęście nikt wtedy nie opatentował bezstresowego wychowania, wizyt u psychologów czy podobnych magików. Miło powspominać.:)

Anonimowy pisze...

dokładnie fajnie było najpierw pelikany potem wigry a potem tuningowane bmxy, i te hardkorowe zjazdy na sankach zimą o dupolotach niewspominając, czasem nie bylo sprzetu to sie szlo na jakas najdluzsza slizgawke w okolice, albo robiło sie "bazy" kluby i tp fajne czasy :))))))))))))))

Anonimowy pisze...

Pamietam jak w latach 80-siatych gralismy na osiedlu z kolesiami na pieniadze w tzw.dołek lub scianke.Pstrykalo sie palcami do dołka zwyciezca zgarnial cała kase:)Pamiętam jak obładowany przyszedłem do domu tymi starymi złotówkami a mama zapytała się z przetażenaim skad tyle kasy mam....:)W sumie po paru latach rozkminiłem że to był hazard...

Anonimowy pisze...

To były czasy...Jestem z rocznika '89 i rzeczywiście fajnie było wtedy żyć. Cały dzień z kolegami na dworze, Bóg raczy wiedzieć co wtedy sie wyrabiało. Teraz dzieci nie mają tyle swobody, a więc i możliwości rozwoju. Siedzą w domu, bo może im się coś stać, bo poco skoro mają zabawki w domu. Moja siostra (6lat) w zasadzie najwięcej czasu spędza w domu. Ja w jej wieku bawiłam się z kolegami na podwórku. Większość nowych pokoleń (>'94) większość czasu spędza przed kompem, tv czy innymi podobnymi rzeczami nie mając szans na uspołecznienie się. Często jest to wina rodziców, którzy chcą aby ich pociechom żyło się porostu lepiej i dają im to czego sami nie mieli.

Anonimowy pisze...

JESTEM Z ROKU 1983R.PAMIĘTAM MOJE DZIECIŃSTWO.NAWET BARDZO.WIELE FOTOGRAFII CZARNO BIAŁYCH MI O TYM PRZYPOMINA..ŁZY SIE KRĘCĄ W OCZACH...MIAŁAM WIELE KOLEŻANEK.NIE MIAŁAM KOMPUTERA.MP3 DVD A NAWET VIDEO.NAWET TELEFONU STACJONARNEGO O KOMÓRCE NIE WSPOMNE...CAŁYMI DNIAMI BAWYŁYŚMY SIE NA DWORZE,NA PLACU "KOŁO KINA".ZABAWY BYŁY RÓŻNE...W BERKA,CHOWANEGO,PODCHODY,W "CZTERY GAŁY"W KLASY I INNE CIEKAWE GRY I ZABAWY.JAK PADAŁO UMAWIAŁYŚMY SIE U JEDNEJ KOLEŻANKI A TAM BAWIŁYŚMY SIE W SKLEP,W SZKOŁE,BUDOWAŁYŚMY NAMIOT I UDAWALIŚMY ZE JESTEŚMY NA BIWAKU,JAKO MODELKI,FRYZJERKI I AKTORKI.NAPRAWDE JEST CO WSPOMINAĆ...TERAZ Z KOLEŻANKAMI SPOTYKAMY SIE RAZ NA JAKIŚ CZAS?!KAŻDA MA DZIECI,MĘŻA.OBOWIĄZKI.ALE GDY TYLKO SIE SPOTYKAMY MAMY CO WSPOMINAĆ...MOGE POWIEDZIEĆ ZE MIAŁAM FAJNE I CIEKAWE DZIECIŃSTWO!!A TERAZ CO SIE DZIEJE:MAM DWÓCH SIOSTRZEŃCÓW I JEDNEGO BRATANKA W WIEKU GIMNAZJALNYM.BEZ KOMPA ANI RUSZ!!JAK SIE ZEPSUJE NIE MAJĄ ZAJĘCIA!!NIE UMIEJĄ W TOWARZYSTWIE WYMYŚLAĆ GIER,ZABAW.NIE RAZ WIDZIAŁAM!!GADAJĄ O NOWOŚCIACH W SALONACH GIER.O MP4,O TIBI,ALE BAWIĆ TO SIE NIE UMIEJĄ..NAWET NA DZIEWCZYNY NIE ZERKAJĄ,NAWET NIE MÓWIĄ!?AZ STRACH POMYŚLEĆ....TYLKO INTERNET I GRY INTERNETOWE..A RODZICE CO ROBIĄ:WYMYŚLĄ JAKIŚ HIT I LECĄ KUPIĆ ŻEBY ICH POCIECHY NIE NUDZIŁY SIE W WOLNE DNI..KUPUJĄ SKUTERY,KŁADY (nie wiem jak to sie pisze)I KUPE KASY WYDAJĄ NA BENZYNE...A ROWER NIE "ŁASKA"IDZIE W KĄT...NAPRAWDE DZISIEJSZA MŁODZIEŻ I DZIECI WYCHOWANE SĄ W ŚWIECIE INTERNETU,NOWYCH TECHNOLOGII I INNYCH GADŻETÓW...POZDRAWIAM NASZE ROCZNIKI..PA PA

bdk pisze...

Jestem z roku 83 wspaniale wspominam swoje dziecinstwo
nie było komórek, komputerów, mp3,4 i innych takich gadzetów gry w chłopka babinktona lotki w klasy i takie rózne. Pamietam pierwsze co było w domu to telewizor czarno-biały 21 cali to nie co to teraz plazmuwki, ekrany LCD po kilkadziesiąt cali, aparaty na klisze z dołanczanym fleszem z recznie przewijaną klisza teraz aparaty cyfrowe z miljonowymi pikselami i wyswietlaczami, zegary izegarki nakrecanea taeraz elektronicne na baterie akumulatorki oprucz tego poruszalismy sie wszendzie rowerami dopieru w wieku młodzierzowym mielismy motorowery marki komar, romet, motorynki pózniej motory wsk bezyna była po 2zł to był raj teraz krosy, quady, skutery, rowery elektryczne, skutery snierzne i inne takie duperele
technika idzie do przodu a czlowiek wrazd znią i podążajac za nia co ludzie by zrobili przywiazani, przyzwyczajeni do komputerów telefonów komurkowych internetu co oni by zrobili bez tych wszystkich udogodnien i tak połowe wszystkich naszych obowiązków robia maszyny i inne takie tam sprzeciochy coraz wiecej elektroniki w naszym życiu jest a i tak ciągle brakuje nam ludziom czasu i pieniedzy Pozdrowienia dla wszystkich .

Anonimowy pisze...

Ja 81.
Uważam, że to czysta prawda!! Życie było jakieś inne, teraz wciąż spotykamy ludzi zarówno młodych jak i starych żyjących w stresie. Kiedyś tego nie było. Więcej widziałam osób uśmiechniętych.
Lecz cóż sami tego chcemy, idziemy z czasem a ten nas i nasze dzieci nie oszczędzi. :-)

Anonimowy pisze...

Cała prawda i tylko prawda w tej prezentacji. Jak ja bym chciał się wrócić w lata mojej młodości.

Anonimowy pisze...

Na każdym zebraniu jest taka sytuacja, że ktoś musi zacząć pierwszy… A zacząć jest ciężko, no bo jak tu zacząć, żeby nikogo znów nie zranić, nie urazić, nie obrazić, nie zdenerwować? A może właśnie chodzi o to, żeby denerwować, razić, ranić, bo wtedy ludzie się budzą i mają coś do powiedzenia? Wiecie co? Trochę się boję ludzi urodzonych po 1985r. Nie nie lubię ich, są sympatyczni, ciepli, uśmiechnięci, w pierwszym kontakcie robią miłe wrażenie. Ale to inne pokolenie. Wiem, że nie powinienem tego oddzielać, ale mnie się wydaje, że ludzie mojego rocznika [’83] i starsi i ci nieco młodsi [właśnie gdzieś do ‘85], należą do tego pokolenia “1200brutto”, jak nas nazwał jeden z dziennikarzy “Gazety Wyborczej”. Charakteryzujemy się tym, że wychowaliśmy się na muzyce wczesnych lat ‘90: w MTv szły hity Nirvany, Eddie Brickell, ostatnie podrygi Jacksona [Jezu, “Black or White”, ludzie, jaki to był przebój, a jaki teledysk! puszczali go czterdzieści razy dziennie!], 4NonBlondes, Boyz2Men, New Kids On The Block, Tracy Chapman [”Talking About Revolution”, jej pierwszy wielki przebój], Vanilla Ice, McHammera, 2Unlimited… Poza telewizją graliśmy namiętnie w nogę, kosza, sito albo w ziemniaka [tenis ziemny]. Łączyły nas 2 ognie, bo w to grali absolutnie wszyscy. Na boichu spędzaliśmy całe dnie, nie tylko po to, żeby grać, ale żeby pogadać, pochwalić się nową bluzą z lumpa, do domu szło się po frytki, które się pakowało do torebki zrobionej ze zrolowanego papieru toaletowego i wszyscy je jedli. Czytaliśmy książki o ćpunach [na “Pamiętnik Narkomanki” czekało się w bibliotece pół roku, krążyło 20 egzemplarzy po moim tylko 20 tysięcznym miasteczku], ale nie tylko: Obowiązkowa była Sylvia Plath, “Mag” Johna Fowlesa, cały Marquez, opowiadania Cortazara, “Pestka” Anki Kowalskiej, poezja Szymborskiej i Herberta, i beatnicy: Kessey, Kerouac, Margaret Attwood, opowiadaliśmy sobie historie z tych książek: o elektrycznej oranżadzie i autobusie pełnym przyjaciół, który wszystkich zabiera po drodze i jeździ po całych stanach. Myśmy też chcieli mieć kiedyś taki autobus. Paliliśmy papierochy, zaczynaliśmy wcześnie, to był błąd. Szczytem marzeń były brązowe Georgesandy, długaśne i pyszne. Gdyby nie one pewnie bym dziś nie palił. Samotność lubiliśmy wszyscy i potrzebowaliśmy jej. Żyliśmy w stadzie, więc chwile samotności były dla nas cenne. Chowaliśmy się wtedy w lesie i staliśmy na pomoście, gapiąc się na jezioro i gryząc w buzi źdźbło trawy. Szkoły nie lubiliśmy, jak każdy. Ale mieliśmy “our own way”: nasze książki, gazety, naszą muzę, nasz sposób bycia, bawienia się, nasz sport. Telewizor był miłym dodatkiem. Ale szkoda było na niego czasu. Dzisiaj większość z nas ucieka z kraju. Mówią, że za pieniędzmi, ale tak naprawdę wstydzimy i boimy się władzy. To jest emigracja polityczna, nie ekonomiczna, tylko boimy się do tego przyznać. Nawet sami przed sobą. A teraz powiem wam, jak widzę was. Lubię was, ale się was boję. Nazwałem pokolenie ludzi po ‘85r. pokoleniem CartoonNetwork. Sam uwielbiam te kreskówki, są świetnie robione. Większość rozwija jakąś tam wyobraźnię et caetera. W odpowiednich ilościach dawkowana, oczywiście. Najniebezpieczniejsze dla was było to, co jest pomiędzy nimi. Reklama. A jest tego sporo. Pranie mózgu. Wychowywanie młodych konsumpcjonistów. To się niestety udało: gadżet jest waszą ikoną, artefaktem, który kady jakiś ma. Komórka. IPod. Laptop. Pendrive. Mp3. Jest tego mnóstwo. Gra komputerowa zastępuje rzeczywistość. Bohater zawsze ma więcej, niż jedno życie. Dlatego nie wierzycie w śmierć. Wasze hasła - klucze: net, ziom, pokemon, Tokio Hotel, internet, doda-elektroda, viva, bigbrother, hiphop, cropptown… Lata spędzone przed migającymi monitorami/ekranami zastąpiły kontakt z rzeczywistością. Nie rozróżniacie jej od fikcji. To prawda. Telewizja nauczyła was inteligencji: jesteście wygadani, cholernie elokwentni, potraficie się dobrze ubrać, rozpychacie się łokciami. Ale to nie ma wiele wspólnego z inteligencją, z umiejętnością kojarzenia faktów i zdarzeń, umiejętnością poruszania się w tzw. kontekście kulturowym. Programy typu reality show nauczyły was, że najłatwiejszy sposób zarabiania pieniędzy jest przez telewizję. Wystarczy się do niej dostać i zwrócić na siebie uwagę: strojem, zachowaniem, seksem, nawet wadą wymowy. To nie wasza wina, taki mieliście wzorzec. Reszta pójdzie sama. Internet sprawił, że nawet w realu wasze kontakty są płytkie i urywane. Nie potraficie tworzyć stałych więzi opartych na wzajemnym szacunku. To są frazesy, wiem, nam też takich słów też nikt nie wpajał, po prostu zdążyliśmy sie jeszcze załapać na normalny przykład. Jesteście osobami bezpośrednimi i otwartymi, ale nie umiecie się starać o człowieka. Wiecie, że na chacie wystarczy jedno kliknięcie myszką i człowieka nie ma. W rzeczywistości jest inaczej, ale o tym nie wiecie. Podziwiam was za szczerość, otwartość, bezpośredniość, serce na dłoni. Nie lubię za konsupcjonizm, płytkość relacji z drugim człowiekiem i brak myślenia i umiejętności rzeczowego wypowiedzenia się. 90% winy ponosi polska szkoła. I tzw. gimnazjum. Macie chociaż jednego psora w szkole, na którego macie takie klapy na oczy, że co nie powie, to robicie? Bo ja w każdej szkole miałem chociaż jednego takiego. Wszyscy mieliśmy. Nawet ci, którzy nienawidzili sie uczyć, rzygali na szkołę i byli kiepscy w te sprawy. Acha. I boję się was. I o was. Widzieliście “Elephant”. Ja tak nie chcę.

Unknown pisze...

KUMERNIS, vice versa kolego, boje się o ciebie.

Czy naprawdę dostrzegasz tak wielkie różnice osobowości w pokoleniu odległym o zaledwie kilka lat? Śmieszy mnie porównywanie społeczności za pomocą kryteriów „bo my słuchaliśmy Jacksona a wy mtv”.
Nie bede opowiadał o tym że moi znajomi lubią słuchać nirvany i czytać książki, a mało kto włącza mtv będąc w domu. Podziwiam jednak że potrafisz wysnuć tak odwazny wniosek dotyczący mentalności całego pokolenia, oparty na tak mało wiarygodnych generalizacjach. jestem pewien że wartości od których uciekasz i wady których się boisz znajdziesz również u swoich rówieśników(: Pod płaszczem różnic kulturowych umieściłeś usprawiedliwienie i racjonalizację swojego strachu. Odnoszę wrażenie że brak ci zwykłej pewności siebie w zawieraniu nowych znajomości, może generalnie w kontaktach międzyludzkich. Powód strachu znalazłeś nie w sobie, lecz w czynnikach zewnętrznych i od ciebie niezależnych.
ps. Czego się boisz w pokoleniu od ciebie 5lat starszym?

Anonimowy pisze...

Ja reprezentuje rocznik 88' i co prawda moje dzieciństwo przypada na druga polowe lat 90' to prezentacja bardzo dobrze opisuje moje dzieciństwo i to co sie wtedy robiło. To był piękne dni :) szkoda że już nie wrócą ;) pozdrowienia dla autora tej prezentacji ;)

Anonimowy pisze...

dokładnie jak na tych slajdach :) jestem 85' mieliśmy jedną piłkę na całe osiedle a wyobraźnia potrafiła zastąpić cały arsenał zabawek

Unknown pisze...

rocznik 79 zgadzam sie w stu procentach wtedy było jakoś inaczej
większość dnia było sie na dworze ze znajomymi i nie potrzeba było telefonów żeby sie spotkać
po prostu było jakoś lepiej

Unknown pisze...

Ech, to były czasy, a autorowi za trafność diagnozy należy się paczka enerdowskich gumisi lub orenżada w proszku :)

negatywna pisze...

Rocznik 73
No tak "…kurwa,
przecież byliśmy szczęśliwi !!!"

Jarek pisze...

Ja jestem z 60' gra w kaste (na 10gr lub 20gr) albo kulanie felgi na drucie (od rowera) albo gra pinka i popijanie polocokty, nie odstepowala zbytnio od coca coli czy pepsi.Pisalo sie piurami i byly zwykle olowki kalamaze byly w lawkach, nikt nie robil biznesow na marnych dlugopisach, ktorymi tak wiecej nie napisal i nie nauczyl sie. Szkoda tylko, ze ten rocznik m.in. (tak wspaniale) rzadzi tym pieknym krajem. Pozdrowionka dla najlepszego 60' rocznika :) 3majcie sie

Anonimowy pisze...

Ja jestem rocznik 69. Lata 80 to komuna, syf, nuda i mogila.. Oczywiscie wraca sie do tych czasow.. ale jakos bez sentymentu. Kompow nie bylo a na podrzedny western czekalo sie z wypiekami caly miesiac. Ale kto pamieta tygodniowe kolejki po telewizor marki Rubin, lub zielone pomarancze z Kuby. Byly tez ciekawostki mleczko w brudnych butelkach pelnych detergentow. rozwozone o 5 rano przez mleczarza. Topor i wielki pien na ktorym Pani rabala mieso. (tzn ochlapy ktore teraz nawet pies nie zje. Swiat Mlodych.. gazeta dla mlodziezy.. za ktora stalo sie 3 godzinki. A byly tam artykuly o rybkach, komiks z Tytusem i takie harcerckie pierdy ktore nikt by za darmo teraz nie przeczytal. W 1987 aby zrobic kserokopie czegos trzeba bylo sie wpisac do ksiazki, ile czego i po co ?.. Takie to byly czasy.. Uwazam ze do czasow komuny nie ma co wspominac z nostalgia.

Anonimowy pisze...

Zapomialem dodac ze wiekszosc rzeczy sprzedawanych w PRL-u to tandeta i buble po prostu niewyobrazalne dla wspolczesnych. Mlodziez zapraszam na allegro.. niech sobie pogladaja pamiatki z PRL. Teraz najbardziej ohydne towary z Chin w porownaniu z rzeczami PRL to cuda techniki za ktorymi ludzie tamtych czasow by sie pozabijali. W 1986.. zegarek elektroniczny z kalkulatorkiem wart opecnie 0,50$ wtedy byl wart 5 wyplat. Poczatek lat 90.. to juz inna bajka.. :)

Unknown pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Unknown pisze...

Mam 24 lata...
Jak to przeczytałem to aż mnie ciary przeszyły:)....wspomienia z dzieciństwa się włączyły:)
...dorastałem w takich czasach gdzie wszystko się pojawiało - gry, kolorowe TV, komórki, ...jak dostałem Commodore64 albo Pegasus-a, to nie mogłem wyjść z podziwu przez tygodnie:D a teraz dzieci na start dostają wypasione konsole, komputery i na pewno nie cieszy ich to tak jak kiedyś zwykły Commodor;)...pamiętam jak się z kumplami robiło wypady na rowerze poza miasto, grało w piłę, bawiło klockami Lego:D...najgorsze jest to, że ludzie w dobie internetu coraz bardziej zapominają o takich wspólnych wypadach...tylko siedza przed kompem na tym zasyfiałym GG i gadają z kimś całymi dniami co mieszka ulicę dalej zamiast się spotkać w realu i pogadać. Efektem tego są grube dupska z braku ruchu i nieśmiałość w realnym świecie... Pmaiętam też jak kuzyn zakupił sobie pierwszy telefon kom. (w szerokich spodniach w tylniej kieszeni mu antenka wystawała:D Taka to była cegiełka) to go po miesiącu sprzedał bo nie miał do kogo dzwonić i pisać sms-ów:D...a teraz wszyscy mają. Śmieszy mnie też temat dysleksji i ADHD...dziecku się nie chce uczyć i ma problemy z ortografią?! to do lekarza który bez wahań wystawi świstek stwierdzający dysleksję i po problemie...może nie dla samego dziecka ale dla rodzica bo nie musi ślęczeć z dzieckiem nad książkami:/...a co do ADHD to krótko napiszę bo się rozpisałem wyżej za bardzo:D Tu moim zdaniem jest wina bezstersowego wychowywyania...dziecko musi mieć jakiś respekt do rodzica i myślę, że to jest podstawa;) Mógłbym tutaj podać mnóstwo przykładów dlaczego kiedyś było lepiej a teraz jest gorzej no ale nie chce mi się siedzieć przed kompem i dlatego zaraz idę do kumpla na herbatkę sobie pogadać;):D Pozdrawiam wszystkich co to przeczytali:D 3mta się:)

yaaz pisze...

sie żyło 8-) gra w chowanego, wróć

MaraS956 pisze...

...i tutaj całkowite moje poparcie dla kolegi maydayino, z resztą znam się z nim nim również w rzeczywistości lub „realu” jak to dzisiaj potocznie się mówi…przez to pie*****ne gg całkowicie zatracamy chęć spotykania się z kimś i gdzieś….sam mieszkam w jednym z akademików i można to zauważyć kiedy nastała doba internetu i wszelakich innych komunikatorów internetowych, ludziom nawet się nie chce dupska ruszyć do kogoś i pogadać jak co zrobić tylko można usłyszeć stwierdzenia typu : „prześlij mi na pocztę” albo wyślij na gg….;/, całkowita porażka…ludzie się nie spotykają tylko wyszukują „elektronicznych” znajomości na czatach lub innych komercyjnych forach…, a potem jak dojdzie do spotkania, to czasami nie wiadomo, czy to się pisze z chłopakiem czy dziewczyną lub jakimś pedofilem…:/, a jeżeli się okaże, że to jakaś super „gwiazdeczka” to nie potrafi się przy tej „gwiazdeczce” dobrze wysłowić…, bo każdy jest odważny przez gg i smsy… i tutaj można użyć stwierdzenia "mój przyjaciel komputer"

Anonimowy pisze...

He a ja jestem 88 i Tez auto mojego taty skoda 105 nie miala pasów i się latało po całym aucie. i jeździło się składakami bynajmniej do pierwszej komuni. A komputer stał czasami sie zagrało w fife 98 ale co z tego jak byli kumple z bloku i mozna bylo pograc na dworze :) Oranżade też się piło :D może PRL to nie był ale z całą pewnością było inaczej niż teraz.

Anonimowy pisze...

Dobra robota! Naprawdę chwyta za serce. Jestem z rocznika '84 i pamiętam te LEPSZE czasy. Podzielam opinie moich poprzedników i naprawdę współczuję urodzonym po '95. A najbardziej będzie mi żal moich nienarodzonych jeszcze dzieci, które będą dorastać w gorszym świecie niż obecny... Pozdrawiam! Ewa

Anonimowy pisze...

'76 posłuchajcie do tego Kaczmarskiego http://teksty.org/j/jacekkaczmarski/naszaklasa.php
tak ...łezka napewno, karabiny z drewna, autor nie ważny ... bez telefonów, komputerów,i fakt ..to był najszczęśliwszy czas mojego życia

Anonimowy pisze...

Racja... Czasy niestety się cholernie zmieniły i to na gorsze.... Pozostają nam tylko cudowne wspomnienia :(

Anonimowy pisze...

Rocznik '76
Pamietam ze jakies 15 lat temu znalazlem podobny text w formie drukowanej w szufladzie ojca, kiedy szukalem pieniedzy na klubowe:). Prawda jest taka, ze kazde pokolenie ma swoje wspomnienia... nasi rodzice wspominali poczatki telewizji, babcie radia, a poprzednie pokolenia pewnie Edisona, zarowke, pociagi, albo co tam jeszcze. Nie da sie ukryc, ze kazde pokolenie walczy z poprzednim, jak rowniez, ze kazde pokolenie twierdzi ze "swiat schodzi na psy". Pozostawie Was z tym tematem do przemyslenia w domu.

Anonimowy pisze...

w 50 wspominaja 40
w 60 wspominaja 50
w 70 wspominaja 60
w 80 wspominaja 70
w 90 wspominaja 80
itd..

Unknown pisze...

rocznik 81
Było zaje fajnie a teraz pracuje z dzisiejszymi dzieciakami i czrna rozpacz co sie porobiło. Moze to normalna kolej rzeczy ale nie było jak bieganie za pilą oranżada pod sklepem (na miejscu) rower... Jak to życie smakowało;)

Anonimowy pisze...

Oj to były czasy babington pod latarnią ; gra w chowanego na płasko na chodniku za żywpopłotem leżałam :)wakacje na wsi:)gra w palanta na trawniku znalezioną deską. Szanowało sie nauczycieli rodziców i było fajnie:)

Teresa Winkowska pisze...

Jestem z rocznika 50/60 i wspomnienia są świetne,brawo dla tego kto stworzył tę stronę.Niewielu pamięta kawę ziarnistą"Selekt"aromat tej kawy to było cos a beztroskie zabawy na podwórku to sama przyjemność,co do alergii to pewnie były ale niewielu się leczyło bo pewnie lekarze sami nie wiedzieli skąd się to bierze.Oranżada była faktycznie super i jeszcze był "podpiwek"napój o smaku piwa ciemnego ale to ciut wczesniej bo lata 50/60.Cóż każde czasy wspomina się z nutką nostalgii bo są cząstką naszego życia a wszystko co tego dotyczy a jeszcze jest dobre to musi zapisać się nam głęboko w sercu.Pozdrawiam wszystkich którym się podoba ta prezentacja i jeszcze największa wartosc to faktycznie przyjaciele ich było dużo i lojalni.

Teresa Winkowska pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anonimowy pisze...

Jestem z '80. Wszystko się zgadza, beztroska, piaskownica, pozdzierane kolana i łokcie, guma balonowa "TURBO", napoje w woreczku foliowym po wf-ie... Ach co to były za czasy, super czasy.

Anonimowy pisze...

Od kiedy Kaczyński powiedział, ze nie wychował się na podwórku wszystkie dzieci wróciły do domów przed TV ;P

Nie przesadzacie! Dziś też dzieci mają dużo ruchu na zewnątrz. A to że technika idzie do przodu nie psuje im dzieciństwa.

Ja osobiście jestem 84 i też miałem do czynienia z kompem i tv od wczesnych lat, co nie przeszkadzało mi wychodzić. A żeby było śmieszniej to teraz nie mam TV, bo to strata czasu.

Anonimowy pisze...

Rocznik 84 i ta prezentacja jest totalnie malkontencka, a ludzie nie myślą 'kiedyś to było NIEZŁE dzieciństwo', ale 'kiedyś to było MOJE dzieciństwo' [moje, ie. lepsze i w ogóle, bo dziś już nie przejechałbym się na rowerze bez kasku i wypił obrzydliwego mleka z obrzydliwej butelki]. A najlepsze w latach 70-90 było to, że nikt nie narzekał na lata 200x.

Anonimowy pisze...

Moje dzieciństwo było PIEKNE !! Nadal bardzo mile wspominam chwile spędzone z przyjaciółmi . Faktycznie ... Nie trzeba mieć komórki , odtwarzaczy muzyki itd. żeby przeżyć . Wystarczają przyjaciele !! :*

Anonimowy pisze...

To ja, Bober, jeden z tysięcy ludu z '85. Ostatni z tych, którzy bawili się w indian. Paliliśmy jakieś dziadostwo po kryjomu za kominem i kładliśmy się na

torach przykryci płytkmi chodnikowymi, sprawdzając "kto osiwieje", a biedni rodzice niec nie wiedzieli. Piliśmy oranżadę z jednej, szklanej butli, zawiniętej

w ręcznik żeby się w bagażniku rowera nie stłukła.

Nikomu nie odpi..lało ze sterylnościa domu. Na obozie się człek po 2 dni nie mył i nic nikomu nie było, poza bólem brzucha ze śmiechu, jak ktoś skarpety o

namiot oparł i się nie zgięły. A alergię się miało na głupotę i brak pomysłów. Chociaż był taki jeden Szymek, co na trawie nie mógł leżeć bo mu morda puchła.

Ale jeden! na całe podwórko. A to dlatego, że człowiek miał żołądek jak pies i nie szkodziły nikomu jabłka żarte prosto z drzewa nawet nie otarte o koszulkę.

I było normalne, że na świecie jest brud itd. i że nasz organizm ma z nim kontakt. A nasze matki nie wyparzały smoczka tylko brały go w usta, wycyckały i

było ok, bo do tego służy maczyna ślina.


Nie narzekajmy na kompy. Mikrokomputer C64 miałem od 6 roku życia. Ale choćby człek chciał, to bez kontaktu z rówieśnikami i biblioteką (halo, >'95, wiecie

co to takiego?) nic na nim nie zdziałał. Mieliśmy kleżeński telefon z drutu, pary głośniczków i bateryjki, który potem przerobiliśmy na kabel do transmiski

danych. Akurat do 12 roku życia wykrystalizowała sie na naszym podwórku grupa 5 "małych inżynierów", którymi pozostajemy do dzisiaj, bez przyrostka "mały".

Tak więc majstrowaliśmy ile wlazło.

Chłopaki potrafili się posłużyć zawartością skrzynki narzędziowej, bo tego nas ojcowie uczyli. I to nie był wyjątek.

Moja biblioteka osiedlowa, w której człek setk godzin spędził, ale nie liczyło się, że to były setki godzin. Obecnie
to taka kafejka internetowa ozdobiona książkami na półkach i dzieciaki tylko "na kompa" tam chodzą. Sąsiadka tam pracuje, więc to nie jest generalizacja

wynikająca z socjologii podwórkowej uprawianej przez podstarzałego 23-latka.

oczywiście, lata 30,40,50..90 XII czy XX wieku były najlepsze dla nas, naszych (pra)*przodków dlatego, że to właśnie było dzieciństwo. Ale wraz z nadejściem

czasów obecnych bezpowrotnie odeszło to, co towarzyszyło ludziom przez wieki:
-słowo Mówione jako podstawa komunikacji
-Odwiedziny, takie zwyczajne. Sam się dałem w to wrobić, niewidzianego 3 lata kolegę wpisałem sobie na 13 marca po 19:30 do pamięci mojego palmtopa, bo tyle

tylko mogliśmy obaj wykroić. I nikt nie śmie tego terminu zmienić bez uprzedzenia
-szacunek do starszych (a choćby i czasem wymuszony, to jakiś porządek był)
-"kop w dupę nadzwyczajny habilitowany" kiedy ktoś zasłużył. I jak Ci sąsiad przysolił za przebieganie przez ulicę, to się nie skarżyło rodzicom, bo to

oznaczało drugie tyle w domu, a sąsiad ze zmartwienia o latorośl kolegi mógł nam przysolić nie będąc posądzany o pedofilię czy znęcanie sie
-gry dziecięce. Teraz "gry dzieciństwa" zależą od roku "np. teraz mamy 2008 i jakiegoś tam Quake'a 6, ale nasi o rok młodsi koledzy nie będą wspominać tego

przestarzalstwa"
-naprawiane zabawki po dziadku

Od lat '00 dostaliśmy (część w porównaniu tylko do poprzedniej dekady):
-MOŻLIWOŚĆ kontaktu z całym światem przez ogólnoświatową sieć, którą wielu potraktowało jako JEDYNĄ MOŻLIWOŚĆ
-kieszonkowe radiotelefony, o zasięgu dużo większym niż krzyk ojca z balkonu
-GigaFLOPS'y mocy obliczeniowej, do której nie mamy szacunku, bo nikt już nie pamięta tego swojego Komodorka czy atarynki z 0,25 MIPS na pokładzie
-dresiarzy(dawniej Gitowcy, ale ci nowi są gorsi)
-za śmeiszne pieniądze masę rzeczy, z których nie potrafimy się cieszyć, bo tak w zasadzie nie są nasze
-masę gadżetów, z których już nie potrafimy się cieszyć, bo po prostu je mamy
-rowery, które w końcu nadają sie do bezpiecznej jazdy, choć nasza "samozabijka" typu "ukraina po tacie", Wigry 3 czy "prawie jak BMX" nie była zła
-rowery, które się po prostu rozlatują zanim człek z nimi ze sklepu wyjedzie
-żarcie, które nie wiadomo z czego zrobione, a prawdopodobieństwo, że zostało wyhodowane, z każdym rokiem maleje

też nie była zła

mamy:
-trwałe domy
-świeże jedzenie, nawet zimą
-możliwść słuchania muzyki, którą właśnie teraz grają gdzieś, gdzie nawet wzrok nie sięga
-pismo, książki, systemy liczenia bardziej zaawansowane niż palce
-maszyny, które za nas robią masę rzeczy
-pojazdy niezależne od zwierząt
-odzież, obuwie, nawet jeśli ie nowe to na każdą pogodę i zimno nam w d.. nie jest
-medyków "bo tak" i mało kto sie zastanowi dlaczego
-znajomych, kórzy żyją dzięki nim, bo dawniej umarliby zanim by ich matka od cyca odstawiła
-itd..

i ciągle QXWA narzekamy a amerykaństwo się w nas pleni.

Anonimowy pisze...

How sad it that!Ja widze tylko same plusy tego ze technika poszla do przodu. A to jak rodzice dorastajacy w latach 80 i 90 wychowuja swoje dzieci to inna sprawa. Moim zdaniem istnieje jeszcze wolna wola, nikt nie mowi ze trzeba caly dzien pracowac, dzieci wozic po MacDonaldach i kupowac im drogie zabawki. Gdyby Ci rodzicie mieli takie fantastyczne dziecinstwo w latach 80 napewno nie chcieliby tego co dobre zabierac swoim dzieciom.

Anonimowy pisze...

no i właśnie tak idealnie było jak jest to opisane... a teraz niby świat idzie do przodu... i coraz więcej dziwactw na tym popieprzonym świecie!!! Wtedy to było zycie...hmmm....Było wspaniale...

Anonimowy pisze...

Hej ja dorastalem w latach 80/90-tych i było świetnie, koledzy, zabawa na powietrzu, a nie tak jak teraz dom, komp. czaty, itp szkoda gadać. Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Rocznik 1990 - ale było bardzo inaczej niż teraz i o wiele lepiej :)

Anonimowy pisze...

A ja reprezentuję rocznik '91...
Na szczęście pamiętam oranżadę "Ptyś" - sam ją kupowałem. Wszystko się zmienia; smak jedzenia,dochodzą nowe wynalazki, ale niestety najbardziej uległa zmianie ludzka mentalność...
Moje dzieciństwo przypadło na lata, w których doszło do kolosalnych zmian.
Szczerze mówiąc zrobiło mi się smutno, po obejrzeniu tego filmu.
Jestem świadom tych zmian, widzę co dzieje się teraz, boję się pomyśleć co będzie za te kilka lat...

Anonimowy pisze...

A ja sądzę że prezentacja jest całkiem trafna. W czasach naszego dzieciństwa żyło się zdrowiej i przyjemniej, i to nie tylko dlatego że byliśmy dziećmi. Może technika była mniej rozwinięta ale za to nie jedliśmy mutowanej żywności. Może lakiery były trujące, ale rodzice potrafili ustrzec dzieci przed takimi zagrożeniami (zdarzały się ewenementy, ale tak jest i dziś). Jedyne co mam do zastrzeżenia to to, że porzucone i utajnione "sprawy" tamtych lat teraz odbijają się na nas i naszych dzieciach. Poza tym sądzę że nasze pokolenie wyniosło z tamtych doświadczeń sporo nauk.

Anonimowy pisze...

jetstem z rocznika 90 i możecie uważać że jestem nico za młody, ale chciałem tylko powiedzieć że się z wami w zupełności zgadzam, miałem IDENTYCZNE dzieciństwo jak to opisane w prezentacji( no może oprócz tych łóżeczek) i uważam ze było super, a stare czasy znam tylko z opowiadań mojego strszego i nie uważam że świat bez komórek internetu byłby gorszym miejscem. Chciałbym się jeszcze odnieśc do pierwszego posta na tej stronie : JAK TY KURWA MOGŁEŚ MIEĆ XBOXA SKORO ZOSTAŁ NA RYNEK WYPUSZCZONY W 2001 ROKU ??. Może trochę nie pokolei piszę ale chciałem jeszcze dodać że dzieci teraz mają DUŻO biedniejsze dzieciństw niż chociażby ja.

Anonimowy pisze...

86. Wydaje mi się to taką magiczną granicą, kiedy jeszcze człowiek pamięta jak się żyło. Mieliśmy już komputery(przynajmniej Ci z większą ilością pieniędzy), ale ganialiśmy po drzewach, lasach i po ukochanym osiedlu. Potem boom przychodził coraz szybciej i jakoś zatraciliśmy się w tym wszystkim. Jednak pamiętam, że było genialnie. Teraz mamy brzuchy, prace, szkołe, po 3 telefony komórkowe, 2 komputery, palmtopy, internet i nie daje nam to zbyt wiele, po za iluzją, że zmierzamy do lepszego życia.

Kumple nie mają czasu, ja nie mam czasu, a wyjście na piwo wiąże się z miesięcznym umówieniem się na odpowiedni termin.

Szkoda, że coraz mniej ludzi pamięta jak to było. Chcociaż mówimy jakbyśmy mieli z 60 lat a to było całkiem niedawno jeszcze. Smutne to, że pomimo młodego wieku już tak bardzo tęsknimy za tym co było jeszcze niedawno.

Bless

Anonimowy pisze...

Ale to nie tylko to, że to było nasze dzeciństwo. Powiedzmy szczerze..dla ludzi urodzonych do powiedzmy połowy lat 80tych czyli tych co się wychowywali w prlu i w latach 90 tych swiat dzisiejszy jest inny bo po prostu zmienil się system raz polityczny i dwa społeczny. Różnica jest diametralna, gonimy świat zachodni o którym tak marzyliśmy za prlu a tak naprawdę jest jedno wielkie rozczarowanie.

Anonimowy pisze...

Jestem z 88 roku chyba to był ten przełomowy okres bo w czasie gdy dorastałem starły się stare dobre wartości z nowinkami technicznymi które zamkneły obecne pokolenie w domach. Jak byłem mały miałem grono przyjaciół z sąsiedztwa z którymi nie raz i po kilkanaście godziń szaleliśmy po lasach w okolicy i wszyscy się bawili a jak ktoś miał pegasusa to w zimie lub ulewne dni siedzieliśmy godzina mi przed Tv ale byłą podstawowa różnica Razem i gadaliśmy twarzą w twarz a nie on-line i na chacie prz CS-ie lub czymś innym.

Anonimowy pisze...

Niektórzy gadają głupoty.

Do tych, co tak im pięknie było w latach 80/90 a "żałują" dzisiejszej młodzieży.

Przecież to wy jesteście dziś rodzicami! Wy pokazujcie swym dzieciom, że można inaczej, nie na komputerze, ale na dworzu. Ale większość ma to gdzieś, bo siedzi na komputerze wspominając dawne czasy i narzekając na dzisiejszą młodzież, nie zwracając uwagi na swoje dziecko, które siedzi w pokoju obok i pocina w GTA...

Ja jestem z rocznika 1993, czyli moje zabawowe dzieciństwo przypadało na lata już po 2000r. I dalej doskonale pamiętam picie z jednej butelki, jeżdżenie na rowerze bez kasku itd.
Mało, wychodzę dziś na podwórko - tu dziewczynki grają w klasy, tu chłopaki w nogę...oczywiście mają komórki, ale jak komuś zadzwoni, to z reguły wyłącza i wraca do gry w piłkę...

Dalej - śmiać mi się chce z was, którzy uważacie, że wasze lata były takie wspaniałe. Ciekawi mnie, co mówili o was w tamtych latach ludzie z pokolenia 1930-40-50r. Pewnie coś w stylu "Dzisiejsza młodzież ma wszystko, ja w ich wieku musiałem jeść ochłapy, uciekać przed bombami, musiałem pomagać rodzicom w ciężkiej pracy, a dzisiaj wszystko mają, to mogą całe dnie biegać po podwórku". Rozumiem sentymenty, ale tak samo można powiedzieć, że PRL był lepszy od III RP "bo byłem młody i szczęśliwy" - i to jest praktycznie jedyny czynnik wyższości tamtych czasów nad dzisiejszymi...

Unknown pisze...

"Anonimowy pisze...

a jeszcze jedno jak osoba urodzona w latach 90 czyli na przykład 1995 ma pamiętać ptysia z PRAWDZIWYM cukrem i wiedzieć jak wyglądała prawdziwa butelka od orężady???

jak ktoś kradnie czyjś pomysł niech chociaż pomyśli a nie głupio zmienia"

drogi obronco prawdy, zanim zaczniesz swoj boj o Prawde przez duze P zajmij sie tym malym. Prawda przez p male jest taka, ze lata 90te to np. 85 a nie 95! W twoich czasach nie znano szkol i podrecznikow?:p

Anonimowy pisze...

Jedno co mogę napisać np o latach 80 to to ze żarcie było o niebo lepsze, po prostu nie mogę dziś patrzeć na tą chemie. No i te życie towarzyskie ludzie o wiele lepiej się integrowali :)

Anonimowy pisze...

Jestem z rocznika '96, i moje dzieciństwo było świetne. w 100% zgadzam się z:

" jetstem z rocznika 90 i możecie uważać że jestem nico za młody, ale chciałem tylko powiedzieć że się z wami w zupełności zgadzam, miałem IDENTYCZNE dzieciństwo jak to opisane w prezentacji( no może oprócz tych łóżeczek) i uważam ze było super, a stare czasy znam tylko z opowiadań mojego strszego i nie uważam że świat bez komórek internetu byłby gorszym miejscem. Chciałbym się jeszcze odnieśc do pierwszego posta na tej stronie : JAK TY KURWA MOGŁEŚ MIEĆ XBOXA SKORO ZOSTAŁ NA RYNEK WYPUSZCZONY W 2001 ROKU ??. Może trochę nie pokolei piszę ale chciałem jeszcze dodać że dzieci teraz mają DUŻO biedniejsze dzieciństw niż chociażby ja. " respect dla tego goscia.


Nasze dzieciństwo nie jest jeszcze takie najgorsze. Moje było z*jebiste i dobrze je wspominam.

Jemy rozne zeczy typu McDonald, ciastka, lody itd, siedzimy przy komputerach, połowa rzeczy których nas uczą w szkołach jest nam zupełnie niepotrzebna, ale wiekszosc mojej szkoly wychodzi na dwor niemalze codzniennie.

Nie porownujcie nas do Ameryki czy Wielkiej Brytanii gdzie tam co drugiego czlowieka lepiej przeskoczyc niz obejsc, siedza jeszcze bardziej wgapieni w TV i kompa, chodza na imprezy i wracaja rano na czworaka. Z własnego doświadczenia wiem jak tam jest ponieważ mieszkałam tam przez jakiś czas.

Wiem ze wam to do niczego potrzebne ale wezmy moj przyklad:

Mam 13 lat, czasami siedze przy komputerze, mam telefon z pakietem 600 smsow, czesto chodze na pizze, lub do McDonalda, chodze na dyskoteki, ale kurwa czemu p*erdolicie że my to tylko siedzimy i d*py nie mozemy ruszyc od komputera kiedy co z tego jesli, siedze przy komputerze na nk, zeby pogadac z kolezanka ktora mieszka w Ząbkach, mam telefon zeby poinformowac i napisac do mamy esa (zeby nie bylo pozniej w domu op*eprzu) ze bede godzine pozniej w domu poniewaz sie swietnie bawie grajac na osiedlu w kosza,
gdzie spalam zezarte kalorie w Burger Kingu, prosze mame kolegi lub kolezanki o przenocowanie po imprezie...

I tak jest z większością moich znajomych. Mamy poprostu ulepszone dzieciństwo. Ja kocham je, i gdyby moi rodzice mnie nie zrobili to bym tego bardzo zalowala :D

Szkoda że więcej ludzi urodzonych mniej wiecej w tych latach co ja i kolega powyzej sie nie wypowiada. pozdr.

Anonimowy pisze...

upss. troche sie rozpisałam. niechcacy :P

Anonimowy pisze...

dzieciaki to jest o latach 70-tych

Anonimowy pisze...

Rocznik 83 ogólnie dzieciństwo wspominam bardzo dobrze ciągła zabawa na polu tak na polu a nie dworze jak to teraz wypada mówić. Zabawy w chowanego w piaskownicy resorakami robienie baz na drzewach wypady nad jezioro rzeki łapanie os do pudełka po zapałkach, picie oranżady, jedzenie gofrów, kromki ze smalcem i solą, wyjazdy na wakacje z rodzicami i inne było OK.

Teresa Winkowska pisze...

Tak to fakt,że było bardziej beztrosko ale niekoniecznie tak do końca.Co do uganiania się za forsa to niestety racja ,że jak się nie ma układów i znajomości to praca marna za marne pieniądze.W związku z tym pracujemy dłużej żeby mieć na przeżycie lub w miarę godne życie.Ja też dorabiałam w latach 80 bo chciałam zapewnić dziecku lepsze życie i udało mi się ,choć wszystkiego nie miał,ale wyrósł na dobrego człowieka i to się liczy.A co do wszystkich innych rzeczy to każde czasy maja swoje plusy i minusy.Ja polubiłam komputer ,choć jestem z rocznika "wapniaków" i jakoś trzeba żyć w tych realiach.Ale młodzi ludzie są zmęczeni zyciem w młodym wieku przez stres i właśnie takie szarpanie,ale cóż jak ktoś słusznie napisał"Carpe diem" Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Jestem rocznik '89 i pamiętam wiekszość rzeczy o których piszecie. Żal dzisiejszych dzieciaków, że tylu fajnych rzeczy nie doświadczą. Za czasów mojego dzieciństwa nie do pomyślenia było żeby cały dzień przesiedzieć w domu. Pamiętam, że czasem za karę nie można bylo wychodzić i się bawić i to dopiero była tragedia :)

Teresa Winkowska pisze...

Fakt,biegniemy w pogoni za pieniądzem i pracą ale niestety takie życie nam zafundował rząd,a będzie jeszcze gorzej bo my Polacy będziemy służyli wszystkim innym i niestety nie dojdziemy do niczego co najwyżej będziemy buty czyścić żydom i mafiozom bo dookoła nas tylko mafia i albo bieda albo bogactwo.Ale wierzyć trzeba ,więc wierzmy że będzie lepiej........

dobre lata pisze...

ciekawe co będą mogły powiedzieć nasze dzieci skoro my mówimy że było fajnie słuchanie muzyki z kaset, większość czasu na podwórku, wspinaczki po drzewach a teraz większość czasu przed komputerem muzyka z mp3 dzieciaki już 10-cio letnie biegają z telefonami

Anonimowy pisze...

Jestem rocznik 74 i wcale nie bylo tak milo i sympatycznie. Bylismy dziecmi bitymi przez swoich rodzicow i szczescie jesli ktos byl bity tak sobie bez szczegolnego okrucienstwa ze strony rodzicow, tylko tak wychowawawczo. Moj ojciec bil mnie bo lubil. Nie mialam zabawek z Pewex, zadnych Barbie ani klockow lego. Bylismy biedni, ale nigdy nie dostawalismy od nikogo zadnych paczek, bylam zle ubrana, zazdroscilam kolezankom ciuchow z pewexu. Pamietam fatalne grono nauczycielskie z podstawowki, choc mnie krzywdy wielkiej nie zrobili, bo dobrze sie uczylam. Jak zaczelam wagarowac to nikt nie zapytal dlaczego 5tkowa uczennica nagle wagaruje. Kogo to obchodzilo jaki mam problem. Przedszkole tez pamietam, choc dlugo w nim nie bylam, po zlobku i poczatkach przedszkola zaczelam chorowac na reumatyzm co zmusilo rodzicow do tego zeby matka przestala pracowac i to byla najlepsza decyzja. Te lata spedzone w domu to chyba najlepsze lata pomimo , ze cierniowe jak cale dziecinstwo. Pamietam z przedszkola taka scenke, stoi na stoliku chlopiec caly nagi, rozebrany przez Owczesne "grono pedagogiczne"i postawiony taki golusienki na widok wszystkich dzieci za kare, ze sie zesikal. Pamietam tego chlopca, jego mine, choc prawie nic nie pamietam z dziecinstwa, byl taki nieobecny, nie plakal, tak jakby go tam nie bylo. Tak sie zastanawiam czy te kooorwy jeszcze zyja. Moze sa w domu starcow i ktos sie zneca nad nimi wspomagajac tym samym sprawiedliwosc dziejowa.
Plusem bylo to, ze zawsze dookola bylo mnostwo dzieciakow, nigdy nie narzekalam, ze "nie mam sie z kim bawic".
Ale to nie bylo szczesliwe dziecinstwo, lubilam jezdzic na lyzwach, jak nie bylo zimy i lodu to nie bylo gdzie jezdzic, nie bylo gdzie jezdzic na sankach, o nartach nie wspomne. Pamietam zdezolowane place zabaw na blokowisku i brak boiska, bo boiskiem byla zazwyczaj nierowna, zaniedbana trawa z tabliczka "nie niszczyc zieleni". Mieszkalam niedaleko duzego szpitala dzieciecego. Wyczailismy , ze jest tam boisko, nieco zaniedbane, ale jest zi nikt z niego nie korzysta. Przedostawalismy sie tam i bylismy wyrzucani, bo to nie dla nas. W efekcie bylo dla nikogo, bo dzieci ze szpitala tam nikt nie przyprowadzal. A moglismy sie razem bawic.
Ciermiezne czasy.
Moja corka ma lepsze prawie pod kazdym wzgledem. Jedynie jej dzieci do zabawy brakuje. Mieszkamy w malym sennym miasteczku i na dodatek w dzielnicy gdzie zbyt duzo rodzin z dziecmi nie ma, a obok nas to juz nikogo nie ma z dziecmi. Choc jest plac zabaw, bardzo ladny, tyle, ze czesto pusty.

Dagmara Fafińska pisze...

Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.