piątek, 29 sierpnia 2008

[HUMOR] Dowcipy na dziś... part 2

Przestępca w czasie napadu na bank wziął kilkunastu zakładników. Pyta się
pierwszego z nich:
- Widziałeś jak brałem pieniądze ze skarbca?
- Widziałem!
Rabuś zabija zakładnika. Pyta się drugiego:
- Widziałeś jak brałem pieniądze ze skarbca?
- Ja nie... ale moja żona widziała!!

Trzej bracia Lech, Czech i Rus przedzierali się przez puszcze szukając miejsca,
gdzie mogliby się osiedlić. Nagle zobaczyli wzgórze, na którym na starym
samotnym dębie w gnieździe siedział orzeł. Wtedy Lech powiedział: "Tego orła
białego przyjmuję za godło ludu swego, a wokół dębu zbuduję gród swój i od
orlego gniazda Gnieznem go nazwę". Pozostali bracia poszli dalej szukać miejsca
dla swoich poddanych; Czech podążył na południe, a Rus na wschód. Czech założył
u zbiegu rzek Wełtawy i Berounki, swoją stolicę, która dała początek Pradze. A
Rus chodzi, chodzi, chodzi i ostatnio widziano go w Gruzji...

70 letni multimilioner ożenił się z 20-letnią blondi... Noc poślubna. On leży i
czeka na nią w łóżku. Ona wychodzi spod prysznica. Wchodzi do sypialni...
naga... Widząc ją gość podnosi prawą rękę z wyprostowanymi trzema palcami ...
- Hmmm ... kochanie zamierzasz to zrobić dzisiaj ze mną trzy razy?
- No coś Ty ... jeden raz ... wybierz którym!!!

Siedzi sobie krasnoludek. Cały goły, pozycja lotosu, głowa spuszczona, raz po
raz pociąga z fajki i wydmuchuje dym pomiędzy nogi. Podchodzi Gapcio.
- Co robisz? - pyta.
- Medytuję - odpowiada krasnal i wypuszcza kolejną chmurkę.
Podchodzi trzeci krasnoludzik. Staje obok Gapcia, trąca go łokciem.
- Ty, co on robi?
- Mendy truje - opowiada ze znawstwem Gapcio.

Jeśli mężczyzna po seksie czule obejmuje kobietę i coś tam jej w dodatku
szepcze do ucha, to jest więcej niż pewne, że skurczybyk gada we śnie...

Dziś za wszystko trzeba płacić. Jeśli nie płaciłeś za laskę, to znaczy, że
robiłeś ją ty.

Pałac króla Francji, Ludwika XV. Trwa remont generalny. Ludwik i jego żona oraz
nadworny architekt decydują, jaki kolor ma mieć sufit w królewskiej sypialni.
Ludwik chce niebiesko-fioletowy, a królowa - różowo-biały. Nie ma szans na
kompromis.
Król się wkurwi*ł i zwraca się do architekta:
- Pańskie zdanie, jako specjalisty będzie decydujące - mówi Ludwik XV. - Jakim
kolorem pomalować sufit?
- Królu - odpowiada dizajner. - Królowej kolor powinien być na suficie, gdyż
ona częściej będzie nań spozierać.
- Monsieur... - mruczy król. - Może i jest pan dobrym architektem, ale Francuz
z pana - chujow*y!

- Wiesz, w walentynki zrobiono w naszej firmie ankietę i okazało się, że jestem
najbardziej pożądanym facetem w robocie.
- No to powinieneś się cieszyć!
- Ni cholery, u nas pracują sami mężczyźni.

Uciekł z więzienia w Czarnym drobny złodziej, Leszek. Biegł, biegł, aż dobiegł
do wioski w Borach Tucholskich. Na skraju wioseczki stała chata. Akurat krzątał
się wokół niej facet.
- Cześć, jestem Leszek, właśnie zbiegłem z pierdla. Ukryjesz mnie?
- Cześć mam na imię Roman, jestem... hm... chłopem. Ukryję cię, Leszku, ale w
zamian będę cię i się zaspokajał seksualnie, doodbytniczo trzy razy na dobę.
- Zgoda, Romanie.
No i ukrył Roman więźnia Leszka. I czynił, co obiecał - trzy razy dziennie. Po
dwóch miesiącach "ukrywania" Leszek nie wytrzymał:
- Romuś, a może ja tym razem cię puknę?
Roman, zdejmując gacie:
- Oj kochany Lesiu, już myślałem, że nigdy nie przełamiesz nieśmiałości...

Spotyka się dwóch żydowskich kupców. Rozmawiają o sprawach zawodowych i w końcu
przechodzą do prywatnych.
- Co tam słychać u twoich trzech córek - pyta jeden z nich
- Najstarsza sprzedana ... - informuje drugi - ...na najmłodszą są już
zamówienia. Najgorzej z tą średnią - chyba zostanie mi na stanie...

Pewien amerykański turysta żydowskiego pochodzenia wybrał się z wycieczką do
Jerozolimy. Zwiedził co było do zwiedzenia, pozostała mu jeszcze Ściana Płaczu
czyli Zachodni Mur. Wsiada do taksówki i nie może sobie przypomnieć jaką nazwę
nosi to najbardziej znane miejsce modlitw wszystkich Żydów.
- Proszę mnie zawieźć tam gdzie wszyscy Żydzi płaczą i gdzie wznoszą modły...
Taksówkarz zawiózł go przed Urząd Finansowy...

Facet odzyskuje przytomność w szpitalu. Jest w opłakanym stanie. Złamania,
liczne stłuczenia, uszkodzona śledziona. Lekarz pyta go:
- Co się takiego stało? Był pan na jakimś meczu? Awantura w knajpie?
Facet kręci tylko głową:
- Nic z tych rzeczy, panie doktorze. Przypominam sobie tylko, że grałem z żoną
w golfa. Wiele z naszych piłeczek wylądowało na pobliskiej łące, na której
pasły się krowy. Po skończonej grze poszedłem je pozbierać. Ze zdziwieniem
dostrzegłem, że jedna z piłeczek utkwiła do połowy w krowim odbycie. Widoczny
był jeszcze na niej monogram mojej żony. Nie mogłem w to uwierzyć, podniosłem
krowi ogon i wskazując palcem na piłeczkę powiedziałem do zbliżającej się
małżonki:
- Zobacz kochanie, ta tu wygląda jak Twoja...!
Co było dalej, nie pamiętam...

- Dlaczego pingwiny nie latają?
- Bo nie mają śmigiełek!

Podobno w Etiopii była ostatnio wielka masakra na stadionie.
Sędzia wyciągnął żółtą kartkę i wszyscy myśleli że to herbatnik

Porucznik Rżewski pyta adiutanta:
- Słuchaj no, co takiego mam zrobić, żeby mnie dzisiaj na przyjęciu wszyscy
podziwiali?
- Powinien Pan, poruczniku doprowadzić do tego, żeby księżna Woroncewa
publicznie zaklęła.
- To niemożliwe! Ona takich słów nawet nie zna!
- To bardzo prosta sprawa mówi adiutant: Podchodzi Pan, poruczniku do księżnej
i pyta:
- Księżno, była Pani w Pskowskiej Gubernii? Gdy odpowie "tak", pyta pan
porucznik dalej:
- A w Michajłowskiej guberni też księżna była? I gdy znowu odpowie "tak" pyta
Pan porucznik dalej:
- To znaczy, że zna księżna hrabiego Janichu?
I wtedy księżna odpowie "Nie, Janichu ja nie znam! I tu ją Pan, panie
poruczniku masz!
Wieczór, przyjęcie. Porucznik podchodzi do księżnej Woroncewej i pyta:
- Księżno, była pani w pskowskiej guberni?
- Nie - odpowiada księżna.
- (Zdziwiony) To i w Michajłowskiej guberni też księżna nie była?
- Nie.
- To Wy co, nichuja nie znacie?!

Poszedł facet do lasu. Tak łaził i łaził, że w końcu zabłądził.
Chodzi więc po lesie i krzyczy. W pewnym momencie coś go szturcha z tyłu
w ramię.
Odwraca głowę, patrzy, a tu stoi wielki niedźwiedź, rozespany, wkurwiony
piana z pyska mu leci, i mówi:
- Co tu robisz?
- Zgubiłem się - odpowiada facet
- Ale czego się kurwa tak drzesz? - pyta znowu wściekły niedźwiedź.
- Bo może ktoś usłyszy i mi pomoże.... - mówi gość.
- No to kurwa ja usłyszałem. Pomogło ci?

Mosze otworzył sklep na Nalewkach - Trąbki, saksofony, bębny, trumny,
noże i pistolety.
- Jak idzie geszeft, Mosze? pyta Srul. Taki nietypowy towar...
- Bardzo idzie! Bardzo. Przedwczoraj sprzedałem trąbę, wczoraj pistolet,
dzisiaj trumnę.

Siedzi psychiatra na dyżurze - nudno, cicho, wariaci śpią chyba. Nagle
otwierają się cicho drzwi i wpełza na kolanach człowiek omotany w coś -
w zębach, na rękach, nogach i jeszcze parę metrów tego za sobą ciągnie...
Doktor zagaduje: - O... żmijka mała do nas przyszła... Co żmijko, jak ci
pomóc?
Czlowieczek bulgocze coś i kiwa przecząco głową.
- To może żółwik jesteś? Co? Jesteś małym żółwikiem?
Człowieczek znów kręci głową...
- To może mały robaczek, co się właśnie wykluwa z kokonu?
W końcu człowiek wypluwa to co ma w zębach:
- Panie, co Pan do ch**a z tym robaczkiem! Jestem wasz admin sieciowy,
kable rozciągam...!

Do znakomitego lekarza specjalisty przychodzą rodzice pewnego młodego
człowieka i biadolą:
- Panie doktorze, nie możemy odciągnąć syna od komputera.
- No cóż - wyrokuje lekarz - trzeba będzie go leczyć.
- Ale czym?!
- Normalnie! Dziewczętami, papierosami, piwem...

2 komentarze:

kasiunia pisze...

dobre dobre :) pozdrawiam

Anonimowy pisze...

nie wiem co się piszę w komentarzach pod dowcipami:D ,ale może napiszę ,że 'uśmiałam się jak norka:D lol